5.☕🥕

226 5 2
                                    

-To nie prawda! ~powiedziała kładąc swoją dłoń na dłoń chłopaka,
która leżała na stole.

-Skłamałyśmy ponieważ chciałyśmy z dziewczynami pójść do sklepu ale wiedziałyśmy że nie wypuści nas do niego w takiej ilości.
Więc wymyśliłam że idziemy do jakiegoś chłopaka.

-Dobrze więc gdzie byłaś kidy przyszedłem poraz drugi?

-Jesli przyszedłeś w porze obiadowej to byłam u Ciotki Josephine.

-Dobrze... ~odpowiedział

Ale jego odpowiedź nie brzmiała wcale jakby mi uwierzył.
Więc wstałam ciągnąc go za rękę, którą wcześniej złapałam tak żeby on też wstał mówiąc

-Gilbercie Blythe! Czy ja kiedy kolejek cię okłamałam?

-Nie ~odpowiedział po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

-Wierzę ci ~powiedział to z tym swoim ślicznym chłopięcym uśmiechem,
który sprawił że też od razu
zaczełam się uśmiechać.

Tym razem to ja go pocałowałam.
Staliśmy jeszczę przez chwilę
przytuleni do siebie kiedy
do kuchni nagle wszedła Bash.

-No proszę Blythe... Jednak ci się udało.

Natychmiast się puściliśmy i znów siedliśmy przy stole.
W tedy Dolphine zaczęła płakać.

-No nie przecież dobiero zasnęłaś ~westchnął Sebastian

-No dobra to ja do niej idę i już wam nie przeszkadzam ~dodał

Kiedy już poszedł zapytałam Gilberta

-O czym on mówił, co ci się udało?

-No więc - milczał przez chwilę - podobałaś mi się już dawno... Już  na statku gdy mówiłem o tobie
zaczynałem się uśmiechać.
I on już wtedy się domyślił że mi się podobasz.
A potem gdy w ruinach po egzaminach do ciebie przyszedłem a ty kazałaś mi oświadczyć się Winnifred...
Przyznałem mu że cię kocham ale ty mnie nie chcesz.

-To nie tak... Kochałam cię kiedy przyszedłeś po egzaminach a nawet wcześniej ale ojciec Winnifred
oferował ci dokładnie taką przyszłość
o jakiej marzyłeś po za tym
Winnifred była ładna urocza i pochodziła z bogatej rodzin więc nie chciałam ci jej zabierać.

-Ja marzę tylko o przyszłości z tobą
Moja marcheweczko.

Dobrze wiedział że nienawidzę tego okraślenia tak samo jak moich rudych włosów. Ale powiedział to tak pięknie a potem uśmiechnął się tak jak wcześniej.
Więc nie umiałam się na niego gniewać.

-Kocham cię Gilbercie Blythe.

- Ja ciebie też moja Aniu nie Anno.

Po tych słowach chciałam znowu go pocałować ale wtedy do kuchni wszedł Sebastian. Stał chwilę w kuchni jakby zapomniał po co tu przyszedł, a kiedy wyszedł Gilbert zapytał.

-Czy mogę cię zaprosić na spacer jutro wieczorem?
~zapytał Gilbert

-Oczywiście, więc o której mam być gotowa?

-Przyjdę po ciebie około szóstej.

-Dobrze, na uczelnie i tak wyjeżdżam dopiero w poniedziałek rano.

Rozmawialiśmy jeszczę przez chwilę
po czym Gilbert odprowadził mnie na Zielone wzgórze...

Ania nie Anna 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz