Rozdział 5

36 4 2
                                    


Dzisiaj dzień urodzin u Davida. Ja nadal nie wiem w co się ubiorę. Do tego wszystkiego mam mętlik w głowie przez zachowanie Will. Nie przepadam za nim, a on nazwał mnie koniczynką.
Nie wiem co on sobie myśli, ale raczej z tego nic by nie wyszło. Z nas by nic nie wyszło, ponieważ nie umielibyśmy się  dogadać. Jesteśmy przeciwieństwami, on lubi czarny a ja biały.

- Halo Diana słuchasz mnie? - zapytałam moja najlepsza przyjaciółka, która pomagała mi przy wyborze sukienki na dzisiejszą imprezę.

- Przepraszam, mogłabyś powtórzyć?

- Mówiłam, że powinnaś założyć tą białą sukienkę na ramiączkach, do tego złota biżuteria i chyba czarne buty. Co sądzisz? Możesz też założyć tą czarną sukienkę. Wydaje mi się, że to lepsza  opcją. - powiedziała Emma. Moim zdanie oby dwie były przepiękne, ale jakoś bardziej przemawiała do mnie ta czarna sukienka. Była na ramiączkach i się świeciła. Kocham wszystko co ma brokat!

- Wybieram drugą opcję. Pójdę się przebrać, a potem zrobisz mi fryzurę - oznajmiłam po czym skierowałam się do łazienki. Ubrałam sukienkę i wygładziłam ją dłońmi. Była naprawdę przepiękna. Podobała mi się jak w niej wyglądam, a to rzadkość, bo zazwyczaj nie noszę sukienek ani spódniczek.

Wyszłam z łazienki i spojrzałam na blondynkę. Na sobie miała czerwoną sukienkę do ziemi. Miała mocny makijaż i rozpuszczone włosy.

- Wyglądasz dobrze. Bardzo dobrze - dodałam. Usiadłam przy mojej toaletce i zaczęłam robić makijaż a Emma zaczęła robić mi fryzurę.

Byłyśmy już gotowe i czekałyśmy na Olivera, który miał nas podwieźć do Davida. Oczywiście mój brat też tam będzie. Gdy Oliver zszedł na dół udałyśmy się do samochody.

Byliśmy już przed drzwiami domy Davida. Otworzył nam Will. Niestety.
Skanowałam go wzrokiem, on robił to samo. Włosy były ułożone w artystycznym nieładzie. Miał czarna koszulę przylegająca do jego klatki piersiowej. Uśmiechną się i powiedział:

- Cześć wejdźcie. Solenizant jest w kuchni - najpierw wszedł Oliver i przybył z Willem męska piątkę, potem moja przyjaciółka i na końcu ja.
Gdy już prawie byłam w kuchni nagle ktoś pociągnął mnie za rękę.

- Mówiłem Ci, że bardzo dobrze dziś wyglądasz, koniczynko? - zapytał Will.

- Nie - odpowiedziałam dość szybko i odeszłam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Miałam teraz większy mętlik w głowę niż przedtem. Znowu nazwał mnie koniczynką.  Ja naprawdę nie wiem co jest z nim nie
tak.

- Część David, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - złożyłam mu życzenia po czym przytuliłam się do niego. Właśnie tego potrzebowałam przytulenia.

- Dziękuję. Rozgość się - powiedział. Uśmiechnął się i poszedł do salonu. Tak jak powiedział miałam się rozgościć więc tak robiłam.

Usiadłam na kanapie i patrzałam jak ludzie tańczą, śmieją się, rozmawiają i po prostu cieszą się chwilą. A ja co? Ja siedziałam sama na kanapie że smutną miną. Emma gdzieś zniknęła. Szukałam jej, ale ona wyparowała.

- Hejka coś się stało? Nie podoba ci się impreza? - zapytał David. Znikąd się pojawił. Trochę się przestraszyłam gdy usłyszałam jego głos. Widać było, że był trochę podpity, albo trochę bardzo.

- Tak wszystko dobrze - skłamałam - widziałeś gdzieś Emmę?

- Nie umiesz kłamać Diana- oznajmił. A ja się zdziwiłam skąd mógł wiedzieć, że nie jest dobrze. Był pijany. 

- Skąd wiesz, że nie jest okej? Ile drinków wypiłeś?

- Może z pięć? Nie pamiętam. Ale nawet jak jestem pijany to widzę że coś jest nie tak. Więc co? - nie mogłam mu powiedzieć, że chodzi o Willa. Modliła się w myślach, żeby teraz przyszedł Oliver albo ktokolwiek i zaczął z nim rozmawiać. Nie chciałem opowiadać to byłoby zbyt ciężkie powiedzieć mu o tym wszystkim coś ie dzieje między mną a nim.

- Idziesz zatańczyć? - zapytała brunetka Davida. Nie znałam jej, ale w tym momencie była moim wybawieniem.

- Jasne. Wrócimy do tej rozmowy - powiedział do mnie. Jutro już nie będzie pamiętał z kim rozmawiał, a z kim tańczył. Nie ma się co obawiać.

Mijały godziny. Ja nadal siedziała na kanapie popijając drinka i rozmawiając z Emmą. W końcu się znalazła. Nie chciała mi powiedzieć coś się z nią stało.

Właśnie wyszłam z łazienki, aż nagle zaczepił mnie nie kto inny jak Will.

- Zatańczymy? - zapytał. Zdziwiła mnie jego propozycja już wcześniej widziałam, że patrzałam na mnie jak tańczyłam, lecz nie sądziłam, że zaprosi mnie do tańca. Nie mam nic do stracenia więc czemu nie?

- Jasne.

Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w tle leciała piosenka I Wanna Be Yours. Kochałam te piosenkę. Gdy tata zmarł zawsze słuchałam jej wieczorem. Nie kojarzyła mi się z tatą. Nie kojarzyła .i się z niczym. Po prostu uwielbiałam ją.
Will objął mnie w tali. Przysunął swoją twarz do mojej i powiedział:

- Obiecaj mi, że mnie nigdy nie zostawisz, że nigdy o de mnie nie uciekniesz, koniczynko - nie zbyt rozumiał sens tych słów, przekazu.
Jednał nie długo miałam się przekonać.

Piosenka się skończyła, jednak my nie przestawaliśmy tańczyć. Przez kolejne trzy utwory tańczyliśmy razem. Muszę przyznać, że bardzo dobrze się bawiłam. Gdy skończyła się kolejna kompozycja i my skończyliśmy tańczyć.

- Bardzo dobrze tańczysz muszę przyznać - powiedział Will.

- Ty też niczego sobie. Muszę już iść. Mówiłam Emmie, żeby na mnie poczekali.

- A przypadkiem Oliver i Emma nie pojechali już? Widziałem jak auto twojego brata odjechało - przyznam,  zdziwiło mnie, że pojechali be ze mnie.

- No trudno przejdę  się albo... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ on mi przerwał.

-  Mogę cię odwieźć - zaproponował. Może bym uległa gdyby nie to, że wypił piec lub sześć drinków.

- Ale ty piłeś.

- To zamów taksówkę. Zabiorę się z Tobą. Nie che mi się już tu siedzieć. Tylko pójdę do łazienki.

- Dobrze - zamówiłam taksówkę miała być za około dziesięć minut. Will w tym czasie poszedł do łazienki.

Nasza taksówkę dojechała już na miejsce. Siedziałam już w środku i próbowałam dodzwonić się do Will, jednak on nie odbierał. Pan się już nie cierpliwie.

Odpuściłam do niego wydzwaniać, ponieważ nie odpowiadał. Zanim ruszyliśmy zauważam jakąś brunetka całującą się z...

Z Willem.

Wszędzie poznałabym go. To on obściskiwał się z niską brunetka. Sądzę, że to była ta sama, która zaprosiła Davida do tańca i przerwała nam w rozmowie. W tedy była moim wybawieniem. A teraz teraz  nie wiem co czuje . Coś we mnie pękło, ale problem w tym, że nie wiem co.

- Może ja się w nim zakochałam? - pomyślałam, ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy.  Nie przepadałam za nim i taka była prawda. Czy zabolało mnie jak całował się z tamtą dziewczyną? Na początku może trochę, ale teraz, zupełnie nic pustka. Nie czułam nic do niego, a on do mnie.

Dojechałam ju do domu. Oliver nie było w domu. Dostałam od niego wiadomość, że będę za dwie godziny. Nie pytałam gdzie jest, co robi i z kim, ponieważ nie potrzebne było mi to do szczęścia. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż I położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć. Spojrzała na zegarek była trzecia w nocy. Próbowałam zasnąć ale coś mi nie wychodziło. Cały czas myślałam o tym co się dzisiaj stało. Nie powinnam długo myśleć nad pocałunkiem Will a jakieś nieznanej mi brunetki. Ale nie potrafiłam, coś we mnie pękło ale nie dowiedziałem się co.

Jednak nie długo miałam się dowiedzieć co.

Błędy, korekta cokolwiek >>

Dancing TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz