18. Niebezpieczeństwo

13 1 0
                                    


Layla


- Wybierasz się gdzieś? - na widok Gabriela w przejściu oczy rozwarły mi się w nienaturalny sposób. 

Nie spodziewałam się go tutaj. Zresztą moja mina mówiła to dość głośno i dosadnie, a to nie umknęło uwadze mojego gościa. 

- Tak, wiesz... właśnie wychodziłam.- odpowiedziałam nieco speszona.

- Doprawdy? Gdzie? - uniósł nieco swą brew, rzucając mi przy okazji badawcze spojrzenie.

- Doooo.... Biura, tak do biura - odparłam potrząsają energicznie głową.

Chłopak, stojący u progu mych drzwi, patrzył na mnie, jak na skończoną kretynkę. Co najgorsze, ja stałam uśmiechnięta, wyglądająca, jakbym przebiegła maraton, a jedyne co mnie trzyma na nogach to cztery kubki wypitej kofeiny. Ani trochę nie przekonywałam go do swojej trzeźwości umysłu. 

Ta chwila ciszy przeciągała się strasznie długo. Ani on ani ja nie przerwaliśmy tej narastającej ciszy. Po prostu skanowaliśmy się spojrzeniem. Muszę przyznać czuję się dość niezręcznie, gdy tak mi się przygląda. Naprawdę ta cisza robiła się dla mnie niekomfortowa, dlatego postanowiłam ją natychmiastowo przerwać, ale chłopak stojący na przeciw mnie miał kompletnie inne plany.

- Chciałbym zauważyć fakt, że już jesteś w swoim biurze.. - jego wzrok był niczym najciemniejszy zakątek jego duszy, a ton głosu stał się tak okrutnie zimny. To wszystko sprowadziło mnie na ziemie, a wcześniejsze znużenie, przez sen, minęło w błyskawicznym tempie. Oczywistym faktem było to, iż myślał, że chce go zbyć. Nie wiem co było spowodowane moją wcześniejszą odpowiedzią na jego pytanie, może zmęczenie? Nie jestem teraz w stanie tego stwierdzić. 

- Gabi... To nie tak.. - tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć, czułam niewidzialną rękę na mojej szyi, która nie pozwalała mi nic więcej dodać. 

Gdy patrzyłam na hardy wzrok Gabriela, który skupiał się na moich tęczówkach, czułam się jakbym wiedziała co ma mi do przekazania. Jego spojrzenie wyrażało milion słów na które ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Jedyne na co było mnie w tym momencie stać to ukazanie skruchy i spuszczenie wzroku na podłoże. Staliśmy, tak krótką chwile, do póki na korytarzu nie doszedł nas ochrypły głos. 

- Jej gabinet jest nie daleko.

Momentalnie spojrzałam na Gabriela, który błyskawicznie odwrócił się w stronę nieznajomego głosu i lekko wychylił się zza drzwi. Zauważyłam, jak mocno zacisnął swą szczękę, a wzrok wyostrzyła się niczym sokół. Przyglądałam się mu bardzo krótką chwile, bo w ułamku sekundy odwrócił się do mnie z temperamentem i złapał za klamkę od drzwi, zamykając je bezgłośnie. Natychmiastowo złapał mnie za nadgarstek mojej prawej ręki i pociągnął mnie stanowczo w stronę długich, czarnych zasłon, które nie dawno zamontowałam. Pośpiesznie się za nimi skryliśmy. Były one na tyle długie, że gdy schowaliśmy się za nimi nie było widać na stóp i wykonane z bardzo dobrego materiału, miały wiele podszewek, przez co nie można było zza nimi nic dostrzec. W duchu podziękowałam sobie za ten, jakże drogi, zakup. 

Z korytarza było coraz głośniej słychać kroki. Z każdym kolejnym krokiem mój towarzysz marszczył brwi i nasłuchiwał. Natomiast ja, gdy kroki narastały na sile, zaczęłam panikować. Oddech niebezpiecznie przyśpieszył, a ręce zaczęły się nie przyjemnie pocić. Moja reakcja na tą sytuacje nie umknęła Gabrielowi. Spojrzał na mnie i przyłożył sobie swój palec wskazujący do ust, pokazując mi tym gestem dosadnie, że mam się ogarnąć i zamknąć. Pokiwałam delikatnie głową by pokazać mu, że rozumiem jego przekaz. I akurat, kiedy mój oddech zdołał wrócić do odpowiedniego rytmu, nagle usłyszeliśmy grzebanie przy zamku do drzwi. Z przerażenia nabrałam dość głośno powietrza w swoje płuca. Miałam ochotę krzyczeć, wołać o pomoc, uciekać, każda opcja w tym momencie wydawała mi się odpowiednia. Niepokój jaki we mnie narastał, stres zjadający mnie od środka sprawiał, że gdy doszedł do nas dźwięk otwierających się drzwi prawie krzyknęłam. Prawie.... Na szczęście Gabi na czas zareagował i zasłonił mi swoją ręką moje usta kręcąc przy tym stanowczo głową. 

- Ta idiotka nawet nie zamknęła biura. - odezwał się pierwszy głos jaki usłyszeliśmy i ani trochę to nie był ten, który słyszeliśmy na korytarzu. Przeszedł mnie okrutny dreszcz. Było ich więcej.....

- Macie przeszukać każdy zakamarek, szafki, biurko, wszystko. - w pomieszczeniu wybrzmiał donośny, bardzo stanowczy głos. 

Zaraz po nakazie, jakie padło z ust jednego z nich, rozległo się tuptanie, potężne, stanowczo stawiane kroki z każdej strony. Byliśmy otoczeni, żadnej drogi ucieczki. Nie mogliśmy teraz uciec, to nie wchodziło w grę. Gdybyśmy puścili się biegiem nie wiem czy byśmy przeżyli. Po pierwsze nie mieliśmy pojęcia ilu ich jest, a co najważniejsze czy byli uzbrojeni. Moja panika rosła na sile, powoli traciłam trzeźwy rozum. Jedna strona, kazała mi uciekać, natomiast druga, kazała mi zostać na miejscu i liczyć na to, że nas nie znajdą.

W pomieszczeniu było słychać otwieranie szatek, szmer papierów oraz dźwięk odpalania zapalniczki i odpalanie papierosa. Uniosłam wzroku ku górze i utknęłam wzrokiem w profil Gabriela. Wydawał się być skupiony na wszystkim, był czujny. Widziałam, jak delikatnie spogląda zza zasłony. Rozwarłam oczy tak szeroko, że wyglądało to jakby zaraz miały mi wypaść na podłogę i przetoczyć się na drugi konie biura. Miałam ochotę na niego krzyknąć, że zaraz go zobaczą i nas zabiją, lecz jedyne co udało mi się z siebie wydobyć to głuchy szmer. Przez całą tą sytuacje zapomniałam, że jego dłoń wciąż spoczywa na moich ustach. Chłopak musiał poczuć wibracje na swojej dłoni, kiedy próbowałam coś powiedzieć i momentalnie jego spojrzenie przeszło na mnie. Patrzył mi prosto w oczy. 

- Słyszałeś to? - zapytał jeden z bandziorów.

- Ale niby co? - odparł drugi.

- Jakiś szmer zza zasłon.... - mężczyzna zaczął się zbliżać do naszej kryjówki. Czułam, jak buzuje mi krew w żyłach. Oblały mnie zimne poty, głowa zaczęła ubolewać. Gościu stał naprzeciwko nas i już miał złapać za zasłonę i nas ujawnić....

- Znalazłem! - to słowo wystarczyło by nieznajomy mężczyzna odszedł od nas i ruszył w stronę swojego towarzysza.

- Pokaż to.. - wybrzmiał ten sam człowiek, który kazał im wszystko przeszukać. - Zwijamy się panowie. - znów się odezwał i najwyraźniej ruszyli do wyjścia z pomieszczenia.

Zostaliśmy w ukryciu do momentu gdy nie usłyszeliśmy zamykania drzwi i oddalających się, od mojego gabinetu, kroków. Dopiero wtedy Gabriel wychylił się ponownie zza zasłony i rozejrzał się badawczo. 

- Czysto. - odparł krótko i wyszedł z kryjówki, a ja podążyłam za nim. 

Myślałam, że wszystko będzie porozwalane, szafki otwarte, dokumenty będą się walać na podłodze, a tu się okazuje, że wszystko było tak, jak przedtem. Gabi podszedł do biurka i zaczął gorączkowo przeglądać szuflady. Podeszłam do niego od tyłu i zerknęłam na to co robił. Przewracał wszystkie dokumenty, teczki i ich zawartości. Nie wiedziałam czego wcześniej szukali tamci mężczyźni i teraz również nie wiem czego szukał Gabriel, do póki nie przeklnął gardłowo, na co się wzdrygnęłam.

- Kurwa, jego mać! - wycedził przez zęby rzucają przy tym plikiem papierów. 

- Co się stało? Czego oni mogli szukać? - chłopak na moje pytanie podparł się jedną ręką o swoje biodro, a drugą złapał boleśnie swoje włosy w uścisk u drugiej ręki. 

- W teczkach co ci dziś rano dałem były badania zwłok zamordowanej siostry twojego klienta, pod jej paznokciami był naskórek, nie jej, a tym bardziej nie twojego klienta. - odparł z wyczuwalnym wkurwem.

- To w takim razie kogo?

- Nie przejrzałaś tych dokumentów, które ci dałem?!! - uniósł ton głosu i zwrócił się w moją stronę z wkurwieniem wypisanym na twarzy.

- Nie, zasnęłam, miałam nie przespaną noc. - powiedziałam lekko podniesionym głosem. - A ty ich nie przejrzałeś?

- Nie! Od razu przyniosłem je tobie bo miałem wystarczająco dużo roboty u siebie! Dlatego przyszedłem pod wieczór, myślałem, że to przeczytałeś!!! To był kluczowy dowód w twojej rozprawie! 

- Dlatego go szukali.... - dopowiedziałam sobie pod nosem. - Osoba, która zabiła siostrę Minho chciała zniszczyć dowody na swoją winę... - powoli wszystko do mnie docierało, a szok po wtargnięciu i niebezpieczeństwie zaczął znikać - Musicie mieć w bazie danych jeszcze jedną kopie! 

- Jedziemy do laboratorium - rzucił Gabriel i ruszył do wyjścia, a ja zaraz za nim.




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Prawo zabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz