Cholerne pięć dziesięć dni , dziesięć cholernych dni nie było mnie w domu. A przede wszystkim nie było mnie w mieście.
Tułałem się po hostelach i knajpach. Byłem nieco zmęczony myśleniem i nie przespanymi nocami.
Mój telefon nie dawał za wygraną. Jeszcze tego samego dnia musiałem kupić ładowarkę do telefonu której użyłem raz wczoraj. I od tamtej pory telefon nie przestaje dzwonić. SMS-y też nie przedstawiają przychodzić.
Miałem naprawdę tego po dziurki w nosie, ostatecznie widząc jeden procent baterii odłożyłem telefon na półkę obok łóżka.
Byłem w nieznanym mi mieście, z resztą nie wiedziałem gdzie jestem.
Leżąc tak i rozmyślając usłyszałem natarczywe pukanie do drzwi.
- Jezu, dajcie mi kurwa święty spokój. - warknąłem podchodząc do drzwi i energicznie je otwierając wychyliłem się zza nie.
Ale gdy ujrzałem moich rodziców całych zapłakanych wstrzymałem oddech.
- Jimin - Odezwał się starszy z Rodziców. Warga mu drżała a w oczach pojawiały się łzy. - ty cholerny gówniarzu - krzyknął wpadając w moje ramiona. - tak się bałem... W końcu cię znaleźliśmy. Tak się martwiłem o ciebie - zapłakał. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo ich zraniłem.
- Nie wybaczyłem wam, tego co mi zrobiliście.
- Nie rozumiesz nas synek, my nie chcemy aby on był twoim przeznaczonym nie ufamy mu. Ale ufamy tobie i wiem że mógłbyś go zmienić na dobre. Ale szanujemy twoje zdanie i dajemy ci wolną rękę.
- Tato... Ja...
- nic nie mów, wracamy do domu. Jungkook siedzi w samochodzie martwi się o ciebie. Nie spał przez długi czas i jest wymęczony, z resztą. Po tobie też widać że nie pałasz energią.
- Muszę iść zapłacić za pokój.
- tata już to wyreguluje. Chodź bezpiecznie dojedziemy do domu i pogadamy na spokojnie - spojrzałem w oczy rodzica a następnie tak po prostu się w niego wtuliłem.
- Mój wilk nie daje mi spokoju, ma mi za złe że odrzuciłem przeznaczonego.
- skarbie, Doskonale cię rozumiem... Nadejdzie taki czas w którym to on przyzwyczai się do nieobecności przeznaczonego aczkolwiek może być to trudne.
- Ale zawsze mam wasz.
- i będziesz miał nas zawsze. Wejdź do auta i zapnij się
Jak rozkazał tak zrobiłem, chwilę później byłem w ramionach Jungkook'a który aż chlipał
- tęskniłem... Czemu kazałeś mi wrócić do posiadłości tego niewyżytego alfy ? - zasmarkał
- coś się tam działo ?
- ja nie wiem czy on miał jakieś układy z policją, bo co chwilę inna suką przychodziła do rezydencji. - odpowiedział na co aż się zaśmiałem.
- Jeong-Guk nie klnij.
- nie da się ty skurwesynie... Uciekasz z domu zostawiając mnie z tymi pojebańcami. Jeszcze moi mate cholerny buc.
- masz przeznaczonego?
- tak, aż dwóch nazywają się Kim Tae-Hyung I Jung Ho-seok byli wtedy w posiadłości. Cholera jasna niechcący uwolniłem swoje hormony i ... Poczuli mnie za bardzo tęskniłem za tobą i nie zwarzałem na to.
- Damy radę, ja odrzucam przeznaczonego nie mam zamiaru dawać fałszywej miłości - zaśmiałem się. - ale ty tego nie rób zasługujesz na miłość... Oni też... Bądź szczęśliwy. Wiem że jesteś przywiązany do mnie ale to oni są twoimi przeznaczonymi. Kocham cię jak brata ale wiesz że my nie pasujemy do siebie - zapytałem
- wolał bym żyć z tobą niż z nimi ciebie znam i kocham całym sercem a ich nie znam. Aczkolwiek mój chuj reaguje na nich zbyt wolniej niż na ciebie - puścił mi oczko. Zdezorientowany spojrzałem w lusterko oczekując jakieś reakcji ze strony starszego z ojców.
- Kim Nam-joon ty słyszysz jak się ten szczyt odzywa do naszego synka ? - zapytał starszy włączając kierunkowskaz.
- Jeong-Guk nie terroryzuj mi syna. Bo dam ci zakaz na przychodzenie do niego !
- wujku przecież mnie Kochacie - parsknąłem śmiechem
- brakowało mi tego, Jimin, jak się czujesz ? Jesteś głodny ? - zapytał kierowca.
- trochę, może bardziej niż trochę.
- Dojedziemy do domu zrobię ci porządny obiadek obiecuje że się najesz - puścił mi oczko a następnie wrócił wzrokiem do drogi.
CZYTASZ
Omega
WerewolfLos zawsze stawia na naszej drodze kogoś kto jest bezczelny. tym losem jestem ja. miła omega bez ksztu jakiejkolwiek współpracy z jakimkolwiek alfą.