15 dzień listopada 2007 roku
Conan Henderson
Nienawidzę poranków. To zdecydowanie najgorsza część dnia. Tym bardziej, jeśli sam nie decydujesz o tym do której godziny możesz spać. Inaczej byłoby okej. Praca wzywa, a wraz z nią wstawanie o godzinach w których wolałbym przekręcać się na drugi bok. Niby jestem szefem, ale nie zamierzam wykorzystywać swoich pracowników. Chcę żeby mnie lubili, a nie uważali za szczeniaka, który ma pieniądze i myśli, że nic nie musi. Tym bardziej, że dość sporo moich ludzi jest starsza ode mnie. Chce okazać im szacunek.
Wyczuwam, że mojej żony nie ma już w łóżku. Niepocieszony tym faktem i ja postanawiam się z niego podnieść. Od razu idę do łazienki. Myje się i wykonuje codzienną pielęgnację. Po tym wracam do sypialni, a zaraz z niej do garderoby. Na dziś tradycyjnie wybieram czarny garnitur, oraz białą koszule. Ubieram na siebie przygotowany komplet, a na stopy wkładam eleganckie buty. Spryskuje swoje ubrania oraz szyję perfumami, które dostałem na swoje wczorajsze urodziny od mojej żony oraz córki.
Dwóch najlepszych kobiet na całym świecie.Uśmiecham się pod nosem i odkładam flakon na półkę. Z mojej strony panuje idealny porządek, jednak cześć Amber to istny harmider. Jest ogromną bałaganiarą i już mogę stwierdzić, że nasza pięcioletnia córka w stu procentach odziedziczyła to po niej. Ja natomiast ubóstwiam porządek. Lubię, gdy wszystko odłożone jest na swoje miejsce. Czuje wtedy komfort.
W końcu schodzę na dół, gdzie do moich uszu dociera śmiech Camille. Jest w salonie, dlatego od razu się do niego kieruje.
-Cześć, księżniczko.- uśmiecham się, biorąc córkę na ręce.
-Cześć, tato!- odpowiada z identycznym uśmiechem.
Camille jest do mnie bardzo podobna. Mamy ten sam kolor oczu oraz włosów. Kształt twarzy i zadarty nos odziedziczyła po Amber. Jest prześliczna. Razem z córka udaje się do kuchni, gdzie Amber z uśmiechem przygotowuje śniadanie. Podchodzę do żony i całuje ją w różowy policzek. Przyglądam się jej zafascynowany. Gdy tylko zacząłem się z nią spotykać marzyłem, by codziennie widzieć ją taką.
W szlafroku, z nieułożonymi włosami i bez makijażu.
W naszym domu. Mam szczęście, że to właśnie na tą kobietę trafiłem. Jest drugą częścią mnie. Moją prawą ręką. Bez niej niemiałbym niczego co mam teraz.-Cześć, słońce.- mówi blondynka, i nie pozwalając, bym jej odpowiedział zamyka moje usta swoimi.
Camille chichocze, sprawnie nas od siebie odrywając. Oboje spoglądamy na córkę.
-Już kończę, usiądzie.- instruuje Amber.
Odkładam Camille do jej krzesełka, a sam pomagam żonie nakryć do stołu. Nie lubię, gdy robi coś z czego mamy korzystać wszyscy sama. Nie jest gosposią. Często ją to irytuje, ale koniec końców i tak jest wdzięczna.
Wszyscy razem siadamy do stołu i jemy śniadanie. Wstaje, gdy orientuje się, że nie mam zbyt dużo czasu.
-Lecę.- informuje.
Przed wyjściem żegnam się z dziewczynami. Wychodzę z domu i wsiadam do swojego samochodu. Od razu przypominam sobie, że
W końcu muszę jechać z nim na myjnie.Zrobię to jutro.
Pod firmą znajduje się kilkanaście minut później. Odziedziczyłem ją po tacie. Zajmujemy się głównie wypełnianiem papierów dla nadzianych ludzi. Niby nic, a zarabiamy na tym dobre pieniądze.
CZYTASZ
Our Naked Hearts - Odnajdź mnie
RomanceDruga część dylogii hearts Camille i Chase byli czymś zdecydowanie więcej niż parą. Byli sobie oddani, lojalni i zapatrzeni w siebie pod każdym względem. Była jednak jedna rzecz której Chase brzydził się najbardziej. Kłamstwo. I była również jedna...