7

201 16 6
                                    

Patrzyłam na chłopaka który stał przede mną i nie dowierzałam. Jakim cudem Nie zorientowałam się wcześniej kim był. W mojej głowie tłoczyło się tysiące myśli, przypominając sobie nasze ostatnie spotkanie.

Nazwałam go wtedy praktycznie dupkiem i zwyzywałam od chamów. Teraz mogłam być pewna że moja noga długo nie postanie w Londynie jak i na angielskiej ziemi. Jak mogłam być tak głupia.

Jednak mężczyzna stojący przede mną nie robił mi wyrzutów, po prostu stał jakby nic się nie stało. Podszedł do swojego luksusowego Rolls-Royca i otworzył drzwi. Patrzyłam na niego przekonana, że wejdzie do samochodu, zaśmieje się i odjedzie. Tak się jednak nie stało. On czekał.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że czeka na mnie. Jak prawdziwy dżentelmen przetrzymał mi drzwi tak abym mogła spokojnie wejść do środka. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że jeszcze bardziej mnie znienawidzi za to co zrobię. Jednak nie mogłam wejść do samochodu nie po tym, co stało się Willowi. Pokręciłam więc głową na znak odmowy.

- Czemu jesteś tak skomplikowana? - spytał już lekko zirytowany - Naprawdę mi się śpieszy.

- Nie wsiądę do samochodu - odparłam głosem tak pewnym, że sama się go nie spodziewałam

- Niech będzie, przyślę inny - odparł zrezygnowany wyciągając telefon z kieszeni

- Nie wsiądę do tego, ani do żadnego innego samochodu - odparłam z powagą na co on spojrzał na mnie ze zdziwieniem, jednak ku mojemu zaskoczeniu nie zadawał pytań po prostu pokiwał głową

- Jedz już do pałacu Greg - powiedział do swojego kierowcy

- Oczywiście wasza wysokość - odpowiedział lekko pochylając głowę, po czym wsiadł do samochodu i odjechał

- W takim razie idziemy na piechotę - powiedział wskazując mi drogę lekkim ruchem głowy

Nie sprzeciwiałam się po prostu za nim szłam, James abym mogła nadążyć trochę zwolnił kroku tak że po chwili szliśmy ramię w ramię.

- Często ci się to zdarza? - spytał a ja popatrzyłam na niego pytająco - Ataki paniki?

- Nie już od jakiegoś czasu ich nie miałam to przez ten śluz był lepki jak krew - powiedziałam o kilka słów więcej niż chciałam, on jednak pokiwał tylko głową na zrozumienie

- Skąd wiedziałeś jak masz reagować, tylko nie mów mi że uczą cię tego w pałacu bo nie uwierzę - odgryzłam się nie mogąc się powstrzymać z jakiegoś powodu cieszyłam się na kłótnie z nim

- W takim razie musisz uwierzyć - odparł  lekko się śmiejąc

Szliśmy jakąś chwilę jednak to nie był kierunek mojego domu, ani pałacu.

- Gdzie idziemy? - spytałam na co ten lekko się uśmiechnął

- Zobaczysz - odpowiedział

Nie zadawałam już więcej pytań, po prostu szłam, napawając się pięknem miasta. Nasza rozmowa była niezobowiązująca, rozmawialiśmy o Londynie i o tym jakie miejsce najbardziej nam się podobają, ku mojemu zaskoczeniu mieliśmy bardzo podobny gust.

Oboje jednak nie zapominaliśmy o jednym ludziach, a dokładniej rzecz mówiąc dziennikarzach, którzy w stanie praktycznie na każdym rogu, byłam pewna że za jakiś czas znajdziemy się na pierwszych stronach gazet. Znowu.

Ku mojemu zaskoczeniu nie szliśmy do budynku jakiejś korporacji lub większej firmy, tylko do małej kawiarenki. Miała ona piękny klimat i każdy mógł się w niej poczuć jak w dżungli, było tam mnóstwo roślin i przepiękne dźwięk śpiewających ptaków, nigdy nie podejrzewałam że mogłabym w centrum miasta poczuć się jak na łonie natury.

W cieniu rodziny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz