🌈pt 11🌈

290 10 12
                                    

Kyle//

Kenny i Butters poszli, a ja i Stan zostaliśmy sami, czyli będą nudy, chyba że stan coś wymyśli...
- Stan, co robimy? -
- Hmm, nie wiem, pójdę się umyć a ty rób co chcesz - powiedział Szatyn i poszedł do łazienki, wziąłem telefon i weszlem w wiadomości

                                                                                                           Mama❤️
                                                       Hej Kyle, wszystko dobrze u was?

Ja
Tak, coś się stało że do mnie teraz piszesz?

                                                                                                           Mama❤️
       Nie, tak poprostu napisałam, trochę się o was boje,          sami  w domu jesteście, kiedy znowu państwo Marsh przyjadą?     Wiesz coś o tym?

Ja
Jutro mają przyjechać

                                                                                                           Mama❤️
                                               Fajnie, dobra nie przeszkadzam wam
( Powinno być na odwrót ale już chuj bo mi się nie chce poprawiac )

Nic już nie odpisałem bo dostałem wiadomość na grupie klasowej

Tolkien💵
Cześć, robię imprezę pojutrze o 14, rodziców nie ma, idzie ktoś?

Craig🖕🏼
Hmm, ja przyjdę z Niunkiem

Wsumie nie mam co robić wtedy

Kyle🍁
Ja przyjdę

Po chwili miałem tak dużo powiadomień, wsumie co się dziwić, to impreza u Tolkiena

Clyde 🚽
Ja idę

Kenny 🍊🔪
Ja idę i Masło też idzie

Bebe🐱
Idę

Wendy Testaburger
Ja też idę

Nelly🌻
Ja idę

Nicole
Idę

Heidi
Ja i Eric idziemy

I jeszcze ponad 13 osób idzie...doliczając Stana 14

      ********************

Po jakiś 20 minutach Szatyn wyszedł z kibla
- Um wyszłem, teraz ty idź -
- mam pewną sprawę do ciebie, Stan usiądź - powiedziałem po czym poklepałem miejsce obok mnie żeby Niebieskooki tam usiadł
- Jaką? Gadaj -
- No bo Tolkien organizuje imprezę pojutrze, po chuja to ja nie wiem, no i pewnie będzie tam dużo alkocholu, więc jak chcesz iść ze mną to masz nie pic za dużo, jedynie jednego drinka albo piwo, a druga to masz być cały czas obok mnie tak abym miał cię na widoku - Mówiłem na jednym wdechu więc prawie się udusiłem ale nic się mi nie stało
- Co kurwa? Zasady z kosmosu, zgodzę się jeśli dostanę coś w zamian - odpowiedział po jakiejś chwili ciszy i uśmiechnął się po swojej wypowiedzi
- Huh? Co byś chciał dostać? -
- A co masz w zanadrzu? - droczył się ze mną
- Kurwa, stan powiedz co byś chciał -
- No okej, Lamborghini, Wille, 4 Piesk- -
- A tak na serio? -
- Ugh, dobra, to chciałbym zobaczyć cię pijanego hehe -
- Ja nie pije - odpowiedziałem mu stanowczo
- No to twój problem, pójdę i się upije gdy cię nie będzie -
- I tak to zrobisz jak ja bede nieprzytomny i bede zgonowal w kiblu-
- nie, obiecuję że się nie upije, a zresztą nawet jak miałbym będę miał potem kaca, jak zawsze...- resztę zdania powiedział ciszej
- Uh dobra, niech ci będzie - Powiedziałem po chwili zastanawiania, a stan mega się ucieszył
- A.. i jeszcze jedno, stan twoi rodzice mają jutro rano przyjechać co nie? -
- No tak? -
- To ja pójdę chyba do siebie -
- Czemu?? -
- Lepiej będzie jak od siebie troszkę odpoczniemy, bo jeszcze się do siebie tak przykleimy że będzie trudno nas potem rozdzielic -
-...no dobra ale to już teraz? -
- tak - powiedziałem po czym podszedłem do drzwi i ubierałem buty, gdy już je ubrałem stan dał mi buziaka w czoło i się ze mną pożegnał

Stan//

Gdy Kyle już poszedł włączyłem sobie Netflixa, byle jaki horror, o dziwo jest ich mega dużo, był dość spoko z opisu więc git, obejrzałem cały i był serio zajebisty, po Horrorze poszłem do mojego pokoju i usnąłem, nie pamiętam nawet kiedy, a gdy się obudziłem usłyszałem mocne pukanie do drzwi, szybko wstałem z łóżka i pognałem w stronę dźwięku, otworzyłem je i ujrzałem tam mojich rodziców, i Shelly..? Co ona tu robi?
-Dzień dobry Stanley, widzę że się dopiero obudziłeś - zaczął rozmowe mój ojciec gdy tylko wszedł do środka
- tak, ile czekaliście? -
- około 3 minut -odpowiedziala mi moja mama
-oh... przepraszam -
- nic się nie stało synku - nic nie odpowiedziałem, poprostu usiadłem na krześle w kuchni, po chwili przyszła do mnie moja matka
- Stan, czy to prawda że jesteś z Kyle'm? - spytała się mnie
- Tak? -
- Dobrze, Stanley nie mamy nic do tego, bądź sobie z kim tylko chcesz, aha i szczęścia wam - powiedziała i uśmiechnęła się
- Dzięki mamo, a na ile chcecie tu zostać? -
- Wiesz, przyjechaliśmy tylko na takie rodzinne pogaduchy i na kawę jednak, bo no jutro mam na rano do pracy bo właściciel znów zmienił mi grafik, a wiesz, do naszej farmy mamy jakieś 1/2 godziny drogi z tąd, więc lepiej żebyśmy byli tu tylko na jakieś dwie lub trzy godzinki -
- Okej -
- Oh, Stanley? A uprawialiście już miłość? - wtrącił się Mój Ojciec
- Tak..- odpowiedziałem cicho
- Ooooo a kto jest na górze? - dalej dążył temat, piekły mnie trochę policzki a on to chyba zauważył
- Kyle? Zgadza się...? - nic nie odpowiedziałem, poprostu pokiwałem głową na tak
- No no, ciekawe, a tak wogóle to kawę nam rób, ja chcę czarną - Oderwała nas mama od rozmowy, pewnie sama uważała że to już za dużo
- Ja też - Odezwał się mój ojciec
- I ja! - Shelly krzyknęła z salonu

Kyle// (Sr ale rodzinne rozmowy są nudne i nwm co mam napisać, a i jeszcze jedno, to tak po jakiejs godzinie od przyjechania rodziców Stana )

Nudy...jak wsumie zawsze, ale to może lepiej?
- Cóż...zadzwonię do Stana - powiedziałem sam do siebie, i wybrałem jego numer, po czym zadzwoniłem, na szczęście odebrał

- Halo? - usłyszałem głos szatyna po jakiś 10 godzinach
- Oh stan jak dobrze cię słyszeć! Chce pogadać-
- Kyle...proszę przyjdź do nas, co chwilę o ciebie wypytują i chcą z tobą porozmawiać -
- Emm no nie wiem -
- Proszeee, oni mnie zabiją na śmierć tymi pytaniami! -
- jakimi? -
- japierdole...czy ci już kurwa loda robiłem, a co najgorsze są jeszcze bardziej osobiste pyta- stan z kim rozmawiasz? Oh sorry muszę kończyć, chodź! -
- dobra przyjdę za chwilę, do zobaczenia - no to bardzo dziwne te pytania muszą być że Stan aż do mnie dzwoni żebym przyszedł, ale skoro chce to będę
Jestem już pod drzwiami domu Marsh'ów, lekko zapukałem, i otworzył mi Stan
- Hej - powiedziałem
- Cześć, wejdź - Weszlem i ściągnąłem buty, poszłem do salonu razem z szatynem
- Dzień dobry - przywitałem się
- Dzień dobry Kyle, siadaj - odpowiedziała mi pani Marsh, Usiadłem obok i zaczęli przepytywanie
- A więc tak, Kyle, opowiec co się u was dzieje -
- Emm, więc tak, jesteśmy razem i poprostu jestesmy normalną parą - odpowiedziałem panu Rendy'emu
- Okeej? Aaa kiedy będziemy dziadkami?? -
- TATO!! nie jestem dziewczynką! -
- A przecież możecie zaadoptować? -
- A przecież my jeszcze nie jesteśmy pełnoletni? -
- A no tak...a teraz tak serio, bo mój synek mi nie odpowiedział, Kyle, czy Stanley robił ci już loda? -   zamurowało mnie, on serio to powiedział?
- E-eem jeszcze nie proszę pana -
- Oh no co ty, gadaj po imieniu, wkoncu za jakieś 2 lata czy 3 będzie ślub! -
- Tato!! -
- Randy, starczy już - odezwała się wkoncu Pani Marsh
- Ale Sharon! Ja chcę być dziadkiem i przede wszystkim chce aby wzięli ślub! Patrz jak oni słodko razem wyglądają!
- RANDY! Przestań, oni nie mogą mieć jeszcze dzieci i ślubu też nie mogą -

–––––—————–––––—————–––––—————–––––--
1120 słów

Czy to coś więcej niż przyjaźń? // Style (Stan × Kyle) South Park Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz