Odkąd pamiętam nie byłem dobrze nastawiony na bycie kurą domową. tym razem też tak jest. spoglądając na krzątającego się rodzica po kuchni, za każdym razem zdawałem sobie sprawę że ojciec stawał się kurą domową każdego dnia. rzadko co wychodził z domu aby gdzieś odpocząć. opiekował się mną oraz dwoma moimi pupilami.
- Tato... musisz tak zapierdzielać? - zapytałem znudzony jego szybkim tempem
- Synek, tata jak przyjdzie to musi mieć czysto..
- szkoda że on tego porządku nie umie trzymać - mrugnąłem nieco zrezygnowany. opadłem na krzesło przy wyspie po czym sięgnąłem leżącą na tacce szklankę do której wlałem sok pomarańczowy. który stał obok tacki.
- Masz racje synek, to co zjemy placuszka ? - zapytał na co roześmiałem się.
- Wyjdziemy gdzieś na jakieś zakupy ? - zapytałem spoglądając na rodziciela
Kim SeokJin mój ojciec prawidłowy ojciec z czystej krwi. jest wysokim mężczyzną który jest naprawdę przystojny. można powiedzieć że urodę oraz cerę mam po nim. ale co najważniejsze nie mam po nim krzywych palców. Które on aktualnie posiada.
Był też omegą tak samo jak ja. to jest naprawdę duży minus tej całej rangi.
Omegi można powiedzieć mają przechlapane, muszą znaleść sobie swojego alfę któremu będą gotować sprzątać a co najgorsze zaspakajać. Z tym się wiążę potomstwo które muszę mu urodzić.
- Synek, zapomniałem cię powiadomić. iż dzisiaj przychodzi mój i taty przyjaciel z czasów liceum. jest o rok starszy od taty więc też się zwracaj do niego Hyung.
- a mówisz mi bo?
- bo masz być na kolacji, robimy grilla
- uwielbiam Grilla ale nie zostanę, jestem umówiony z Jungkookiem który będzie za niedługo.
- Dobrze, przekaże ojcu aby nie czekał za tobą. zostawimy ci skrzydełka z grilla - zacmokał na odchodne gdy to ja musiałem wyjść z kuchni aby uszykować swoje rzeczy wyjściowe. - miłej imprezy zgredzie - krzyknął na co zazgrzytałem zębami. moja złość nie trwała długo, dlatego po chwili już parsknąłem śmiechem.
- Narazie krzywopalcy - odkrzyknąłem na co usłyszałem głos wycieraczek. - ten ma śmiech jak jak krowa kaszel.- mrugnąłem sam do siebie
Ogarnięcie się zajęło mi niecałe pół godziny kąpiel oraz ubranie się zajęło mi niecałe dwadzieścia minut kolejne minuty poszły na włosy i makijaż. które nieco musiałem przyśpieszyć pędzelkowanie.
- Synek, Jungkook przyszedł zejdź na dół. tata też przyjechał mamy gości - krzyknął
westchnąłem a następnie zamknąłem swój pokój na klucz. co jest tutaj tradycją. dużo mam słodkiego a mój drugi ojciec uwielbia słodkie dlatego zawsze mi podkrada.
- Ojcze, postarałeś się nie powiem - mrugnąłem zabierając z talerza dobrze wyglądającą szynkę z pomidorem.
- może Jimin nie strasz mnie - krzyknął drugi z kolei z ojców.
- chciałem się przywitać i spadam Jungkook łap - rzuciłem mu pomidora którego chwycił niemalże od razu.
- przywitaj się bezkulturowe dziecko
- jak byś ojcze ty jeszcze miał kulturę - szepnąłem syknąłem gdy poczułem jak uderza mnie w dłoń którą chciałem sięgnąć kiełbaskę.
- a tak z innej beczki... gdzie ty wychodzisz? Jin skarbie on miał zostać z nami
- Namjoon skarbie... niech idzie. skończył studia i niech się wyszaleje pracę też ma więc w czym problem?
- żaden , tylko uważaj. poznaj proszę mojego przyjaciela Min Yoongi, Yoongi proszę poznaj mojego Syna Jimin'a - dopiero teraz zwróciłem wzrok na mężczyznę siedzącego na krześle. a na jego kolanach siedziała dobrze wyglądająca delta.
- Dzień dobry... - szepnąłem podając dłoń jak miewam Alfie. mężczyzna zrzucił z siebie kobietę a następnie wstał aby chwycić moją dłoń.
- witaj Jimin, miło mi cię w końcu poznać, rodzice nie chcieli mi ciebie pokazać - zaśmiał się. po jego uśmiechu mógłbym wywnioskować że mieli ku temu powód.
- Mi tez pana miło poznać, aczkolwiek czeka na mnie pewna osoba.. i muszę spadać - wyrwałem swoją dłoń z uścisku mężczyzny który nie chciał jej puścić a następnie zrobiłem dwa kroki w tył. nie spoglądałem w jego oczy a już widziałem że nie mógł się powstrzymać od natarczywego spojrzenia ku mojej osoby.
- Skarbie, idziemy stąd.- ponaglił mnie Jungkook. chwytając mnie za dłoń. Czym zwrócił uwagę gościa.
- Idziemy Cookie do zobaczenia później pa ojcze, pa ojcze - krzyknąłem na odchodne
- Jimin. wróć się.... - krzyknął ojciec nr one.
- boże święty. przeklęty czego znowu
- Kasa... nie pójdziesz na imprezę bez kasy prawda ? - zapytał na co szczerze mu podziękowałem całusem w polik.
- Kocham cię - odparłem zabierając dość pokaźną sumę z rąk ojca
- a mnie już nie
- A masz kasę?
- mam, chcesz ?- zapytał na co przytaknąłem
- Taki wał jak go zwał zjeżdżaj.
- bezuczuciowy father - mrugnąłem wychodząc z kuchni.
CZYTASZ
Omega
WerewolfLos zawsze stawia na naszej drodze kogoś kto jest bezczelny. tym losem jestem ja. miła omega bez ksztu jakiejkolwiek współpracy z jakimkolwiek alfą.