CHAPTER 7 - Cassette store

107 9 6
                                    

07.07

Pov: William

Minął już chyba tydzień od mojej rozmowy z Mike' em. W sumie to przez ten czas rozmawiałem tylko z moją mama.

Starałem się mało do niej odzywać, wiedziałem, że teraz jest bardzo zajęta pracą i nie chciałem jej sobą zawracać głowy.

W skrócie cały ten czas spędziłem w łóżku na zastanawianiu się czemu jestem aż tak dziwny i co zamierzam zrobić ze swoim życiem. Powstało też kilka nowych rysunków. Niestety na moim ciele widniało kilka nowych ran. Nienawidziłem siebie za to, ale z drugiej strony nie wiedziałem jak inaczej mogłem sobie pomóc z wszystkim.

Po długich kłótniach z samym sobą stwierdziłem, że czas w końcu wyjść z pokoju i zrobić coś pożytecznego.

Wstałem więc z łóżka i skierowałem się w stronę łazienki. Przemyłem sobie twarz wodą i wziąłem szybki prysznic.

Może inni uznali by mnie za jakiegoś dziwnego, ale dzisiaj pierwszy raz od kilku dni umyłem zęby. Ja po prostu nie miałem na to ochoty ani motywacji. I nie czułem potrzeby, żeby skracać sobie czas spędzony w łóżku, nawet o te parę minut.

Wchodząc do kuchni zobaczyłem kogoś kogo się tu teraz nie spodziewałem.

Przy stole siedziała moja mama, jedząc kanapkę z szynką, serem ogórkiem i pomidorem.

Przecież był środek tygodnia, więc powinna być w pracy. Jaki jest dzień. Czwartek. Chyba. Albo nie. Matko, ile ja siedzę w tym pokoju.

- Hej Will. – powiedziała rozpromieniana kobieta

- Cześć mamo. – odpowiedziałem posyłając jej lekki uśmiech – Co robisz w domu? Nie powinnaś być w pracy? – zapytałem lekko zażenowany, że muszę o to pytać

-Jest sobota i dzisiaj mam wolne - powiedziała mama

-A dobra przepraszam. - podrapałem się po karku

-Masz za co przepraszać. - powiedziała z troską

-Przepraszam - powiedziałam ponownie - prze... już nie będę. - lekko zawstydzony odwróciłem wzrok i udałem się w stronę szafy alby przebrać się z piżamy.

Zdecydowałem się na długie luźne ciemnogranatowe jeansy szarą koszulkę z długim rękawem a na to luźną i dużą czarną bluzkę z zespołem Queen.

Gdy wyszedłem z pokoju zaczęłam kierować się w stronę drzwi wejściowych.

-Wychodzisz gdzieś? - zapytała mnie moja mama

-Chciałam się przejść gdzieś na spacer. - odpowiedziałem - Niedaleko - dodałem - wrócę za jakieś 15 minut.

-W takim razie miłego spaceru - kobieta się do mnie uśmiechnęła po czym wróciła do jedzenia swojej kanapki.

Założyłem moje czerwone conversy i wyszedłem z domu pierwszy raz od dokładnie nie wiem ilu dni.

Słońce było tak ostre, że musiałem wrócić się do domu po okulary przeciwsłoneczne. Wybrałem takie czerwone, aby pasowały mi do butów.

Schodząc po schodach zastanawiałem się dokąd mogę się udać.

Gdy już miałem się udać w drogi do miasta pośród drzew dostrzegłem 3 postacie. Jedna miała dosyć długie, rude włosy, druga była nieco wyższa od pozostałych i miała włosy do ramion. Za to ostatnia miała czarne lekko kręcone włosy. Od razu rozpoznałem w niej Mike'a.

Tak szybko jak tylko potrafiłem, zacząłem biec w stronę domu. Ominąłem go jednak i dalej biegłem przed siebie.

Po krótkiej chwili stałem już przed miejscem, w którym kiedyś stał „Zamek Byers'ów". Stanąłem w miejscu i nie potrafiłem się ruszyć.

LOOK OUT MUSHROOM | bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz