Epilog

447 23 9
                                    

***
Parker

Od zawsze chciałem mieć drugą połówkę. Na początku to moi rodzice byli moim autorytetem. Marzyłem, by kiedyś znaleźć kobietę tak jak mój tata. Kochać ją i nie pozwolić, by odeszła. Co dzień błagać, by była tylko moja.

I chociaż mój autorytet posypał się szybciej, niż śmiałem sobie wyobrazić, marzenia ani na chwile się mnie nie puściły. I kto by pomyślał, że znajdę dziewczynę, która będzie ich spełnieniem. Tym jest Camille. Moimi spełnionymi marzeniami.

-Camille, pomożesz znaleźć mi coś na strychu?- pytam, widząc, że czyta książkę na kanapie w salonie.

-Jasne.- podnosi się i podchodzi do mnie.

Razem kierujemy się na górę. Dwa piętra później znajdujemy się w pomieszczeniu z przeszklonym dachem. To właśnie tutaj, po moich urodzinach uświadomiłem sobie, że Camille znaczy dla mnie więcej, niż myślałem.

Kobieta już chce przechodzić przez drzwi, prowadzące do graciarni, gdy łapię ją za nadgarstek. Odwraca się w moją stronę. Chwilę patrzę w jej oczy, które wyrażają uwielbienie. Zawsze tak na mnie patrzy. Jakbym był jej ulubionym człowiekiem. To właśnie wtedy padam na jedno kolano. Puszczam jej rękę i sięgam do kieszeni spodni. Wyciągam z niej czarne pudełko, obserwując jej reakcję. Wpatruje się we mnie w szoku, ale to mnie nie odstrasza.

Pragnę tego.

-Camille, pomiędzy nami bywało różnie, ale co by się nie działo cały czas siedziałaś w mojej głowę. Nie ważne, czy wtedy gdy wmawiała sobie, że cię nienawidzę, czy wtedy kiedy jedyne o czym marzyłem, to żebyś była ze mną na zawsze. Tak na prawdę to właśnie o to drugie chcę cię dziś poprosić. Już nie chcę więcej uciekać, bo prawda jest taka, że możesz zrobić ze mną co chcesz. Skoczyłbym w przepaść, jeśli właśnie o to byś mnie poprosiła. Zabiłbym, jeśli tego byś pragnęła. Oddałbym całe swoje życie w twoje ręce. I właśnie to zrobię.- mówię z szerokim uśmiechem. -Camille Henderson, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja już na zawsze?

W oczach blondynki błyszczą łzy, choć na jej twarzy gości uśmiech.

-Tak.- odpowiada, drżącym głosem.

Wyjmuje z pudełka delikatny, srebrny pierścionek i zakładam go na jej palec. Wstaje z kolan i z mocą złączam nasze usta.

Z nią zawsze było jak w bajce, więc wypada mi powiedzieć:

Żyli długo i  szczęśliwie.

***

Zdaję sobie sprawę z małej ilości rozdziałów. Myślę również, że większość z was oczekiwała tego, że Camille i Chase na dłużej zostaną w napiętej relacji, ale nie
to miałam na celu, pisząc drugą część. Chciałam pokazać wam jak silną więź zbudowałam pomiędzy tymi bohaterami. Nawet pomimo tego ze oboje jako tako zaczęli układać swoje życie, to wciąż ciągnęło ich tylko do siebie. Mam nadzieje, że rozumiecie, ale jeżeli kogokolwiek zawiodłam to bardzo przepraszam.

Our Naked Hearts - Odnajdź mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz