Tego samego dnia zadzwonił do mnie Harry, chcąc dowiedzieć się co u mnie. Opowiedziałam mu o tym, że udało mi się znaleźć babkę, a ta zgodziła się przyjąć mnie pod swój dach na tak długo jak było to konieczne. Wiedziałam, że mama Vanessy nie ma nic przeciwko temu, że mieszkam u nich, ja też nie miałam, bo uwielbiałam zakradać się w nocy do sypialni Vanessy i spać obok niej, ale wiedziałam, że nie mogę już zawsze u nich mieszkać.
- To cudowna wiadomość! - powiedziałam Harry przez telefon, kiedy pakowałam walizki, by wieczorem przeprowadzić się do babci. - Przyjdę by pomóc ci przewieść bagaże.
- Nie, naprawdę nie trzeba, zamówię taksówkę, pewnie i tak masz dużo do zrobienia u moich rodziców - powiedziałam z telefonem przyciśniętym ramieniem do ucha, próbując dopiąć walizkę.
- Tak się składa, że akurat nie ma nic do roboty.
- Jak to? - zdziwiłam się, bo w rezydencji moich rodziców nie było sytuacji by nie było co robić.
- Zwolniłem się. Po tym co się wydarzyło nie potrafiłem tam dłużej pracować, wydawało się to niewłaściwe i nie na miejscu. Nie potrafiłem wciąż tam przebywać, kiedy ciebie nie było.
- Och Harry... - wiedziałam, że lubił swoją pracę i było mi przykro, że przeze mnie z niej zrezygnował, albo może tak jak ja w końcu przejrzał na oczy. - Dobrze, przyjedź mi pomóc z bagażami, będę czekać.
- Przywiozę też ze sobą Carmen, ucieszy się na twój widok, tęskni za tobą Przez ostatnie dni była bardzo markotna i nawet spacer nie potrafił poprawić jej humoru.
Poczułam ciepło na myśl o tym, że znów zobaczę Carmen, ja również za nią tęskniła i brakowało mi jej. Miałam nadzieję, że babcia nie będzie miała nic przeciwko by trzymać w domu psa.
Harry przyjechał punktualnie, razem z Carmen, która zwariowała na mój widok i cały czas kręciła się wokół mnie w kółku, bijąc w około wszystkich swoim merdającym ogonem. Przytuliłam się stęskniona do białej kulki futra i nawet pozwoliłam jej wylizać się po twarzy.
Kiedy Harry pakował moje bagaże do samochodu, Vanessa podała mi ostatnią z moich toreb.
- Podobno twoja babcia mieszka niedaleko, liczę, że wkrótce zaprosisz mnie na odwiedziny do swojego nowego domu.
- Na skróty przez działki to raptem niecałe piętnaście minut pieszo stąd - powiedziałam podekscytowana na myśl, że często będę mogła ją odwiedzać mieszkając tak blisko.
- Brzmi bardzo przekonująco - szturchnęła mnie zaczepnie by się ze mną podroczyć.
- A tylko spróbuj jeszcze raz mnie szturchnąć, to ci oddam - powiedziałam rozbawiona udając, że jej grozę.
- Ja dam ci buziaka to go też mi oddasz? - zapytała prowokacyjnie unosząc jedną brew.
Zbliżyłam się do niej, zatrzymując swoje usta kilka centymetrów od jej.
- Tobie zawsze - powiedziałam cicho i złożyłam na jej wargach krótki pocałunek.
Odsunęłam się zaraz potem zwracając się w stronę samochodu, do którego Harry skończył pakować moje bagaże.
- No to do zobaczenia - powiedziałam patrząc na Vanesse, której oczy teraz błyszczały z pragnienia. Moje oczy wyglądały tak samo.
D- o zobaczenia - pomachała mi na do widzenia kiedy wsiadłam do samochodu.
Przejechaliśmy kilak przecznic po czym zatrzymaliśmy się przed parterowym domkiem z ładnym zadbanym ogródkiem. Miał białe ściany i czerwony dach, zdecydowanie nie był kolejną wielką rezydencją jak dom moich rodziców, czego skrycie się obawiałam. Dom był normalny i przeciętny, właśnie taki jaki chciałam żeby był. Miałam już dość zbędnego przepychu i tandetnego bogactwa, teraz chciałam po prostu poczuć, że naprawdę zaczynam żyć własnym życiem.
CZYTASZ
Fallen
أدب المراهقينKiedy Kopciuszek ucieka z balu, książę wybiega za nim, chcąc odzyskać swoją ukochaną... A nie moment... To nie ta historia... W tej bajce nie było księcia. Ale była macocha, czy zła ciężko stwierdzić, ale pragnęła by Kopciuszek spełnił każde jej oc...