- Jimin wstawaj, idziemy pić, idziesz ? - zapytał Jungkook. Spojrzałem na niego nie jasno ale też pokiwałem na znak zgody.
- Masz flaszkę? - zapytałem Jungkook spojrzał na mnie a następnie pokazał na butelkę w swojej dłoni.
- pijemy z gwinta. Tylko cicho starzy twoi są na tarasie.
- Dawaj, musimy opić te piękne miejsce w którym się znaleźliśmy chociażby na chwilę - westchnąłem zabierając butelkę z rąk młodszego po czym upiłem dość spory łyk.
- zajebiste skąd wziąłeś? - pytam
- z barku, z podpisem alkohol alfy - zaśmiał się na co mu zawturowałem.
Uwielbiałem tego dzieciaka. Aż byt mocno aby się od niego tak od razu odsunąć.
Gdy butelka była już pusta, oby dwoje poczuliśmy jak latamy po ścianach.
- ty wiesz że przed chwilą pod dom przyjechały dwa auta i wysiadło z nich dwóch przystojnych alf ? Cholera tacy piękni - spojrzałem na niego - spaliśmy, no ty spałeś, ja planowałem jak wykraść alkohol. Od razu poszli na taras.
- Jungkook, spokojnie wszystko jest ty kurwo jebana nie szczyp - krzyknąłem pijackim głosem.
- Mają tutaj basem biegniemy? - pyta a mnie od razu przypomniały się imprezy przy basenie.
- oni sobie imprezę robią na tarasie - warknąłem nie zadowolony.
- zawsze możemy się dołączyć
- mówisz ? - pytam unosząc chytrze brew.
Oby dwaj wstaliśmy a następnie chwiejnym ruchem skierowaliśmy się za dźwiękiem muzyki.
W głośniku leciała latynoska piosenka którą już słyszałem. Dlatego mogę stwierdzić iż dobrze trafiliśmy.
- Wyjebaliśmy całe Whisky... Mam pizdę - jęknął.
- ja też, jestem nieco nie do życia - mrugnąłem przechodząc przez próg drzwi od tarasu. Trzymając Jungkook'a w ramionach zeszliśmy z tarasu....
- Na jedną nóżkę - zaczął śpiewać
- na drugą nóżkę. - dokończyłem - ah jestem pijany - mrugnąłem - po za tym gdzie my kurwa jesteśmy ? - zapytałem
-zadzwon do rodziców, pewnie się martwią...
Po kieszeniach zacząłem szukać telefonu którego nigdzie nie miałem. Zacząłem wszystko z siebie ściągać aby znałeść zgubę. Gdy miałem ściągać bokserki poczułem jak ktoś chwyta mnie za dłonie.
- Jimin masz chyba dość !
- Tato.... - krzyknąłem rzucając mu się w ramiona.
- Tatuś jest skarbie, coś się stało ?
- nie wiem gdzie jestem... Proszę chodźmy do domu... Nie czuję się tutaj pewnie - zasmarkałem.
- Namjoon zbieraj się.... Jimin potrzebuje nas. - krzyknął.
- coś się stało - usłyszałem nieco poważniejszy głów oraz nieco władczy.
- odsuń się proszę nie chce na ciebie patrzeć - mrugnąłem w stronę Min'a
- dzieciaku....
- masz coś jeszcze do powiedzenia - z poważną miną stanąłem na przeciwko niego. Dopiero jego wzrok przywrócił mi fakt że jestem w samych bokserkach. Szybko ubrałem się po czym stanąłem w tej samej pozycji.
Był naprawdę przystojny, nie umiałem się oprzeć gdy na niego patrzyłem. Chociaż wiem że alfy tak mają.
Spojrzenie w jego oczy był moim cholernym błędem. gdyż jego oczy nieco zabłysnęły na złoty. Swoich nie widziałem więc nie umiałem stwierdzić jaki kolor mają moje oczy.
Mężczyzna wykrzyczał standardowe słowo dla wilkołaków "MÓJ" po czym zawył.
Spanikowany spojrzałem w stronę swoich rodziców którzy spuścili głowy..
- wzięliście mnie tutaj pierdolonego pijanego... I chcieliście abym połączył się z tym tyranem ? - zapytałem wściekły nie panując nad słowami.
- uważaj sobie nie jestem tyranem
- jesteś, i to cholernym.
- uważaj sobie
- bo co uderzysz mnie? Zrób to... Nie zobaczysz mnie już nigdy... - warknąłem
- Synu
- zamknij się tato... Planowaliście to gówno od samego jebanego początku. Zawiodłem się na was, nie wiem jak wy ale ja stąd soierdalam tu są bardziej chorzy wilczki niż ja... Jungkook idziesz czy zostajesz ?
- idę, nie zostawię cię ..
- nigd...
- ryj psie... Nawet nie szczekaj bo już mnie wnerwiasz - krzyknąłem w stronę Yoongiego.
Byłem zawiedziony rodzicami i to strasznie
- Może kiedyś pojawię się w domu nie szukajcie mnie chociaż wiem że macie mnie w dupie tak jak ja teraz mam was w dupie - warknąłem powstrzymując łzy.
- Synek skarbie, to nie ... Skarbie proszę wróć chodź do nas pojedziemy do domu Jimin kurwa słyszysz ! JIMIN OBIECAŁEM COS KURWA MAĆ WRACAJ TUTAJ NIE PRZEZYJE BEZ CIEBIE DNIA. JEZELI ODEJDZIESZ, JA ODEJDE OD OJCA ....!
- SPRÓBUJ.... A SAM BEDZIESZ CIERPIAŁ.. IDZ DO SWOIEGO PRZYJACIELA... - odkrzyknalem. Byłem zły cholernie zły. Czułem się jak rzecz którą można oddać lub sprzedać.
Jedno wiedziałem, nie dam się tak oraz to że do rodziców przez jakiś czas nie będę się odzywał.
CZYTASZ
Omega
WerewolfLos zawsze stawia na naszej drodze kogoś kto jest bezczelny. tym losem jestem ja. miła omega bez ksztu jakiejkolwiek współpracy z jakimkolwiek alfą.