Rozdział XII

510 28 5
                                    

-Kto, kurwa wymyślił robotę w sylwestra!- pyta poirytowany Olivier, wchodząc do naszego gabinetu.

-Też nie jestem zadowolona. To te szczury, którym wypisujemy papiery. Niestety są ludzie tez nad moim ojcem, pierwszy raz coś nie jest zależne od niego. Chodzi wkurwiony od samego rana.- śmieje się.

Ojciec kocha podejmować decyzje sam. Dlatego otworzył swoją firmę. Ostatnie czego by chciał to, to by ktoś nim rządził, a właśnie tak się stało. Okazało się, że przyszli do nas jacyś super ważni ludzie, i musimy wypełnić im wszystkie dokumentu do jutra. Jest ich od cholery i siedzimy nad nimi już trzeci dzień. W życiu nie widziałam ojca z chęcią mordu w oczach. Aż do teraz.

Chyba nie może pogodzić się z tym, że są ludzie wyżsi od niego. Mój tata ma w chuj duże ego, co wie już chyba każdy. Uwielbia komplementy i ubóstwia władze, więc teraz przeżywa katusze.

-Ja nawet nie wiem co mam tu napisać.- jęczy Chase.

Ta praca zdecydowanie nie jest dla niego. Stara się jak może, ale widać, że nie sprawia mu to przyjemności. Ciagle się denerwuje. Ostatnio w emocjach potłukł Olivierowi kolejny kubek w kształcie kotka. Kupił sobie nowy, po tym, gdy Victoria również rozbiła identyczny. Tak na marginesie, wciąż nie wie, że to ona.

Podchodzę do chłopaka i zaglądam przez jego ramie. Gołym okiem widać, że Parker jest na granicy wybuchu. Wyglada jakby miał się popłakać z irytacji.

-Chase, po prostu musisz dać tu swój podpis.- śmieje się. -Masz to napisane tutaj.- wskazuje na drobny druk nad kropeczkami.

-Kurwa, faktycznie.- łapie się za głowę.

Kręcąc z rozbawieniem głową wracając na swój fotel.

-Fox, jesteś podejrzanie cicha. Jeszcze ani razu mnie nie obraziłaś.- dziwi się Olivier.

-Chuj ci w pizde, pierdolony mrówkojadzie.- odpowiada dziewczyna z perfidnym uśmiechem. -Lepiej?

-Zdecydowanie. A tak serio, co ci jest?

-Nowy rok, nowa ja. Moim postanowieniem noworocznym jest wejście z tobą na nić porozumienia.

Blondyn przygląda się Victorii, jak komuś niespełna rozumu, po czym wybucha głośnym śmiechem. Przestaje dopiero, gdy metalowy długopis rzucony przez Fox odbija się od jego czoła.

-Celnie.- cmoka z uznaniem, po czym wychodzi z pomieszczenia, przed tym oddając dziewczynie wyrzucony przedmiot.

***

-Wieki nie byłem na imprezie! Kocham wszystkich idiotów z naszej byłej szkoły za ten pomysł.- mówi Luke.

Dzisiejszego sylwestra spędzamy na imprezie, organizowanej przez naszą byłą klasę. Zaproszeni są nawet obecni uczniowie, i jestem pewna, że będzie to jedna z największych imprez na jakich byłam. I bardzo dobrze. Ja również dawno nie imprezowałam. Potrzebuje tego.

-Dokładnie.- przytakuje przyjacielowi, kończąc malować rzęsy.

Do wyjścia mamy jakieś pół godziny. Luke jest już całkowicie gotowy, a mi jedyne co zostało to założenie sukienki, którą na całe szczęście wybrałam już wcześniej.

-Wyglądasz ślicznie.- komplementuje mnie przyjaciel, gdy i ja jestem gotowa.

Mam na sobie czerwoną sukienkę. Mieni się i sięga samej ziemi. Postanowiłam również zrobić dość mocny, ciemny makijaż i pomalować usta na czerwono. Uważam, że nie wyglądam źle.

Chwile później pod mój dom podjeżdża taksówka. Przed wyjściem żegnam się z tatą, który również wybiera się na imprezę ze swoimi znajomymi. Już chwile później docieramy pod ogromny klub. Jest zastawiony samochodami, i już przed nim można usłyszeć huczącą muzykę.

Our Naked Hearts - Odnajdź mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz