Rozdział 14

108 12 7
                                    

Moi rodzice nie odzywali się do mnie przez następne kilka dni, poza sytuacjami w których było to konieczne. Przy posiłkach panowała napięta atmosfera, rodzice cały czas dawali mi odczuć jak bardzo są mną rozczarowani. Nie próbowałam na siłę robić dobrej miny do złej gry, wiedziałam, że niedługo im przejdzie i o wszystkim zapomną, zawsze tak było.

Moja przykrywka w postaci spotkań z Ethanem spaliła na panewce, nie mogłam już używać argumentu z nim by spotkać się z Vanessą, więc sprawy nieco się skomplikowały i próby wymknięcia się z domu, by się z nią zobaczyć, stawały się coraz trudniejsze. Na szczęście Harry mi pomagał, ale sama widziałam, że staje się to coraz bardziej kłopotliwe i długo tym sposobem nie uda się pociągnąć, trzeba było wymyślić inny sposób, ale jaki, nadal nie wiedziałam.

Pewnego popołudnia cudem udało mi się wykraść z domu na spotkanie z Vanessą, Harry musiał zagadać moją mamę, by mi się udało wymknąć tylnymi drzwiami, a i tak wiedziałam, że mam niewiele czasu, zanim ktoś się zorientuje o mojej nieobecności.

Tego dnia była piękna pogoda, więc postanowiłyśmy z Vanessą iść do pobliskiego parku. Vanessa już na mnie czekała przy bramie parku, kiedy tam dotarłam. W przeciwieństwie do mnie i moich dżinsowych spodenek i bluzki na ramiączkach, ona miała na sobie czarną sukienką z dużą ilością falbanek i tiulu oraz nierozłączne glany, nawet w taką pogodę. Uśmiechała się do mnie swoim niebezpiecznym uśmiecham, a moje serce na jej widok jak zawsze zabiło mocniej. Przepadłam dla tej dziewczyny.

- Mam coś dla ciebie - powiedziała kiedy do niej podeszłam, chowając jedną rękę za plecami.

- Co takiego? - zapytałam podekscytowana niespodzianką.

Vanessa wyciągnęła zza pleców malutkie pudełeczko, które mi podała. Przyjęłam od niej podarunek, patrząc na nią z zainteresowaniem co jest w środku. Otwarłam ostrożnie pudełeczko i mój uśmiech stał się jeszcze szerszy niż to tej pory, na widok tego co jest w środku. Była to para malutkich kolczyków z kwiatami rumianku. Spojrzałam na Vanesse oczarowana.

- Wiem, że kochasz rumianek, a kiedy natknęłam się na tą parę kolczyków, od razu pomyślałam o tobie i nie potrafiłam ich nie kupić - wyjaśniła Vanessa.

- Dziękuję są piękne - powiedziałam, będąc wzruszona, że natrafiła na coś co jej się kojarzyło ze mną i kupiła mi to na prezent.

- Myślę, że będą ci pasować do tego naszyjnika, który już masz.

Pomyślałam o zdjęciu, które jej wysłałam z gali charytatywnej u państwa Green, na której miałam ubrany naszyjnik z rumiankiem. Że też pamiętała, że mam taki naszyjnik i kupiła mi coś do zestawu. Jeśli człowiek potrafił by się rozlać ze szczęścia, właśnie byłabym tylko plamą, ale za to bardzo szczęśliwa plamą.

- Jesteś niesamowita - powiedziałam od razu ubierając kolczyki.

- Mnie się nie da nie kochać - powiedziała z typową dla siebie arogancją, ale uśmiechała się do mnie ciepło.

- Wiem o tym - powiedziałam cicho, bo moje zakochanie stawało się coraz mocniejsze.

- Idziemy? - zapytała Vanessa, kiwając głową stronę parku.

- Tak - powiedziałam i poczułam jak Vanessa łapię mnie za rękę. Ścisnęłam mocniej jej dłoń i pozwoliłam jej się poprowadzić przez park.

Szłyśmy alejkami między kwitnącymi kwiatami i rozległymi drzewami, a w oddali było słychać fontannę na niewielkim jeziorku. Było tu tak spokojnie i kojąco, tylko gdzieniegdzie widywałyśmy innych ludzi.

- Co powiesz na kąpiel w jeziorku, jest taka ładna pogoda? - zapytała mnie Vanessa, kiedy mijałyśmy zbiornik z wodą, po którym pływały kaczki.

- Chyba śnisz. Nie mam stroju kąpielowego - powiedziałam. W

FallenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz