two years later
Od mojego ostatniego razu gdy byłem u rodziców minęło dokładnie dwa lata. Dwa lata odkąd wiem że Jung Hoseok'a łączyło coś z moim przeznaczonym.
Jechałem do domu rodzinnego, szczęśliwy. Bardziej niż możliwe bo w końcu zobaczę ich na żywo a nie na kamerce.
Byłem Od domu jakieś trzy kilometry gdy nagle na drodze stanął mi mały szczeniak. Wyszedłem z samochodu a następnie podszedłem do niego chwyciłem go na ręce. Po czym skierowałem się do samochodu.
- maluszku, co ty tutaj robisz, na wilczka mi nie przypominasz - uśmiechnąłem się a następnie cmoknąłem go w pyszczek.
Położyłem go na siedzeniu obok a następnie ruszyłem, szczeniak wstał a następnie wlazł na moje nogi, przytrzymałem go aby nie spadł mi z nóg.
- wygodnie ci? - zaśmiałem się skręcając w lewo na posesję moich rodziców. Zaparkowałem a następnie wyszedłem. Podszedłem do drzwi wejściowych po czym otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka niczym domownik.
- Kochanie, jesteś już? - usłyszałem głos mojego ojca.
Skierowałem się prosto do kuchni gdzie przebywał mój rodzic.
- Tak tato wróciłem- odezwałem się. Uśmiech nie zszedł mi z twarzy nawet gdy mój ojciec pod wpływem emocji rozpłakał się.
-O mój Boże synek! Ale ty jesteś piękny- Zaszlochał
- Geny ojcze geny. Co pichcisz?
- twoje ulubione danie, a nie wiedziałem że dzisiaj będziesz. Dwa lata cie w domu nie było Tęskniłem.
- Ja za wami też Tęskniłem ojcze. Gdzie tata Namjoon?
- w firmie... zaraz powinien przyjść
- A jak tam Jungkook? Jak mały?
- Moonbin ma się dobrze.
-Moonbin piękne imię.- uśmiechnąłem się
- A kogo tutaj masz ? Co za mały sukinsyn wyjebał psa na dwór- Spojrzałem nie jasno na niego a następnie na szczeniaka.
-kogo to pies ?
- Yoongiego, jego narzeczona nienawidzi zwierząt, nie wiedział o tym do momentu gdy nie przyniósł go jako prezent urodzinowy. Ups ma. Za duży jęzor.
- Nie szkodzi. Przygarnę go jest słodki.
- ale odnalazł ciebie to musi być jakieś przeznaczenie. Gdzie go znalazłeś
-Trzy kilometry od twojego domu.
- naszego synek naszego, najwyraźniej szukał ciebie.
-jest przecudowny.
- Kochanie wróciłem - Krzyknął rodziciela głos. Roześmiany tym iż maluch zaczął szczekać spoglądając w puste pole najeżył się gdy zobaczył w wejściu do kuchni mojego rodziciela. - kto to jest Jin! Zdradzasz mnie !!! Dlaczego...
- Tato, spokojnie -postanowilem się odezwać w momencie gdy zauważyłem jak rodzic zaczął panikować.
- Jimin? - Z wrażenie rzucił swoją teczkę na podłogę a następnie szybko do mnie podszedł. - piękny po kim... Jin musiałeś dawać mu te geny.... masa po mnie piesek Yoongiego cholera co on tutaj robi ?
- Znalazłem go trzy kilometry od wasze...
- naszego synek powtarzam Ci to naszego domu- Odparł zrezygnowany.
-Dobrze nasze domu.
- Odnalazł cię, ohh mój synek - wtulił mnie w swój tors a następnie mocno wciągnął powietrze.
********
Minęło pół godziny od kiedy wróciłem do rodzinnego domu.
Siedziałem na sofie i spoglądałem na telewizor trzymając w dłoniach mój cud świata.
- Holly, nie kręć się - mrugnąłem spoglądając na psa.
- synu, musisz z nami pojechać w pewne miejsce.
- do kogo ?
-Zobaczysz, nikt nie wie o tobie więc będzie....
- Jungkook? Ale biorę psa ! Nie zostawię Holly samej.
- Zapraszam więc do samochodu. -jak najszybciej ubrałem buty wziąłem Holly na ręce a następnie skierowałem się prosto do samochodu rodziców. Gdzie Usiadłem z tyłu za siedzeniem kierowcy.
Podróż nie była długa bo po godzinie byliśmy na miejscu z samochodu wyszedłem po rodzicach trzymałem Holly na rękach wtulona we mnie psina spala sobie w najlepsze. Po drodze kupiliśmy potrzebne rzeczy dla Holly za które zapłaciłem sam.
Chciałem poczuć ten obowiązek.
I powiem szczerze .. ostatni raz.
- Witajcie rodacy, czekałem za.... Jimin?
obróciłem się w stronę głosu młodszego brata mojego ojca
- Witaj Taehyung miło cie znów zobaczyć.
-cholera jasna -puścił drzwi a następnie wpadł w moje ramiona -Masz Yoongiego psa jak się nazywa ?
- Holly- Znalazłem ją trzy kilometry od rodzinnego domu.
- wejdź, tylko proszę nie smuć się jest tutaj Yoongi i ta jego
- Nic nie szkodzi, zerwałem więź miesiąc po tym jak wyjechałem. Nic dla mnie już nie znaczy.
Wpakowałem się prosto do środka a następnie wszedłem do salonu gdzie siedziało ponad dziesięć osob może mniej.
- dzień dobry. -odezwał się Seokjin zwracając uwagę każdego w salonie.
- JIMIN!!!! TO TY ? - Krzyknął chłopak nieco bardziej umięśniony niż ostatnim razem go widziałem.
-Jungkookie.... mił... -Przerwałem gdy poczułem mocne uderzenie w twarz. Aż przekrzywiłem głowę nieco w bok.
Zasłużyłem tu mogłem przyznać. Bez jego wiedzy wyjechałem nie mówiąc ani słowa.
Jednak te uderzenie miało też drugie dno... to że mężczyzna przytulił się do mnie szczelnie łapiąc mnie za moje ciało.- Zasłużyłem, przyznaje się.... jed...
-pierdol się wyjechałeś na jebane dwa lata. Nie widziałem ci cholerny długi czas a gdy już cie spotykam widzę cie nowego. I umięśnionego
-Przesadzasz... wy
- Koniec, co tu robisz ?
-Przestań i daj mi dokończyć... nic ci takiego nie zrobiłem, wyjechałem bo chciałem
-mogłeś mieć ze mną kontakt ! - Krzyknął z wyrzutami. - ominął cie widok narodzin mojego syna i jego chrztu oraz pierwszych urodzin ! Mam w dupie ciebie jaki z ciebie wujka.
- żaden, masz racje nic ze mnie nie wyjdzie... pójd....
- zostań, jungkook mówi to pod wpływem- odzywa się mężczyzną przez którego miałem nieco większy mętlik
- Hoseok, proszę zajmij się sobą -odezwał się mój rodzic.
- wiem popełniłem błąd, jednak czasu nie cofniesz....
- Ale wspomnienia wrócą....
- myślę że nie warto wspominać o czymś co nie istnieje w tych czasach.
- Coś się stało że tak mówisz Jimin ? - zapytał Taehyung.
- urwał więź, chyba to logiczne.
CZYTASZ
Omega
WerewolfLos zawsze stawia na naszej drodze kogoś kto jest bezczelny. tym losem jestem ja. miła omega bez ksztu jakiejkolwiek współpracy z jakimkolwiek alfą.