Pov benio:
Wszedłem do Sali w której była Martyna. Podszedłem do niej I położyłem dłoń ma jej Ramieniu ta odwróciła się i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Wstała z krzesełka I przytuliła się do mnie. Spojrzałem na łóżko szpitalne i zauważyłem że Lidka spała wtulona w ojca.– Martyna będzie dobrze Piotr jest silny.. – próbowałem pocieszyć Strzelecka która Płakała mi w ramię.
– Jak ma się Lidka? – zapytałem ta odsunelam sie odemnie I odpowiedziała – Dobrze, już ją wypuścili
– No widzisz Piotr też jesr silny jak ona uwierz mi.. – pocieszyłem ją a ona spojrzała na mnie z leciutki uśmiechem. Objąłem ją ramionami ona Odwzajemniła gest.
Do Sali wszedł Wiktor, odsunalem się od Brunetki i podszedłem do Brata który poklepał mnie po Ramieniu a następnie podszedł do Kobiety i przytulił ją. Poczułem że mój telefon zawibrował więc Wyciągnąłem go z kieszeni I Zauważyłem wiadomośc od Britney
SMS:
To co zrobiliśmy było błędem.. przepraszam.. (j)
Odpowiedź:
Britney pogadamy o tym jutro, w cztery oczy a nie przez telefon(B)
Jasne.. (J)
Wsadziłem telefon spowrotem do kieszeni I spojrzałem na Brata z Strzelecką którzy dalej przytulali się, podszedłem do Brata i oświadczyłem – Ja już jadę do domu.. trzymaj się Martyna. – ruszyłem do Wyjścia. Wyszedłem ze szpitala i Udałem się na parking. Tam wsiadłem do Samochodu I ruszyłem do domu.
Pov Britney:
Siedziałam w bluzie i dresach myślałam cały czas o moim incydencie z beniem przeszył mnie dreszcz Ciepła gdy przypominałam sobie jego dotyk Na mojej skórze i smak ust. Ale i tak był to błąd, bo jesteśmy tylko przyjaciółmi, chociaż czuję do Beniamina coś więcej to według mnie powinniśmy zostać przyjaciółmi. Położyłam się na kanapie I przykryłam kocem następnie zasnęłam.W środku nocy obudził mnie dzwonek do drzwi i walenie w drzwi, przetarlam oczy nie wiedząc co sie dzieje. Rozejrzałam sie po pokoju i Chwyciłam telefon zaświeciłam latarka i Wstałam z łóżka, ruszając sprawdzić kto dobija sie do mojego mieszkania o tak późnej porze. Otworzyłam drzwi I zauważyłam osobe ktorej nie chcialam juz widzieć nigdy więcej na oczy[..]