Ania nie Anna 4

19.🧑🏼‍🦰👵🏼

Ania w tym momencie słyszała tylko stłumione krzyki przyjaciół a w klatce piersiowej poczuła okropne ukłucie.
Nachyliła się i przytuliła chłopaka szepcząc

-Dlaczego akurat ty -ptzerwała na chwilę i złapała go za rękę- przecież ty jedyny wiedziałbyś co teraz robić ~wyrzuciła z siebie, wtulała się w jego klatkę piersiową i zaczęła szlochać jeszcze głośniej. Nadal znajdowali się w wąskim przejściu, ale nie daleko od
drogi, po której przechadzali się teraz mieszkańcy Charlottown aż dziwne że nikt wtedy nie usłyszał rozpaczliwych jęków rudowłosej.

-To wszystko przez ze mnie
~wyszeptała

-Gdybyśmy tylko wyszło stąd wcześnie gdybym wtedy nie wybiegła z kawiarni
to najprawdopodobniej nigdy nie spotkalibyśmy tego faceta
~szeptała jagby do siebie zaciskając rękę którą trzymała dłoń chłopaka

-Przestań nie twoja...~zaczął czyjś głos

Ania na początku go ignorowała bo myślała że mówi to Diana Ruby lub Tillie
Ale to nie był damski głos

-Nie...to nie może być Gilbe... ~powyślała podnosząc wzrok na chłopaka ale on miał zamkniętę oczy i wtedy Ania zdała sobie sprawę że jego klatka piersiowa się nie rusza

-On nie oddycha! ~krzyknęła zapominając o głosie, który zaraz jednak usłyszała tym razem był jednak spokojniejszy

-Wiemy Josephina przed chwilą wezwała pomoc

-Zaraz co... Josephina  co ona tu rob... ~szeptała Ania podnosząc wzrok jednak nie zdążyła dokończyć bo zobaczyła go
Już wiedziała do kogo należał tamten głos

-Cole! ~krzyknęła szcześliwa

-Ale co ty tu... ~nie dokończyła bo chłopak zaczął tłumaczyć

-szliśmy na spacer z Josephiną kiedy nagle podbiegła do nas -przerwał na chwilę i spojrzał na dziewczynę pytającym wzrokiem

-Tillie ~odpowiedziała szybko

-kiedy podbiegła do nas Tillie krzycząc że potrzebujecie pomocy -kontynuował

-więc o to jesteśmy ~dodał po chwili

-Diana wszystko nam powiedział i wezwaliśmy pomoc

-kiedy ona będzie?! ~zapytała rudowłosa

-zaraz powinna tu być Aniu ~powiedział uspokajając ją Josephina