Rozdział XX

16 3 3
                                    

Otworzyłam oczy i starłam płynące z nich łzy. Dziś zostałam ostatecznie rozszarpana przez watahę wilków na środku ulicy. Miasto płonęło od uderzeń meteorów, a zwierzęta zamiast się ukrywać lub uciekać w popłochu rozszarpywały na strzępy każdego przechodnia.
Nie wiem co ta istota sobie myśli. Chce mnie złamać koszmarami? I tak mam niby przystać na jej propozycję? Niedoczekanie!

Wstałam i podeszłam do szafy. Zabrałam parę ubrań i udałam się na poranną toaletę. Gorący prysznic przywrócił mnie do żywych. Założyłam moją białą sukienkę, jedną z tych, które wczoraj zabrałam z domu. Miała krótki rękaw, rozkloszowaną spódnicę od pasa, dekolt w serek i długość do trzech czwartych uda. Tak. Mowa ubioru ma znaczenie. Ja wolę oznajmiać, że jestem wolna, ale nie na tyle by każdy idąc myślał tylko i jednym.
Przed lustrem lekko się pomalowałam i poperfumowałam. Szramę pod obojczykiem było widać jedynie gdy się dobrze przyglądało. Nathaniel ma w tym niezła wprawę. Na samą myśl o spotkaniu z nim zapłonęły mi policzki, co nie umknęło uwadze dziewcząt i chłopaków w części wspólnej, zwłaszcza chłopakom. Wyszłam z uśmiechem na twarzy sukcesywnie lekceważąc komplementy chłopaków, widzących mój uśmiech. Chyba po raz pierwszy od bez mała tygodnia. Czyli kłótni z Nathanielem.

Weszłam do jadalni i usiadłam obok Vanessy. Już nałożyłyśmy sobie musli na talerze gdy weszli Alexios i Nathaniel gorączkowo o czymś dyskutując. Przeszli przez długość całej sali mijając nasz stolik. Skrzyżowałam spojrzenie z Nathanielem, pod wpływem którego na moich policzkach zakwitł rumieniec. Gdy przeszli opuściłam wzrok na talerz. Chłopacy usiedli kilka stołów dalej i nałożyli sobie jajecznicy, ale jedli ja żółwim tempem ciągle rozmawiając. Spojrzałam na Vanessę, a ta siedziała obruszona podjadając musli i patrząc w stronę chłopaków.

- Czy mnie coś cholera jasna ominęło?!

- O co Ci chodzi?

- No nie gadaj! Alexios przez ostatni tydzień waszych kłótni siedział z nami i Cię pocieszał. A teraz tak z dnia na dzień wchodzi gadając właśnie z Nathanielem, nawet nie mówiąc słowa do siostry! Siadają razem konspiracyjnie kilka stołów dalej, a co najlepsze. Ty nie wydajesz się być tym zaskoczona! Chyba mam prawo do wyjaśnień.

- Nie zabronisz im przecież rozmawiać ze sobą.

- Ale skąd taka zmiana zachowania?

- Nie wiem...

Powiedziałam wymijająco i zjadłam łyżeczkę posiłku. Chwyciłam szklankę soku wiśniowego i pijąc spojrzałam w kierunku ich stolika. Nathaniel wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku, co odrobinę mnie peszyło ale dużo bardziej podniecało. Sama utrzymywałam co jakiś czas to spojrzenie, ale tak jak i on sprawiłam pozory normalnej rozmowy i posiłku. Nathaniel ubrany dziś był w t-shirt i niebieskie jeansy oraz sportowe buty. Przeciętny luźny nastolatek, ale w jego wydaniu było to co najmniej odświętne odzienie. Ale nadwyraz pociągające. Teraz zapatrzona w jego kierunku zaczęłam snuć erotyczne mżonki, co do innych strojów, a raczej ich braku...
Ze snu wyrwała mnie Vanessa szturchając w ramię. Spojrzałam w jej kierunku.

- Co się stało?

- Dobra. Gadaj co się stało.

- Co się niby miało stać?

- Naprawdę?! Najpierw Alexios, a teraz jeszcze Ty. No przecież widzę jak na siebie patrzycie. Przecież Nathaniel zaraz zeżre Cię tym wzrokiem żywcem... Gadaj co się stało.

- Dobra, ale nie tutaj.

Wstałyśmy od stołu i zabrałam przyjaciółkę pod rękę. Odprowadzane przez wzrok wszystkich, zwłaszcza Alexa i Nathana wyszłyśmy do biblioteki. W sekcji starożytnej historii nikt nigdy nie przebywał, więc miałyśmy sporo miejsca i spokoju na rozmowę.

Dziedzictwo ArchaniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz