Rozdział 22

17 2 2
                                    

Minęło parę tygodni od wizyty u lekarza Taylora. Brałam codziennie leki, które przypisał mi lekarz. Musiałam brać je dwa razy dziennie, uwierzcie nie były one dobre. Po nich miałam mdłości. Chodziłam regularnie na wizyty do Taylora, mój stan się pogarszał z dnia na dzień było coraz gorzej. Ostatnio zaczęłam też miewać ataki paniki gdy nie mogłam złapać oddechu. Zdarzało się to często. Nie panowałam nad tym, ani nad moim oddechem. Dusiłam się w szkole, w domu oraz w innych miejscach publicznych. Dzisiaj był właśnie taki dzień. Była lekcja historii, a ja ciągle kaszlałam. Kaszlałam i kaszlałam. Widziałam jak nauczycielka podchodzi do mojej ławki i pyta czy coś się stało, ale ja nie kontaktowałam zaczęłam się dusić, a po moich policzkach spływały łzy. Przez to jeszcze trudniej było mi złapać oddech. Próbowałam, ale na marne.

- Niech ktoś zadzwoni po pogotowie. Diana skup się na moim głosie. Wdech wydech - powtarzała nauczycielka. Słyszałam ją jak przez mgłę i tak samo ją widziałam. Nie dochodziło do mnie jej słowa. W okół mnie zaczęło zbierać się dużo ciekawskich uczniów. Wiedziałam, że Emma jest ciągle przy mnie. Słyszałam jej głos,a le nie skupiałam się na nim. Chciałam odzyskać oddech. I na tym próbowałam się skupić, ale w okół mnie był za duży chaos. Poddałam się.

Z klasy już nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się w karetce. Koło mnie była lekarka, która robiła mi jakieś padania. Słyszałam sygnał karetki, był bardzo głośny. Potem wszystko działo się bardzo szybko. Zostałam przewieziona na intensywny oddział. Widziałam jak przez mgłę, że przy mnie był Olivier. Nadal się dusiłam i nie mogłam oddychać, ale byłam już podpięta do respiratora i innych urządzeń. Koło mnie kręciło się bardzo dużo lekarzy. Przez te urządzenia, do których byłam podpięta mogłam oddychać, nie dusiłam się i nie kaszlałam. Byłam tak wykończona tym wszystkim co działo się wokół, że zasnęłam. Spałam dość spokojnie. Nie śnił mi się żaden koszmar. Przez ostatnie dni tylko je miewałam. teraz nie przedstawiały tylko choroby mamy i mnie, ale widziałam jak umieram. Była właśnie o tym o mojej śmierci. Gdy się budziłam by łam przerażona, bo nie chciałam umierać, nie teraz. Gdy myślałam, że wszytko będzie dobrze to musiało się coś schrzanić i w tedy po sypało się wszytko.

Obudziłam się, przy moim łóżku nie było nikogo a przy najmniej tak myślałam. Przez chwilę wpatrywałam się w biały, szpitalny sufit.

- Obudziła się zawołał jakiś męski głos. Nie mogłam dopasować kogo on był. pamiętam, że w karetce był ze mną Olivier, ale nikogo innego nie pamiętam. Przez cały ten czas normalnie oddychałam, bo byłam przypięta do tych wszystkich urządzeń, które mnie denerwowały. Podniosłam się lekko na tym łóżku. Oparłam się plecami o łóżko i rozejrzałam się. w sali o prócz mnie był mój brat. Podszedł do mnie i mnie przytulił - dobrze, że się obudziłaś. Jak się czujesz? - spytał, a do sali wbiegła pielęgniarka wraz z mamą. Moja rodzicielka stanęła koło mojego brata i wpatrywała się we mnie ze łzami w oczach.

- Mogłoby być lepiej.

- Czy coś cie boli? - spytała pielęgniarka. Spojrzałam na nią i kiwnęłam przecząco głową. Była młoda, na oko jakieś dwadzieścia pięć lat. Miała blond włosy i zielone oczy. Nie należało do osób wysokich. Ubrana była w pielęgniarski uniform. Przeniosłam wzrok na brata i mamę. Mama zaczęła płakać. Olivier ją pocieszał, ale to nic nie dawało.

- Niezłego stracha nam napędziłaś - powiedziała moja rodzicielka przez łzy. Chwilę jeszcze rozmawiałam z nimi, ale do sali wszedł lekarz.

- Mamy wyniki pańskiej córki - zwrócił się do mamy - choroba nie ustępuję i się rozpędza. Ne wiem czy jakiekolwiek leki tu pomogą. Diana mogłaby brać chemię, ale nie jestem pewien czy jej organizm by to zniósł. Chemia to bardzo dużo dawka leków tak młoda osóbka nie jest wstanie tego przezwyciężyć. Ale bądźmy dobrej nadziei. Będziemy się starać żeby wszystko wróciło do normy - na te słowa lekarza mam kiwnęła głową. Lekarz wyszedł z sali.

Dancing TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz