1

276 10 1
                                    

Po stracie bliskiej nam osoby zazwyczaj opłakuje się ją dobre parę miesięcy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Do puki sama tego nie doświadczyłam.

Kiedy mój brat zginą rodzice poczekali do pogrzebu. A po pogrzebie wrócili do normalności jakby nic się nie wydarzyło. Jakby wcześniej w ogóle nie mieli syna.

Media mówiły że tak radzą sobie ze stratą ich jedynego syna, oraz przyszłego właściciela ich imperium. Ale to nie prawda oni po prostu tacy byli. Bez uczuć.

Ja jednak miałam brat i nigdy nie dali mi odczuć że było inaczej, w szczególności ojciec.

Od jego śmierci to ja miałam odziedziczyć całe jego imperium modowe. Ojciec mimo że nie był projektantem był znakomitym biznesmenem i potrafił sprzedać swoje produkty za nie małą sumę.

Natomiast moja mama zajmowała się projektowaniem produktów. Tak samo miałam robić z bratem. Ja miałam projektować a on zarządzać. Jednak teraz wszystko zostało na moich barkach.

Siedziałam właśnie w wygodnym fotelu w przestronnym salonie z którego rozciągał się wspaniały widok na morze. Nigdy nie rozumiałam dlaczego Lili postanowiła wybudować dom właśnie tu.
W pobliżu morza, oraz tak blisko lasu.

Morze mnie uspokajało, podobnie jak Lili. Kiedyś nie lubiłam spacerować godzinami po plaży, jednak śmierć brata to zmieniła. On uwielbiał miejsce takie jak to.

I chyba właśnie dlatego tak bardzo nie mogłam zrozumieć dlaczego kobieta która kochała mojego brata całym sercem chciała mieć widok taki jak on kiedy umierał. Na ten gęsty las znajdujący się za domem.

Dochodziła jedenasta co oznaczało że musiałam powoli się zbierać.

- Lili dziękuję za herbatę ale muszę się już zbierać. - powiedziałam wstając z fotela

- Och nie wiedziałam że gdzieś się spieszysz, myślałam że mecz jest dopiero o siedemnastej - odparła zerkając na mnie z zaskoczeniem malującym się w oczach

Gdybym tylko mogła zostałabym z ną aż do meczu, na którym niestety miałam obowiązek się pojawić. Nowy dyrektor naszej szkoły wyraźnie zastrzegł że obowiązkiem każdego ucznia jest uczestnictwo w meczu.

- Masz rację ale ojciec zwołał dziś spotkanie zarządu na którym muszę się pojawić bo inaczej się wścieknie - odparłam znudzonym głosem

- Nie wiedziałam że już wrócił, długo go nie było

- Znasz go nigdy go nie ma, przyjechał na trzy dni i znowu wraca do Europy zatracać się w pracy i szukając kogoś kto idealnie się nada na jego następce w tym fachu, no chyba że złapie w swoje łapy Emila - mówię zerkając przy tym na bratanka

- Rozmawiałam z nim o tym i powiedziałam że Emil podejmie decyzję jak podrośnie - odparła zerkając na mnie

Doskonale wiedziałam że nie chce aby jej syn już teraz był uważany za dziedzica tak dużej fortuny co nasza, jak i nie chciała pozbawiać mnie tego abym i ja miała możliwość jej doświadczyć.

Jednak w oczach mediów to zawsze mój brat był dziedzicem fortuny, ja nigdy nie miałam jej odziedziczyć. Zawsze żyłam w jego cieniu. W cieniu mojej rodziny. A ja przez długi okres nie chciałam wyjść z tego cienia. Aż do śmirci Willa.

Nie chciałam być kojarzona z moją rodziną za każdym razem.

- Spotkamy się w weekend, muszę już iść bo naprawdę się spóźnię

- Jasne leć tylko nikogo nie zabij

- Postaram się - wykrzykuję stojąc już w drzwiach.

Do firmy ojca nie jest tak daleko jakieś dziesięć minut drogi samochodem, jednak ja od wypadku brata do żadnego nie wsiadłam. Od tamtej pory boję się wszelkiego rodzaju środków transportu.

Dlatego też dotarcie do biura zajmuje mi dwadzieścia pięć minut. Dotarłam jednak na czas.

W pomieszczeniu od razu można dostrzec że to ważne spotkanie, bo roi się od ważnych biznesmenów i współpracowników. A wśród nich jestem ja siedemnastoletnia dziewczyna, która według nich nie ma pojęcia o świecie.

Kochani rozdziały będą pojawiać się co tydzień w weekend. Mam nadzieję że się spodoba ❤️😊

W cieniu rodziny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz