Rozdział XVI

435 23 5
                                    

Parker

Rozdział niesprawdzony!

Przeczytajcie notatkę na końcu rozdziału, proszę.

***

-Co zrobiłeś!?- wydziera się zszokowany Sinclair.

-Przepraszam! Nie wiem co we mnie wstąpiło.

Nicolas kręci z niedowierzaniem głową i delikatnie się uśmiecha.

-Nie jestem na ciebie zły o to, że pocałowałeś się właśnie z nią. Już od dawna nic do niej nie czuje. Módl się tylko, żeby Camille ci to wybaczyła.

Nick jest na mnie zły, choć nie do końca potrafi to pokazać. Mimo wszystko jestem w stanie to zauważyć i wcale mu się nie dziwie. Zraniłem jego przyjaciółkę. Zachowałem się obrzydliwie.

-Przynajmniej jesteśmy kwita. Jak wychodziła z mojego domu spotkała Alex'a. Chyba się przespali.

-Japierdole, dlaczego ja się jeszcze z wami zadaje. Macie nierówno pod sufitem.- śmieje się Nicolas, zapijając guzik swojej koszuli.

-Bo nas kochasz.- uśmiecham się do niego.

Rozmawiamy jeszcze chwile, aż postanawiam w końcu zbierać się do pracy. Opuszczam dom mojego przyjaciela, i udaje się do samochodu. Dotarcie pod firmę zajmuje mi piętnaście minut. Wchodzę do środka, witając się ze wszystkimi wokół. Wjeżdżam windą na najwyższe piętro, a później wchodzę do naszego gabinetu.

Nie pada na mnie żadne spojrzenie. Nie przejmowałbym się tym, gdyby nie było tu jej. Chciałbym, by chociaż na mnie zerknęła, choć na to nie zasługuje. Nie po tym co jej zrobiłem.

W ciszy wiec siadam za swoim biurkiem. Odpalam komputer i przez następne półtorej godziny zajmuje się wypełnieniem jakiś tam papierów.

-Cześć misiaczki.- wchodzi do nas uśmiechnięty Olivier. Dziewczyny posyłają mu poważne spojrzenia, natomiast ja zerkam na niego maślanymi oczami. -Oh, okej. Dziś mamy zły humor, rozumiem. I do tego mamy focha na Chase'a. Wszystko jasne.- mówi speszony blondyn.

Lubię go. Jest bezpośredni i szczery, a jego kłótnie z Fox skutecznie umilają mi dzień. Bije od niego masa pozytywnej energii. Nie da się z nim nudzić. Ale gapił się Henderson na cycki.

Niewybaczalne.

-Camille, znów mi się coś zawiesiło.- informuje, przez chwile zapominając o tym, co się wczoraj wydarzyło.

-Zgłoś to do szefa.- odpowiada wypranym z emocji głosem.

Kurwa.

Zjebałem. Co tu dużo mówić. Jestem tego świadom i nie zamierzam tego wypierać. Zachowałem się okropnie i powinienem być na tyle mądry, by nawet nie mieć czelności się do niej odzywać.

Nie jestem mądry.

Camille znów jest mi potrzebna. Tak jak na początku naszej znajomosci i przez całe dwa lata w których mnie nie było. Może brzmi to tak, jakbym traktował ją przedmiotowo, bo jak drugi człowiek może być potrzebny? Może być pożądany, kochany, lubiany, ale potrzebny? W moim przypadku Camille jest dla mnie jak inhalator dla osoby z astmą. Bez niej nie potrafię złapać tchu. Bez niej nie potrafię już niczego. Wbiła się w moją skórę i zabrała wszytko co pozwalało mi żyć. Zabrała i zostawiła mnie z niczym, sprawiając, że tylko ona miała nade mną władzę.

-Camille, słuchaj...- nie nadążam dokończyć, gdy drzwi naszego gabinetu się otwierają. A w nich staje Alex. Pierdolony Alex.

-Cześć Chase, miło cię znów zobaczyć.

Our Naked Hearts - Odnajdź mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz