9. Po nitce do kłębka

94 3 0
                                    

Layla

- Uartuj mnie Laylo.

Powiedział to z ogromną powagą patrząc na mnie, a ja na niego. Moja mina idealnie odzwierciedlała to co czuję, czyli bardzo, ale to bardzo zdziwiona. Normalnie oczy wychodzą mi z orbit. Może i źle zrozumiałam jego przekaz w tych słowach, ale myślę, że nie jestem na tyle głupia by nie zrozumieć o co mu chodzi. A może jednak? Sądząc po jego minie, jak bardzo jest poważny, a postura mówi sama za siebie.... Nie jednak dalej nie wiem.

- To właśnie zamierzam zrobić, panie Lee - powiedziałem lekko drżącym głosem nie odwracając chociażby na sekundę wzroku.

- Tak, właśnie o to mi chodziło - odparł po chwili ciszy skanując mnie swym oceniającym spojrzeniem by następnie spojrzeć w moje oczy z taką wrogością, jaką jeszcze nigdy na mnie nie patrzył i odszedł w mroczną ciemność panującą w pokoju. Na chwile zniknął mi z pola widzenia, ale nie na długo. Mężczyzna zapalił małą lampkę, która stałą w kącie mrocznej celi, po czym usiadł przy małym stoliczku z dwoma krzesłami obok lampy.

- Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie - mówiąc to założył obie ręce z tyłu głowy wyglądając przy tym na wyluzowanego, nie to co ja.

Momentalnie wracałam myślami do każdego słowa, które wypowiedział, gdy tu weszłam, chodź nie mówił za dużo. Bardziej rozbierał mnie swoim wzrokiem i skanował moją twarz oraz ciało. Patrzył na mnie, jak lew na antylopę. Oceniał swoją ofiarę czy jej mięso wystarczy mu by przeżyć następne kilka dni. Tak się właśnie czułam w jego obecności, małą, bezbronną antylopą, która prędzej czy później zostanie rozszarpana na strzępy, a następnie zjedzona. Ale kto wie? Może lew ma zamiar się pobawić jeszcze chwile swoją ofiarą? Przy nim nie mogłam być niczego pewna. Nie mogłam stu procentowo zakładać, że znam jego kolejny ruch, bo po nim można się wszystkiego spodziewać. Ten człowiek ma dużo tajemnic. On jest tajemnicą, która mnie intryguję, przez co mam ochotę w to brnąć i poznać prawdę. Tak, Lee Minho sprawia, że się go czasami boje, a mimo to przyciąga mnie jeszcze bardziej.

- No to jak? Czemu twoja zgrabna dupcia przyszła do mnie? - zapytał z parszywym uśmiechem na twarzy.

- Przyszłam porozmawiać i pokazać dowody jakie udało mi się zdobyć - oparłam ignorując jego nie odpowiednią do sytuacji i osoby zaczepkę. Podeszłam do stolika i odsunęłam drugie, wolne krzesło, siadając na przeciwko jego. - Mam kilka dowodów, które są ciekawe i potrzebuję byś szczerze opowiedział mi co się tamtej nocy stało, dobrze? - zapytałam, a mina mojego klienta zmarniała. Poprawił się na krześle siedząc prosto i patrzył na mnie wyczekująco.

Położyłam białą teczkę z dowodami na czarny stolik i wyjęłam z niej plik dokumentów. Przejrzałam je sprawdzając czy to na pewno dobre dokumenty i podałam mu przesuwając je na blacie w jego stronę. Mężczyzna chwycił je w dłonie i zaczął dokładnie analizować treść. Nie mogłam wyczytać z niego żadnych emocji, jago mina zostawała obojętna. Minęły sekundy, minut, a on dalej czytał tusz na kartkach papieru. Czemu mu to tak długo zajmowało Co on? przegląda się w tych kartkach czy jaki chuj. Gdybym miała czekać jeszcze minutę dłużej wyrwałabym mu ten plik papierów, ale na szczęście po chwili je odłożył bezwładnie na stolik, ale na mnie nie spojrzał.

- Przeszukano pana laptop, znaleziono właśnie te wiadomości, które pan wymieniał z pańską siostrą, jak pan to skomentuje? - zapytałam nie pewnie, a on jedynie powiedział do siebie po ciuchu w swoim ojczystym języku. Nie umiałam koreańskiego więc za chuja nie rozumiałam co on tam mamroczę pod nosem, chodź bardzo chciałam to wiedzieć. Plusem jest to, że on nie zbyt mówi po hiszpańsku. Fakt umie jakieś podstawowe słowa, ale on posługuje się angielskim. Rozmawia ze mną po angielsku, jak i z innymi personami. Byłam w szoku, gdy pierwszy raz usłyszałam, jak biegle mówi po angielsku. Nawet ja tak biegle go nie umiem. Muszę się chwilę zastanowić zanim cos powiem i zajmuje mi to chwilę, ale dogadać się dogadam i to jest najważniejsze.

Prawo zabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz