Epilog

37 2 0
                                    

Perspektywa Willa

Minął tydzień od śmierci mojej koniczynki. Dzisiaj był pogrzeb. Spodziewałem się na nim dość mało osób. Z tego co opowiadała mi Diana ta rodzina się nimi nie interesowała. Oni musieli sobie radzić sami ze wszystkim. Współczułem im w takich chwilach jak te. W chwilach słabości  i smutku. Co prawda moja rodzina nie mieszkała ze mną w Anglii, ale mogłem na najbliższych liczyć. Wszyscy byli poubierani w czarne stroje. Może to zabrzmi dziwnie, ale jak widziałem czerń na pogrzebach to od razu chciało mi się płakać, ponieważ ta rodzina straciła kogoś bliskiego. Zapewne połowy ludzi Diana nie widziała na oczy, ale jakimś dziwnym trafem są tutaj i składają kondolencje mamie mojej koniczynki.

Stałem przed kościołem z Olivierem i panią Liw i patrzałem na te wszystkie osoby, które wchodziły. Tak jak już mówiłem nie znałem większości Olivier pewnie też, ale i tak się zjawili. Zastanawiałem się gdzie oni kurwa byli kiedy Diana lub Olivier potrzebowali pomocy, wsparcia? Pewno mieli to gdzieś, a teraz zgrywają jakby im było przykro i tak bardzo kochali Dianę, ale oni nie wiedzą jaką ona była kochaną osóbką. Moją najukochańszą koniczynką. Na końcu byli znajomi i przyjaciele Diany. Moim oczom rzuciła się Emma, która płakała. Uśmiechnęła się lekko do mnie, ja odwzajemniłem uśmiech. Złożyła kondolencje pani Liw i weszła do kościoła. na samym końcu był Matt. Jak ja go nie lubiłem. Jeszcze miał czelność tutaj przyjść. Naopowiadał jakiś bzdur o mnie Dianie i jeszcze do niej wypisywał. Co za okropny gość.

- Bardzo pani współczuje. Ja Dianę znałem z lekcji baletu. Nie miałem z nią zajęć, ale często widywałem ją na korytarzu. Bardzo mi przykro, że tak szybko odeszła z tego, świata - mu przykro? Kpina. W głębi serca za pewne właśnie tego chciał. Chciał żebym rozleciał się emocjonalnie. Popatrzał na mnie, ale ja spojrzałem na niego lodowatym spojrzeniem. Olivier natomiast lekko się do niego uśmiechnął.  Z tego co wiem kolegowali się przez jakiś czas, ale w pewnym momencie kontakt się urwał. 

- Zaprosiłeś go? - spytałem Oliviera kiedy wchodziliśmy do kościoła.

- wspomniałem mu tylko, że Diana zmarła i powiedziałem kiedy jest pogrzeb, że jakby chciał to może przyjść. Przecież znał Dianę, po zamieniali parę zdań - na jego słowa otworzyłem szeroko oczy.

- Stary ty nie znasz tutaj połowy tych ludzi i za pewne nie zamieniłeś z nimi ani jednego zdania tak samo jak twoja siostra, a sam zaprosiłeś typa, który groził twojej własnej siostrze. Świetnie.

- Co ty pleciesz? Matt znał dość długo Danę. Nigdy nie słyszałem nic o tym żeby coś złego jej zrobił - a ten znowu swoje. Już kiedyś wspominałem mu, że miałem do czynienia z Mattem, ale on mnie nie słuchał. Był uparty jak osioł. Nie dało mu się przemówić do rozumu, że Matt ma nierówno pod sufitem. Nie wiem dlaczego mój przyjaciel taki był. wierzył, że Matt  to dobry kolega Diany, ale tak nie było ja znam prawdę. Chciałem powiedzieć o tym pani Liw, ale nie chce jej jeszcze bardziej dołować, że nie miała pojęcia o problemach córki. Czy Olivier zasługiwał na miano mojego przyjaciela? Szczerze to ja sam nie wiem. Przeżyliśmy ze sobą prawie całe życie. Znał mnie jak nikt inny i ja go też, ale on umiał zaskoczyć.

Pogrzeb Diany był na prawdę piękny. Zasługiwała na taki. Nie odzywałem się więcej do Oliviera, a on do mnie. Z Mattem to w ogóle nie zamieniłem słowa. na stypie rozmawiałem z rodziną mojej koniczynki. Może i nie wiedziałem o nich praktycznie nic to opowiadali mi jaka Dian była kiedyś mała i jaką była dobrą osobą. Chciałem zapytać dlaczego stracili z nią kontakt, ale powstrzymałem się. Mogła to przecież być wina Diany. Może ona nie chciała go utrzymywać. Po zakończeniu stypy udałem się do swojego mieszkania pięć przecznic dalej od rodzinnego domu mojej brunetki. Pani Liw proponowała mi drugą noc u nich w domu, ale podziękowałem. Może w takiej sytuacji samotność nie była dla mnie dobrym wyborem, ale tak zdecydowałem. Chciałem być sam, chciałem pobyć sam ze swoimi myślami.

Diana Liw osoba, która do moje życia wniosła dużo szczęścia i radości. Przez ten krótki czas  nauczyła mnie, że trzeba się cieszyć z małych rzeczy, bo to właśnie one cieszyły najbardziej człowieka. Nieustannie to powtarzała. Wspierała swoją mamę w trudnych chwilach, w chorobie, smutku i żalu. Nawet kiedy sama zachorowała byłą przy niej. Była kochaną, wspaniałą osobą chodzącą po tym świecie. Niestety odebrano jej życie, a moim zdaniem powinna żyć. Mogę powtarzać to milion razy, ale na prawdę ją kochałem i chciałem dla niej jak najlepiej, bo zasługiwała na to.

Przed śmiercią napisała mi krótki list. Bałem się go otwierać. Powiedziałem sobie, że nigdy go nie otworzę, ale właśnie trzymałem go w swoich rękach. Był zaadresowany do ukochanego i wspaniałego chłopaka. Otworzyłem go. złamałem swoje słowo, które sobie przyrzekłem.

                                                                   Kochany Willu

Jeśli to czytasz to znaczy, że nie ma mnie z wami, ale zawsze będę w waszych sercach. Chciałabym ci powiedzieć, że bardzo cię kocham i nie przestanę. Mam nadzieję, że ty też nie i w twoim sercu znajdzie się miejsce na twoją koniczynkę. Życzę ci wszystkiego co najlepsze na resztę twojego życia. Nie poddawaj się! Nie zostawaj w miejscu tylko dlatego, że mnie z tobą nie ma. Myślę, że gdzieś tam czeka na ciebie ta jedyna. Chciałabym ci powiedzieć, że mimo, że nasz związek trwał krótko to ja nauczyłam się kochać. To ty nauczyłeś mnie tego. Przeżyłam z Tobą dużo wspaniałych chwil, za które ci dziękuję, bo przez ten krótki czas byłam szczęśliwa. Szczęśliwa z Tobą. A i jeszcze jedno mimo, że ja odeszłam ty dalej żyjesz. Korzystaj z tego na maksa.

Kocham cię. Twoja koniczynka.

                                                                                             KONIEC

Historia Diany i Willa z Anglii dobiegła końca. Bardzo wam dziękuję za wszystkie gwiazdki. Mam nadzieję, że jak na moją pierwszą książkę nie było zbyt dużo błędów. Niedługo zaczynam pisać kolejną książkę więc serdecznie zapraszam na moje konto. Tym razem będzie to historia Rose i Archera. Do zobaczenia w kolejnych powieściach.

Błędy, korekta cokolwiek>>

Dancing TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz