Rozdział XVIII

13 3 0
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nathaniel
~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W chwili gdy zatrzasnęła za sobą drzwi dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłem. Zacząłem chodzić po pomieszczeniu z rękami na głowie. Gorączkowo myślałem jak to naprawić. Może wybiec za nią i ją przeprosić, powiedzieć co naprawdę do niej czuję.

" I żałuję, że kiedykolwiek mogłam pomyśleć, aby w moim sercu mógł zagościć ktokolwiek inny..."

Powiedziała to! Nie musi mówić tego otwarcie i dosłownie. Zależy jej na mnie! Ale nic nie zmieni faktu, że żywi podobne uczucie do Jonathana. Bez ogródek powiedziała, że go kocha, ale bez mała to samo powiedziała o mnie... Z jednym małym wyjątkiem. Ona żałuje, że kiedykolwiek mogła sobie coś takiego pomyśleć. Przeze mnie! Jaki ty jesteś do jasnej cholery głupi człowieku!

Ona ma teraz dużo ważniejszych rzeczy na głowie, a Ty przejmujesz się tym co ona do Ciebie czuje. Viviane ma rację jestem egoistą...

Starałem się jej unikać, bo przez treningi muszę ją mentalnie krzywdzić. A do tego teraz jeszcze ta kłótnia. Owszem Jonathan to dobry facet, ale oboje wiemy, że w tej rywalizacji wygrać może tylko jeden. I albo Viviane odrzuci jednego z nas, albo któryś sam się wykruszy usuwając w cień... Teraz gdy ona tak wyszła zrozumiałem, że nie tędy droga. Ja ją kocham i nie zamierzam z niej rezygnować... Będę walczył, do końca, choćby nie wiem co.
Jako córka Karazjela ma do wykonania misję, ale niech choćby ktoś spróbuje wyrwać jej jednego włosa z głowy... Sam mu ją zetnę i wysram się gnojowi do środka. Będę ją chronił choćby i za cenę życia. Oddam za nią ostatnią kroplę krwi, byle była cała i zdrowa. Byle konać w jej ramionach lub w przeświadczeniu, że nic jej nie grozi...

Na razie dam jej trochę czasu na ochłonięcie. Ale nie wiem jak długo wytrzymam bez zbliżania się do niej. Bez jej głosu, uśmiechu i różanego perfumu... Ale muszę, bo w przeciwnym wypadku stracę ją bezpowrotnie. Na ten moment z pewnością wywołałem u niej lawinę łez i gniewu. Jak mogłeś idioto?! Idę się czegoś napić. Może alkohol choć trochę pozwoli zapomnieć mi o całym tym popieprzonym świecie. Zapomnieć o tym co jej zrobiłem....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Viviane
~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i opierając się o nie opadłam na podłogę. Teraz pozwoliłam łzom płynąć bezkresnym strumieniem, znaczącym ślady na moich policzkach. Dlaczego moje życie musi tak wyglądać?! Co jest do jasnej cholery z tym światem nie tak? Nie mam ochoty już dłużej żyć... Nie mam ochoty znowu rozdrapywać na części moich uczuć do nich obojga. Mam ochotę zasnąć i zapomnieć o tym co było. Zacząć od nowa, a najlepiej w ogóle się nie urodzić.

Położyłam się na łóżku rezygnując z dzisiejszego obiadu. Zasnęłam szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Alexios
~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po zakończeniu treningu z młodymi udałem się do jadalni. Vanessa już siedziała na miejscu i nieco zdziwił mnie fakt, że jeszcze nie było tu Viviane. Może Nathaniel ją zagaduje...

Co z niego w ogóle za idiota jest? Gdybym nie miał Diany, natychmiast brałbym się za Vivi. Takiej laski to świat na oczy nie widział, a Nathan pierdoli się jak matka z łobuzem. Co z niego za facet. Tyle razy mu mówiłem, żeby powiedział jej prosto z mostu co czuje, a nie owijał w bawełnę. Ja mówię jedno, a ten swoje... Nie zdziwiłbym się aż nadto gdyby w końcu Vivi tego nie wytrzymała. Wiem, że kocha Jonathana, ale dopóki nie wie co tak naprawdę czuje do niej Nathaniel nie posunie się ani o krok dalej. I tu trzeba przyznać punkt Jonathanowi. Facet z jajami. Ale go rozumiem, Johnny miał parę lasek przed Viviane, a Nathaniel jest dopiero na etapie flirtowania... Jeżeli chce zdobyć naszą Viviane, to musi się bardziej postarać. To córka Karazjela, ma teraz obowiązki na głowie, a nie mżonki i wyśnionej miłości Nathaniela...

Dziedzictwo ArchaniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz