18

150 13 5
                                    

Perspektywa Klaudii

Edward ku mojemu niezadowoleniu miał cudowny dar przekonywania ludzi, to właśnie dzięki niemu właśnie znajdowałam się na lotnisku wpatrując się w samochód z którego wysiadał James.

Wszystkie uczucia które starałam się ukryć z całej siły uderzyły prosto w moje serce.

On już nie jest twój. Mówiły.

Nie jest. Ale dałabym wszystko aby był.

Miał już wchodzić do samolotu, ale wtedy zobaczył nas. Mnie i Edwarda kiedy zsiadaliśmy z motoru.

Pozory, musieliśmy grać w tym przedstawieniu aż do końca sztuki. Nikt nie mógł zobaczyć jakie oblicza skrywamy pod maską. Nikt nie mógł zobaczyć co ja skrywałam pod maską. Nie mogli się domyślić w jakiej naprawdę gram sztuce. Bo ludzie nie zrozumieją. Oni nie chcą słyszeć o prawdziwej miłości, chcą tylko takiej idealnej, takiej jaką przedstawiają światu James i Eleonora, nie my.

Po wczorajszej rozmowie z Jamesem nie wiedziałam czy dobrym pomysłem było pojawienie się tu. I dlatego starałam się z całych sił odwieść od tego pomysłu Edwarda, jednak on stwierdził że media mogą zacząć coś podejrzewać i pewnie miał rację.

Przed całym światem skrywałam moją miłość do Jamesa, natomiast przed Jamesem, że to uczucie nadal trwa.

Nie mogłam pozwolić aby ożenił się z inną kobietą myśląc o mnie. Może to dlatego że chciałam jego szczęścia, a może dlatego że chciałam abym to ja zaczeła żyć na nowo, aby łatwiej było mi się z tym pogodzić.
Może po prostu byłam samolubna i nie chciałam podzielić się nim z nikim innym, więc postanowiłam odkupić swoje winy? Nie wiem, ale i tak było już za późno aby o tym myśleć.

James podszedł do nas i objął brata w przyjaznym geście.

- Widzimy się na ślubie stary - powiedział, kompletnie ignorując moją obecność. Wiedziałam że po rozstaniu będę czuła się strasznie, ale wiedząc że nie zasłużyłam nawet na jedno spojrzenie czułam się okropnie

- Jasne, przyjedziemy - odpowiedział Edward zerkając na mnie a za jego wzrokiem podążył James nie umiałam spojrzeć mu w oczy wiedząc że zobaczę w nich niechęć do mnie. Za bardzo go kochałam. Gdybym to zrobiła nie pozwoliła bym mu odejść.

- Cieszę się że będzie Pani towarzyszyć mojemu bratu - odparł zerkając na moją rękę na którym nie było pierścionka który od niego dostałam- przepraszam ale się śpieszymy - jednak ja nie odpowiedziałam, nie byłam w stanie po tym z jaką obojętnością i odrazą rzucił mi ostatnie spojrzenie, z jaką niechęcią wypowiedział do mnie słowa

Po czym udał się do samolotu nie patrząc już na mnie ani razu. Ja natomiast nie odrywałam od niego wzroku nawet gdy znikną w samolocie. Czułam że pod powiekami zaczynają zbierać mi się łzy.

Był to moment w którym zdałam sobie sprawę, że wszystkie te kolorowe zakończenia z bajek Disneya to jedno wielkie kłamstwo. Kłamstwo, które ma nas ranić kiedy zdamy sobie sprawę, że nasze życie nigdy nie ułoży się jak tych wszystkich księżniczek. Bo nie żyjemy w świecie gdzie pantofelek pasuje tylko na jedną dziewczynę w całym królestwie.

Żyjemy w świecie gdzie pantofelek pasował nie tylko na nogę kopciuszka,a jak się okazało na dziewczynę która  stała bliżej księcia niż kopciuszek.

- Co to było? - spytał Edward kiedy zostaliśmy sami a samolot przygotowywał się do startu

- Po prostu zawieź mnie do domu muszę się jeszcze spakować - powiedziałam nie chcąc kontynuować tej rozmowy, myślałam że moje serce złamało się po naszym rozstaniu ale się myliłam, złamało się teraz.

- Nie, niecały tydzień temu byliście szczęśliwa parą, zerwaliście, rozumiem ale co ty mu takiego zrobiłaś, że tak do ciebie mówi? - pyta sam ewidentnie nie rozumiejąc zachowania swojego brata 

- Nie noszę pierścionka zaręczynowego na palcu - powiedziałam z westchnieniem - o to chodzi

- Niby dlatego miałby tak zareagować - pytał już lekko podenerwowany - nawet do naszej służby zwraca się po imieniu, więc wątpię aby jakiś głupi pierścionek sprawił aby rozmawiał z tobą jakbyś chociaż zabiła naszą matkę

Powiedział a ja wiedziałam, że ma rację, zawsze zwracał się do służby z szacunkiem i uśmiechem na twarzy, nawet przypadkowych ludzi mijał z uśmiechem na ustach, ale nie mnie, już nie.

- Powiedział abym nosiła go aż nie przestanę go kochać - powiedziałam a łzy zaczęły zbierać mi się w oczach

- Ale ty go kochasz!!! - krzyknął już podenerwowany Edward

- Ale tak będzie mu łatwiej zapomnieć Edward - powiedziałam pokazując mu wisiorek który trzymałam na szyi - poza tym nie potrafiłam go zdjąć, bo nie potrafię przestać go kochać - powiedziałam delikatnie pocierając pierścionek wiszący na srebrnym wisiorku

- Ale... Ale - zaczął Edward wpatrując się w pierścionek

- Nigdy nie sprecyzował że mam go nosić akurat na palcu - powiedziałam siląc się na uśmiech - A teraz proszę zawieź mnie do domu, bo muszę się spakować a popołudniu mam samolot

- Samolot? - spytał nie rozumiejąc - A co ze ślubem Jamesa

- Doskonale wiesz, że nie dam rady patrzeć jak mężczyzna którego kocham ślubuje miłość innej - powiedziałam wiedząc, że on będzie musiał to znieść przez co krajało mi się serce - Wracam do stanów, tak będzie lepiej

Perspektywa Jamesa

Kiedy zobaczyłem Klaudię, byłem gotowy zaryzykować, powiedzieć jej o poparciu przez ojca i obiecać, że wrócę do niej i że nie będę się żenić.

Jednak kiedy zobaczyłem, że na jej palcu nie ma pierścionka, wszystko stało się oczywiste. Straciłem szansę. Straciłem ją na zawsze. A ona już mnie nie kochała. Pogodziła się z faktem, że spędzę życie z inną i tylko ja nie potrafiłem z tym żyć.

Nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez niej. Bez mojej miłości.

Kiedy odlatywałem nie mogłem powstrzymać łez patrząc jak moja księżniczka wsiada na motor. I odjeżdża beze mnie.

Jak moja księżniczka, przestaje być moja, a staje się wolna, nie wiedząc, że okradła przyszłego króla Anglii z najcenniejszego skarbu jaki ma człowiek.

Z serca.

Kochani mam nadzieję że rozdział wam się podobał😊❤️

W cieniu rodziny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz