Part 14

64 7 0
                                    

two years later

Od mojego ostatniego razu  gdy byłem u rodziców minęło dokładnie dwa lata. Dwa lata odkąd wiem że  Jung  Hoseok'a  łączyło   coś z moim przeznaczonym.

Jechałem  do domu rodzinnego, szczęśliwy.  Bardziej niż możliwe bo w końcu zobaczę ich na żywo a nie na kamerce.

Byłem Od domu jakieś trzy kilometry  gdy nagle na drodze stanął  mi mały szczeniak.  Wyszedłem z samochodu a następnie podszedłem do niego  chwyciłem go na ręce. Po czym skierowałem  się do  samochodu.

- maluszku,  co ty tutaj robisz, na wilczka mi nie przypominasz  -  uśmiechnąłem  się a następnie cmoknąłem  go w pyszczek.

Położyłem go na siedzeniu obok a następnie ruszyłem,  szczeniak  wstał a następnie wlazł  na moje  nogi,  przytrzymałem go aby nie spadł mi  z nóg.

- wygodnie ci? - zaśmiałem się skręcając  w lewo na posesję  moich rodziców. Zaparkowałem  a następnie wyszedłem.   Podszedłem do drzwi  wejściowych po czym otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka niczym domownik. 

- Kochanie, jesteś już? - usłyszałem głos mojego ojca.

Skierowałem się prosto do kuchni gdzie przebywał  mój rodzic.

- Tak tato wróciłem-  odezwałem się. Uśmiech nie zszedł mi z twarzy nawet gdy mój ojciec pod wpływem emocji rozpłakał się.

-O mój Boże  synek! Ale ty jesteś piękny- Zaszlochał

- Geny ojcze geny. Co pichcisz?

- twoje ulubione danie, a nie wiedziałem że dzisiaj będziesz. Dwa lata cie w domu nie było  Tęskniłem.

- Ja za wami też Tęskniłem ojcze. Gdzie tata Namjoon?

- w  firmie... zaraz powinien przyjść

- A jak tam Jungkook? Jak mały?

- Moonbin ma się dobrze.

-Moonbin piękne imię.- uśmiechnąłem się 

- A kogo tutaj masz ? Co za mały sukinsyn  wyjebał psa na  dwór- Spojrzałem nie jasno na niego a następnie na szczeniaka.

-kogo to pies ?

- Yoongiego,  jego narzeczona nienawidzi zwierząt, nie wiedział o tym do momentu gdy nie przyniósł   go jako prezent urodzinowy. Ups  ma. Za duży  jęzor.

- Nie szkodzi.  Przygarnę go jest słodki.

- ale odnalazł  ciebie to musi być jakieś przeznaczenie. Gdzie go znalazłeś

-Trzy kilometry od   twojego domu.

- naszego synek naszego, najwyraźniej  szukał ciebie.

-jest przecudowny.

- Kochanie wróciłem  - Krzyknął rodziciela głos. Roześmiany tym iż  maluch zaczął szczekać  spoglądając w puste pole  najeżył  się gdy zobaczył w wejściu do kuchni mojego rodziciela. - kto to jest Jin! Zdradzasz mnie !!! Dlaczego...

- Tato, spokojnie -postanowilem się odezwać w momencie gdy zauważyłem jak rodzic zaczął panikować.

- Jimin? - Z wrażenie rzucił  swoją  teczkę na podłogę  a następnie szybko do mnie podszedł. - piękny po kim... Jin musiałeś dawać mu te geny.... masa po mnie piesek Yoongiego cholera co on tutaj robi ?

- Znalazłem go trzy kilometry od wasze...

- naszego synek powtarzam Ci to naszego domu- Odparł zrezygnowany.

-Dobrze nasze domu.

- Odnalazł cię, ohh mój synek - wtulił mnie w   swój tors a  następnie mocno wciągnął  powietrze.

********

Minęło  pół godziny od kiedy wróciłem  do rodzinnego domu.

Siedziałem na sofie i spoglądałem  na telewizor trzymając w dłoniach mój cud świata.

- Holly,  nie kręć  się  - mrugnąłem  spoglądając na psa.

- synu,  musisz z nami pojechać w pewne miejsce.

-  do kogo ?

-Zobaczysz, nikt nie wie o tobie więc będzie....

- Jungkook? Ale biorę psa !  Nie zostawię Holly samej.

- Zapraszam więc do samochodu. -jak najszybciej ubrałem buty wziąłem Holly na ręce  a następnie skierowałem się prosto do samochodu rodziców. Gdzie Usiadłem z  tyłu  za siedzeniem kierowcy.

Podróż  nie była długa bo po godzinie  byliśmy na miejscu  z samochodu wyszedłem po rodzicach  trzymałem Holly  na rękach wtulona we mnie psina  spala sobie w najlepsze. Po drodze kupiliśmy potrzebne rzeczy dla Holly za które  zapłaciłem sam.

Chciałem poczuć ten obowiązek. 

I powiem szczerze .. ostatni raz.

- Witajcie rodacy,  czekałem za.... Jimin?

obróciłem się w stronę  głosu młodszego brata mojego ojca

- Witaj Taehyung  miło cie znów zobaczyć.

-cholera jasna -puścił drzwi a następnie wpadł w moje ramiona -Masz Yoongiego psa jak się nazywa ?

- Holly- Znalazłem ją  trzy  kilometry od  rodzinnego domu.

- wejdź, tylko proszę nie smuć  się jest tutaj Yoongi i ta jego

- Nic nie szkodzi, zerwałem więź  miesiąc po tym jak wyjechałem. Nic dla mnie już nie znaczy.

Wpakowałem  się prosto do środka a następnie   wszedłem do  salonu gdzie siedziało ponad dziesięć osob  może mniej.

- dzień dobry. -odezwał się Seokjin  zwracając uwagę każdego w salonie.

- JIMIN!!!! TO TY ? - Krzyknął chłopak  nieco bardziej umięśniony niż  ostatnim razem go widziałem.

-Jungkookie.... mił... -Przerwałem gdy  poczułem mocne uderzenie w twarz.  Aż  przekrzywiłem głowę  nieco w bok.
Zasłużyłem  tu mogłem przyznać.  Bez jego  wiedzy wyjechałem   nie mówiąc ani słowa.
Jednak te uderzenie miało też drugie dno... to że mężczyzna  przytulił  się do mnie szczelnie łapiąc  mnie za moje ciało.

- Zasłużyłem, przyznaje się....  jed...

-pierdol się  wyjechałeś na jebane dwa lata. Nie widziałem ci cholerny długi czas a  gdy już cie spotykam widzę cie nowego. I umięśnionego

-Przesadzasz... wy

- Koniec, co tu robisz ?

-Przestań i daj mi dokończyć... nic ci takiego nie zrobiłem, wyjechałem  bo chciałem

-mogłeś mieć ze  mną kontakt ! - Krzyknął z wyrzutami.  - ominął  cie widok narodzin mojego syna i  jego chrztu oraz pierwszych urodzin ! Mam w dupie ciebie jaki z ciebie wujka.

- żaden,  masz racje nic ze  mnie nie wyjdzie... pójd....

- zostań,  jungkook mówi to pod wpływem- odzywa się mężczyzną przez którego miałem nieco większy mętlik 

- Hoseok,  proszę zajmij się sobą  -odezwał się mój rodzic.

- wiem popełniłem  błąd,  jednak czasu nie cofniesz....

- Ale wspomnienia wrócą....

- myślę że  nie warto wspominać o czymś co nie istnieje w tych czasach.

- Coś się stało że tak mówisz Jimin ? - zapytał Taehyung.

- urwał  więź,  chyba to logiczne.

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz