6

225 15 5
                                    

Pozory, każdy z nas gra w swoim filmie główną rolę, jednak zawsze znajdą się w nim również czarne charaktery. Po śmierci Willa byłam przekonana, że była to osoba która doprowadziła do wypadku.

A potem kiedy dowiedziałam się, że była w to zamieszana osoba którą kocham nie wiedziałam co robić. Filip z nas wszystkich zachował zimną krew i zgłosił obie sprawy na policję, jednak mojego ojca uniewinniono, nie znaleziono wystarczającej ilości dowodów.

Od tamtego czasu nie ufałam ludziom. Nie miałam co do nich za grosz zaufania.

Po weekendzie, kiedy wróciłam do szkoły myślałam, że będzie to nowy etap w moim życiu. Wszyscy tu byli inni wychowywani w ten sam sposób co ja, do przejęcia ich rodzinnych biznesów, bądź reprezentowania swojego nazwiska.

Kiedy Edward po raz pierwszy oprowadził mnie po tej szkole poczułam się spokojnie. Wydawało mi się, że znalazłam miejsce w którym wreszcie się odnajdę. W którym nie będę oceniana przez pryzmat mojego starszego brata, bądź nazwiska mego ojca. Tu miałam być tylko sobą. Tu miałam być Klaudią.

Tak strasznie się myliłam. To prawda dla nich wszystkich nic nie znaczyło nazwisko mojej rodziny. Tu byłam wyrzutkiem. Co prawda co druga osoba nosiła rzeczy z domu modowego mojej rodziny, jednak nikt nie zdawał sobie sprawy, że to ja miałam go odziedziczyć.

Dopiero kiedy w poniedziałek przekroczyłam bramę szkoły i z uśmiechem na twarzy spytałam "jak dojść do sali" w której miała odbyć się moja pierwsza lekcja chemii, a wysoka blondynka parsknęła śmiechem jedynie odpowiadając.

- Jeżeli nie umiesz odnaleźć się w tej szkole to może nie powinni tutaj przyjmować takich biedaków jak ty - po jej słowach coś we mnie pękło, w piątek wszyscy byli dla mnie mili natomiast dziś patrzyli na mnie z wielkim obrzydzeniem, tylko dlaczego - to że książę Edward jest miły wie każdy, ale ty jesteś stworzona do tego aby usługiwać takim jak my, dlatego dobrze ci radzę trzymaj się od księcia z daleka - odpowiedziała chłodnym ale równocześnie władczym tonem, niczym u złej królowej z bajek Disneya

Dopiero wtedy zrozumiałam, w piątek wszyscy byli dla mnie mili nie ze względu na to że tak byli nauczeni i chcieli powitać mnie miłą atmosferą tylko ze względu na księcia. Na chłopaka który zaoferował mi przyjaźń, bo uznał że jestem jedną z najbardziej szczerech osób jakie poznał w życiu. A ja przestałam się dziwić.

Doskonale wiedziałam że nie należy wdawać się w kłótnie, nie z takimi jak ona. Blondynka posiadała autorytet wśród swoich koleżanek i z pewnością w całej szkole prawdopodobnie była jedną z córek ministra i uważała się za jedną z najważniejszych osób w tej szkole i poniekąd miała rację.

Odwróciłam się i poszłam przed siebie, wzdłuż korytarza, za swoimi plecami słysząc śmiech tamtych dziewczyn. Po chwili ktoś złapał mnie za ramię, sprawiając że musiałam się zatrzymać. Była to dziewczyna o blond włosach i niebieskich oczach robiła piorunujące wrażenie, była trochę niższa ode mnie, ale nie przeszkadzało jej to w żadnym razie.

- Słyszałam, że szukasz sali chemicznej - zwróciła się do mnie serdecznie

- Tak to prawda - odparłam spokojnie, nie rozumiałam dlaczego zatrzymała mnie dopiero teraz, a nie powiedziała mi gdzie znajdowała się ta sala jeszcze przy tych dziewczynach

- Chodź, zaprowadzę cię, również mam tam lekcje, jeśli chcesz możesz usiąść ze mną, no chyba że masz już ustalone miejsce - powiedziała idąc schodami do góry

- Nie mam, dziękuję - odparłam uprzejmie - Jednak jeśli mogę spytać jestem ciekawa dlaczego nagle ktoś uznał że należy mi pomóc

- Nie uznałam tak - odpowiedziała obojętnym tonem - po prostu mam dość rządzenia się Zoe uważa się za najlepszą ponieważ jej ojciec zasiada w parlamencie, ma tu przywileje i nauczyciele ją lubią oprócz tego przyjaźniła się z Edwardem i chodziła z nim do przedszkola więc udaję jego najlepszą przyjaciółkę.

W cieniu rodziny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz