~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nathaniel
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie potrafię do tej pory uwierzyć w to, że Bogini Hellis nękała Viviane. Okazuje się, że ona jest dużo silniejsza niż to z początku zakładałem. Ja nie potrafiłbym się tak długo opierać sabotażom tak potężnej istoty, ale ona...
Gdy zasypiam wciąż przed oczami mam wszystkie wizje jej śmierci, a już nawet nie wspomnę o tym, że Hellis wykorzystywała jej uczucia względem mnie i Jonathana przeciwko niej. Nie potrafię sobie wybaczyć tych wszystkich kłótni i podkontekstowych dogryzek w jej kierunku. Byłem taki egoistyczny, a ona w tym czasie musiała mierzyć się z czymś takim... Niewyobrażalne.
W końcu odważyłem się wstać. Zabrałem Zakonny Strój i wyszedłem do łaźni. Przywróciłem się do porządku i ruszyłem w kierunku gabinetu Mistrza. Zapukałem dwukrotnie i wszedłem do środka. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że Nicholas rozmawia z Garrusem i Tobiasem Darkstar'em. Ten koleś jest ode mnie ledwie rok starszy, a mam przy nim tak niewyobrażalne kompleksy, że to aż zaczyna być chore. Widziałem jak patrzy na Viviane, a wczoraj ona sama przyznała, że jej się podoba... Gdy usłyszałem, że facet proponuje jej posadę u swojego boku wśród Tropicieli, bałem się, że ona tę propozycję przyjmie. Ale ona taka nie jest...
- Nathanielu, idź czym prędzej zawiadomić Viviane. - rzekł na wstępie Nicholas
- Co się stało, Mistrzu?
- Idź po Viviane, Tropiciele odnaleźli Valentine'a!
Jak poparzony wyszedłem z gabinetu i prędko ruszyłem w kierunku pokoju Viviane. Dzięki Ci Lumosie, dostalibyśmy tutaj do głowy nie mogąc nic poradzić.
Skręcając w korytarzu wpadłem na Alexiosa. Facet widząc smutek dwóch z najistotniejszych kobiet w jego życiu strasznie wymizerniał. Porwania dały się we znaki podkrążonymi oczami i ciągłym zmęczeniem. W sumie jak u każdego z nas. Podałem mu rękę.- Cześć.
- Cześć. Wiedziałeś może Viviane?
- Nie. Pewnie jeszcze śpi. To co się jej przytrafia jest doprawdy niewyobrażalne. Mam wieści, Nathan.
- Ja też, ale dawaj.
- Pozostali z naszych znajomych zjawili się nad ranem w Bazylice. Skończyli zadania i zostali zwolnieni na jakiś czas w celu pomocy w poszukiwaniach. A zwłaszcza aby pocieszyć Viviane i Vanessę...
- Znajdź ich i przekaż, że Tropiciele odnaleźli Valentine'a.
- Naprawdę?! Na Archaniołów, dzięki Ci Lumosie!
- Idę powiedzieć Vanessie i Viviane.
- Vanessa nie spała w nocy i jest teraz w łaźni. Jak tylko się z nią spotkam to jej to przekażę.
- Dzięki.
Skręciłem do sektora żeńskiego, mijając kilka wygłaskanych i wymuskanych dziewcząt w kusych kieckach. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem trzykrotnie. Nie słysząc pozwolenia na wejście otworzyłem powoli drzwi i zajrzałem do środka. Łóżko było idealnie zaścielone, rzeczy na biurku poukładane, ale nigdzie nie było śladu po Viviane. Zamknąłem drzwi pokoju i pobiegłem do łaźni. Przy fontannie spotkałem Vanessę rozmawiającą z Dianą. Podszedłem do nich i zapytałem:
- Cześć. Widziałyście może Viviane?
- Hejka. Nie. Tu jej nie ma.
- Może będzie w ogrodach. - odrzekła Vanessa
CZYTASZ
Dziedzictwo Archanioła
FantasiNastoletnia Viviane zostaje sierotą po zaginięciu jej matki w niewyjaśnionych okolicznościach. Zostaje rozdzielona ze swoim starszym bratem, którego rodzice zastępczy wysłali do szkoły z internatem - a przynajmniej tak jej się wydawało. Po śmierci m...