Jeśli chodziło o to kogo bym mogła wziąć ze sobą na imprezę do Vanessy, rozważania nie trwały długo. Jedyną moją bliską przyjaciółką była Amelia, bo moich relacji z Ethanem nie można było nazwać przyjacielskich. Ale za to mógł on posłużyć za przekonujący argument, który zamierzałam wykorzystać.
- W piątek jest impreza na którą chciałbym pójść - powiedziałam od niechcenia nazajutrz podczas śniadania, smarując bułkę masłem jak gdyby nigdy jci.
- Jaka impreza? - dopytywała mama marszcząc brwi.
- Znajoma ją organizuję, Ethan, też tam będzie no i pomyślałam sobie...
- Możesz iść - zgodziła się od razu mama bez zawahania, co totalnie mnie zaskoczyło, że o mało nie wypuściłam z rąk noża do masła.
Mama nie lubiła jak chodziłam na imprezy, uważała, że to strata czasu, który można poświęcić na naukę, samorozwijanie i dokształcanie się, dlatego fakt, że bez żadnych przeszkód się zgodziła był co najmniej szokujący. Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z siebie. No Ethan, masz nadzwyczajną siłę przekonywania, muszę częściej korzystać z możliwości jakie mi daje używanie argumentu o spotkaniu z tobą.
Napisałam do Amelia szybkiego esemesa nakreślającego sytuację o piątkowej imprezie Vanessy. Oczywiście nie mogła przepuścić takiej imprezy i poznania Vanessy.
- Ostatnio panienka przykłada szczególną wagę do wyglądu - powiedział Harry w piątkowy wieczór, kiedy wychodziłam z pokoju na imprezę. Zarumieniłam się na jego słowa. - Czy to dla kogoś konkretnego się tak panienka stroi?
- Nie! - powiedziałam oburzona, zdecydowanie za szybko, by zabrzmiało to wiarygodnie, bo faktycznie tego dnia przyłożyłam szczególną uwagę do tego by dobrze wyglądać.
Tego wieczoru miałam na sobie satynową czerwoną sukienkę miniówkę, które w świetle lekko się mieniła i opinała moje ciało, eksponując wszystkie kształty. Włosy ułożyłam w falę, które jednak wyglądały naturalnie. Dobry makijaż do tego z czerwoną szminką i naprawdę byłam zadowolona z tego jak wyglądałam.
Harry uśmiechnął się jakby wiedział swoje.
- Zakładam, że nie muszę panience robić wykładu o ciąży i przypomnieć o prezerwatywach, bo tych okolicznościach nie będzie to konieczne - puścił do mnie oczko, jakby dzieląc się tajemnicą.
- Harry... - jęknęłam zażenowana.
- Mimo to uważaj na siebie - powiedział poważniejąc.
- Jeśli obiecam, że będę to mnie już puścisz i przestaniesz katować? - zapytałam z nadzieją.
- Leć małą i baw się dobrze - Harry uśmiechnął się do mnie ciepło, a mnie po raz kolejny zakłuło w sercu, że jest dla mnie ojcem niż moi właśni rodzice. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w stronę czekającego na dole samochodu.
Imprezę Vanessy było już słychać z ulicy. Przyjechałyśmy z Amelią razem, która postawiła na krótką ciemno zieloną sukienkę z tiulu oraz rozpuszczone włosy i właśnie wchodziłyśmy do środka. Była to typowa domówką z głośną muzyką, plastikowymi kubeczkami na alkohol i masą ludzi. Do tej pory takie imprezy istniały dla mnie tylko w filmach, Vanessa cały czas wciągała mnie w nowy świat, tak różny od sztywnych bankietów moich rodziców.
Przepychałyśmy się między ludźmi w salonie próbując znaleźć Vanessę. W końcu udało nam się ja znaleźć w kuchni razem z Chasem i Margot. Nie widziałam ich od imprezy w klubie, więc nieco się za nimi stęskniłam.
- Angelika! - zawołała uradowana moim widokiem Margot, przytulając mnie na powitanie. Chase tylko skinął mi głową z uśmiechem.
- Miło was widzieć - uśmiechnęłam się do nich obojga, po czym przeniosłam spojrzenie na Vanessę. Na chwilę zapomniałam jak się oddycha, a głębia jej oczy pochłonęła mnie doszczętnie, przypominając o tym co wydarzyło się ostatnio między nami Ona uśmiechnęła się jak zawsze swoim chytrym uśmieszkiem, jakby wiedziała o czym myślę.
![](https://img.wattpad.com/cover/342849071-288-k957587.jpg)
CZYTASZ
Fallen
Teen FictionKiedy Kopciuszek ucieka z balu, książę wybiega za nim, chcąc odzyskać swoją ukochaną... A nie moment... To nie ta historia... W tej bajce nie było księcia. Ale była macocha, czy zła ciężko stwierdzić, ale pragnęła by Kopciuszek spełnił każde jej oc...