Rozdział XXI

16 3 1
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jonathan
~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałem w loży knajpy "Urok Gangstera" i zamówiłem następną kolejkę czystej. Co prawda alkohol śmiertelników nie wpływa na mnie w żadnym stopniu, ale lubię ten stan błogości, jaki zostawia w ustach. Przymknąłem oczy i oparłem się o ścianę, a po chwili ktoś dosiadł się na przeciwko mnie. Sądząc po delikatnym odsunięciu krzesła, była to kobieta. Nie miałem zamiaru nawet uraczyć jej spojrzeniem, bo wiem, że to nie będzie moja Viviane. Dlatego nadal trwając w błogim stanie po drinku odezwałem się do domniemanej współpracowniczki:

- Mówiłem już coś, o zbliżaniu się do mnie, Panienko... Moje serce należy do innej, więc nie masz co startować. Nigdzie z Tobą nie idę! I daj mi wreszcie spokój!

- Miło, że tak mnie witasz po ostatniej akcji. Jak ma na imię tamta szczęściara?

Na dźwięk znajomego głosu ruszyłem głową i spojrzałem na osobę przede mną. Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Jej tutaj nie ma.... Wstałem i chwytając ją za nadgarstek wyciągnąłem na zewnątrz budynku.

- Co Ty tutaj robisz?! - zapytałem zdezorientowany stając naprzeciw niej i przyglądając się jej cudownemu wizerunkowi

- Przyszłam pogadać.

- Czy Ty aby jesteś poważna? Córka Karazjela zjawia się po nocy w klubie pełnym demonów. Nadwyraz rozsądne, Viviane. Naprawdę.

- Czep się. Poznałam prawdę o Tobie i mojej mamie... Dlaczego baba, która nęka mnie koszmarami, o ironio od daty pogrzebu, kazała Ci zamordować moją mamę?

- To był test... Vivi. Ja chciałem Ci tyle razy to powiedzieć...

- Ale tego nie zrobiłeś.

- Ja... Ja nie... Ja nie potrafiłem się na to zdobyć.

- Nie mogłeś?

- To wszystko przez nią...

- Ona Cię opętała, wtedy gdy ujawniłam się przed Tobą wtedy w parku... Prawda?

- Vivi...

- Muszę coś wiedzieć. Przysiegnij mi, że powiesz mi absolutną prawdę...

- Przysięgam, że nie skłamię.

- Czy ta przysięga, którą złożyłeś Natalie... Czy ona ma wpływ na to co do mnie czujesz? Wypełniasz przysięgę, czy też naprawdę mnie kochasz?

- Ja... Owszem przysięgałem Twojej matce. Starałem się z czasem wypełniać to do czego się zobowiązałem, ale to nie zmienia faktu, że z dnia na dzień coraz bardziej zaczynałaś mi się podobać. Zacząłem się w Tobie naprawdę zakochiwać...

- Ale nic nie zmieni faktu, że zacząłeś się ze mną spotykać ze względu na przysięgę jaką złożyłeś...

Opuściła głowę i głęboko westchnęła. Zrobiłem krok do przodu i delikatnie podniosłem palcami jej głowę. Widziałem w jej oczach lawinę myśli, których sam w sobie nie umiałem rozszyfrować. Wiem jedno. Na nikim nie zależy mi bardziej niż na niej.

- Viviane... Nie potrafię opisać tego uczucia. Może to miłość, może przyjaźń, albo troska o Ciebie. Długo traktowałem Cię jak przyjaciółkę, ale ta relacja z czasem zaczęła ulegać zmianie... Jednak Twoja do mnie też.... Czy ten Błogosławiony. Czy Ty coś do niego czujesz?

- Tylko nie zaczynaj! Jesteś wspaniały Jonathanie, ale Nathaniel też nie jest kimś kogo mogłabym bez żalu odrzucić...

- Czyli tak...

Dziedzictwo ArchaniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz