- Kolacja! - zawiadomił głos krzyczący z dołu.
Wraz z Sophią ruszyłyśmy się z łóżka, by zejść do jadalni. Przy stole czekali już na nas moi rodzice, Pani Weston oraz Oliver. Zajęłam miejsce na przeciw chłopaka, po mojej prawej stronie siedziała mama, a obok niej ojciec. Sophia siadła między swoją mamą, a Oliverem. Na stole były prze różne potrawy, żeby nie wzbudzić podejrzeń nałożyłam na swój talerz odrobinę sałatki. Miałam problem, żeby cokolwiek przeszło mi przez gardło, nie wiedziałam czy to wina chłopaka siedzącego na przeciw mnie, który wbijał we mnie swój wzrok bez przerwy, czy może świadomość, że siedziałam z obydwojgiem rodziców w jednym pomieszczeniu, bez latających naczyń.
Rozmowy rozwijały się w najlepsze. Rodzice rozmawiali z Panią Alice o jej firmie, którą przejęła po zmarłym mężu, natomiast ja Sophia I Oliver, jedliśmy w ciszy. Od czasu do czasu, moja przyjaciółka, odpowiadała na pytania, które zadawali jej moi rodzice odnośnie przejęcia przez nią firmy. Z zawziętej wymiany zdań dowiedziałam się właśnie tyle, że w krótce blondynka miała, przejąć rodzinną firmę. Rozmowy ucichły, kiedy jedno z pytań zostało skierowane do mnie.
- A jak z wami dzieci? - wskazała wzrokiem na mnie i Olivera, jego rodzicielka, ale pytanie głównie było skierowane do mnie, ponieważ brunet nie był zbyt wylewny.
- Cóż my... - zawiesiłam się na chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. Moi rodzice nie wiedzieli o związku z Oliverem, który ostatecznie nie wypalił, więc też nie wiedzą, że jesteśmy na etapie nieznajomych. Natomiast Pani Alice wiedziała wszystko, prócz tego, że się rozstaliśmy.
- Zerwaliśmy ze sobą. Cztery lata temu - powiedział Oliver bez owijania w bawełnę.
- Przepraszam, mogłabym skorzystać z toalety? - wstałam od stołu, czując, że robi mi się nie dobrze, na samą myśl o słowach chłopaka. Rodzice, raczej nie wtrącali się w moje życie uczuciowe, więc nie powinni ani o to pytać później w domu, ani zrobić awantury. Ja jednak, potrzebowałam trochę odetchnąć, od rodziców, Olivera, wszystkich.
- Tak kochanie, na górze po prawo, obok pokoju Sophii - kobieta się do mnie uśmiechnęła, po czym wróciła do prowadzenia rozmowy.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się na górę, tracąc oddech. Znalazłam łazienkę i do niej weszłam. Oparłam dłonie o umywalkę, nie mogąc ustać na własnych nogach. Całe moje ciało trzęsło się bez opamiętania, a dodatkowo nie mogłam złapać powietrza do płuc. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, zderzając się z zimnymi kafelkami ściany. Zsunęłam się na podłogę, biorąc w miedzy czasie głębokie wdechy, żeby się nie udusić. Miałam cholerny atak paniki, akurat w najbardziej nie odpowiednim miejscu i czasie. Zawsze jak takie miewałam, potrafiłam się sama uspokoić po paru minutach, jednak tym razem nic nie działało. Nawet pieprzone paznokcie, które wbijałam mocno w skórę dłoni, nie pomagały. Musiałam wyjść, zaczerpnąć powietrza, nie mogłam być w jednym budynku z ludźmi, którzy na każdym kroku niszczą mi życie jak tylko mogą. Musiałam wyjść z tej cholernej klatki, ale ni mogłam. Nie miałam siły na jakiekolwiek czynności, nie wspominając już o coraz większym braku powietrza w moim organizmie.
Usłyszałam, jak drzwi łazienki się otwierają. Jakim cudem zapomniałam je zamknąć na klucz?
- Hej Rose, co jest? - chłopak złapał mnie za policzki, zmuszając mnie bym na niego spojrzała - Mała, co się stało? - dopytywał, lecz nie mogłam odpowiedzieć, przez brak powietrza - Zawołać twoich rodziców?
- Nie, proszę tylko nie rodziców - udało mi się wypowiedzieć kilka słów. Oliver już kiedyś widział mnie, kiedy miałam ataki paniki, w szkole podstawowej, były one wręcz codziennością u mnie. Zwykle wystarczała, jego obecność bym się uspokoiła, lecz po tym co było między nami, albo raczej czego już nie było, jego obecność sprawiła, że tylko się pogorszyło.
CZYTASZ
Spotkanie z przeszłością [NIE BĘDZIE KONTYNUOWANA]
Teen FictionRose Williams dziewczyna, która właśnie rozpoczęła swój ostatni rok liceum w Los Angeles. Miała swoje plany, ukończenia szkoły oraz dostania się na jej wymarzone studia, jednak co się stanie, kiedy jej przeszłość postanowi na nowo ją nawiedzić? Co j...