Rozdział XVII

375 17 0
                                    

Hejka.

Tak na wstępie, by uniknąć zbędnych uwag.

Moja książka już nie raz była porównywana do innych. W tym flawsów oraz the Chain. W tym rozdziale sama widzę podobieństwo z trylogia the Chain, ale przypominam, że nie inspiruje się innymi opowiadaniami. Wszystkie rozdziały napisane są tylko i wyłącznie z moich pomysłów.

Prócz tego internet w miarę działa wiec wstawiam

Miłego czytania.

***

Poczucie winy, to najgorsze co może spotkać człowieka. Dziwny uścisk w podbrzuszu i natrętne myśli są cholernie męczące. Co tu dużo mówić, robię Parkera w chuja. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by wrócić do Alex'a. On również tego nie chce. Rozmawiałam z nim o tym. To co robię jest cholernie dziecinne, ale chcę, aby poczuł to co ja, gdy weszłam do jego mieszkania.

Zemsta nie jest na tyle słodka, jak mówili. Nie, gdy w grę wchodzą uczucia. Kurewsko silne uczucia.

Muszę wreszcie to zakończyć. Mam na myśli ten cały cyrk z Alex'em. Pomógł mi się zemścić i jest moim dobrym kolegą. Już od bardzo dawna. Ale wyrzuty sumienia mnie zeżrą. Nie mogę katować sama siebie.

Odchrząkuje i odsuwam się od biurka. Zwracam tym na siebie uwagę mojej przyjaciółki i Parkera. Wyglada dziś słabo. Jest bardzo blady.

-Za chwilę wrócę.- oznajmiam i wychodzę z pomieszczenia.

Od razu udaje się do gabinetu ojca, który znajduje się obok naszego.

-Mogę wyjść dziś wcześniej? Czuje się fatalnie.- pytam ojca.

-Jasne.- mężczyzna  od razu kiwa głową.

Czasem jego słabość do mnie jest użyteczna.

Nie nadużywam jej. Jedynie w sprawach wymagających tego, by mi ją okazał.

***

Jak głupia biegnę w stronę domu. Muszę ubrać się w coś mniej eleganckiego. Wpadam do budynku, a następnie do swojego pokoju. Wyjmuje z szafy szary dres, który już od dawna kojarzy mi się tylko z nim. Dlatego często go nosze. Na stopy zakładam czarne conversy, które przeżyły więcej niż ja. Włosy spinam w luźnego koka i wychodzę z pokoju, a następnie z domu.

Stres.

Porównywalny do wyrzutów sumienia. Ten sam uścisk na dole brzucha. Jemu towarzyszy również adrenalina i pewnego rodzaju strach. Stres bywa przyjemny. Nie w tym przypadku, ale bywa. Na przykład, gdy skaczesz ze spadochronu, ze swojej własnej woli. Wtedy stresujesz się, a przyjemna adrenalina przezwycięża strach, co nie znaczy, że całkowicie się go wyzbywa. Wtedy czujesz chęć do działania i przerażenie sytuacją na raz. W sensie pozytywnym. Są jednak sytuacje w których stres nie jest wynikiem pozytywnych uczuć. Nie stresujesz się przez coś, co może sprawić ci przyjemność, tak jak mówiłam o tym wcześniej.

Wsiadam do samochodu i delikatnie zamykam drzwi. Zaczęłam traktować go jak dziecko i trochę mnie to przeraża. Odpalam auto i wyjeżdżam z podjazdu naszego domu. Ojciec ma wrócić późno, więc nie dowie się o mojej nieobecności. Oby.

W ciszy nie przerwanej nawet muzyką przemierzam kolejne metry drogi, czując, że mój żołądek przypomina bardziej supeł, niż sam siebie. Uważnie przyglądam się ulicy, by skupić się na czym innym, niż to co ma się wydarzyć. Wychodzi to z dość marnym skutkiem, ale lepsze to niż nic. Jak w transie zatrzymuje się przed dużym budynkiem. Kolor ma jasno żółty, jednak obrzydzają go liczne plamy. Stare okna z kratami dodają mroku i tak już przerażającej budowli. Całość jest dość... obskurna.

Our Naked Hearts - Odnajdź mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz