Rozdział 5
Co się stało z Benem Patrickiem Brownem w 1972 roku
Niebo było czyste, gdy wrócił. Żadnych chmur. Można było bez problemu oglądać gwiazdy.
Można też było sobie wyobrazić to jakże zaskakujące zadowolenie ojca z tego, że jego dziecko w końcu gdzieś wyszło na dłużej niż godzinę.
- Co przekonało młodego Harrisa do wyłonienia się ze swojej jamy co?
- Nic.
- Nic?
- Z kolegą byłem.
- To ty masz kolegów? - zapytał półżartem.
Chłopakowi jednak nie było jednak do śmiechu.
- Mam. A teraz łaskawie pozwól, że udam się do swojej jamy z powrotem.
Wieczór. Samotny wieczór. William dawno nie dokonywał żadnych wpisów do swojego dziennika-książki. Dlatego miał zamiar uzupełnić dziś puste strony.
Zaczął wertować kartki. Podczas tej czynności natknął się na jedną lekko zagniecioną. Choć zwykle by się tym nie przejął teraz głęboko zastanawiał kto ją zagiął.
Pomyślał o Benie. Następnie o szkole. I znów o Benie.
Czemu ktoś go gonił? To pytanie ciągle przewijało się w jego głowie. Czuł, że przez to nie zaśnie tej nocy.
Nie mógł pogodzić się z faktem, że nie wiedział co się musiało dziać w życiu jego kolegi, że doprowadziło go do takich rzeczy.
Jakby tak się zastanowić. William prawie w ogóle nie znał Bena. Nie wiedział, kiedy dokładnie się urodził. Nie wiedział co lubi jeść. Nie znał jego rodziców i nawet nigdy nie był u niego w domu. Nie wiedział o nim niczego poza informacjami, które przekazał mu o sobie sam Ben.
Nie wiedział, dlaczego uciekał.
Nie wiedział kto go gonił i jaki miał motyw.
Musiał się dowiedzieć. Poprostu musiał. Za wszelką cenę pragnął aby jego oprawca zapłacił za to co zrobił.
*
Było wcześnie. Większość klas kończyła lekcje po dwunastej. A to był idealny moment, aby odnaleźć sprawcę gonitwy.
William nie uczęszczał do tego liceum. W tej chwili nigdzie nie chodził do szkoły, miał nauczanie domowe. Tata szukał mu odpowiedniej szkoły militarnej. Dlatego też jeżeli się pospieszy z dzisiejszymi lekcjami będzie miał całkiem sporo czasu.
*
Czuwał przy wejściu od budynku. Oczekiwał dzwonka. Gdy ten w końcu zadzwonił rozglądał się za wychodzącymi uczniami.
- Cześć - przywitał się z dwoma dziewczynami.
- Hej. Jestem Lily. Znamy się? - odezwała się jedna z nich. Miała długie blond włosy i zielone oczy.
- Nie. Nie jesteś z pierwszego rocznika prawda?
- Nie.
- Więc mam pytanie.
- Słucham?
- Wiesz może o incydencie, który miał miejsce rok temu, w którym brał udział Ben Br...
- Wypadek z Benem? Każdy o nim wie. A ja chodzę z nim do klasy i się przyjaźnimy, więc wiem co mówię.
Williamowi otworzyły się szeroko oczy. To była jego szansa. Szansa na odniesienie sukcesu.
CZYTASZ
Ptaki Nocy
Fiksi RemajaŻycie jest ciężkie, ale co jeśli dodatkowo dołoży ci przeprowadzkę na wieś i chłopaka, który staje się dla ciebie całym światem? Taki właśnie problem miał William. Co by było gdyby jego ojciec się dowiedział!? . . . 19 150 słów☺️