Rozdział 12

1.4K 53 9
                                    

Ze snu wybudziły mnie mokre pocałunki na ramieniu. Wiedziałam do kogo należą usta, które co jakiś czas muskają moją skórę. Nie chciałam przyznać przed samą sobą, że mi się to podobało, bo przecież go nienawidziłam. Jednak wczorajsze pragnienia, wzięły nade mną władzę. Nie doszło do niczego więcej niż namiętnych pocałunków, ale samo to powinno być zakazane. Na moim ramieniu bez przerwy, czułam jego ciepłe wargi. Może i powinnam go odepchnąć lub coś powiedzieć, ale czy na pewno tego chciałam? Na krótką chwilę oddałam się temu i z przymkniętymi jeszcze oczami, pozwoliłam kontynuować to co robił.

Odgarnął moje włosy, umożliwiając sobie tym drogę do mojej szyi. Zaczęłam ciężej oddychać, kiedy jego dłoń, powędrowała pod bluzkę w której wczoraj zasnęłam. Co jakiś czas zataczał nie wielkie kółeczka na moim brzuchu. Powoli i jego usta powędrowały wyżej, na moją szyję. Ssał, podgryzał i całował, moją rozpaloną już skórę, na co ja cicho westchnęłam. Mogłam przysiąc, że właśnie się uśmiechnął. Podniosłam swoją rękę i położyłam na jego, która wciąż błądziła mi po brzuchu.

- Oli, przestań - powiedziałam z nadal przymkniętymi powiekami.

- Nie mogę - mruknął pomiędzy posyłanymi mi pocałunkami w szyję.

- Proszę przestań, bo zaraz nie będę wstanie wyjść z tego łóżka - otworzyłam oczy i odwróciłam się do niego, kładąc dłoń na jego nagim torsie.

- Możemy tu zostać cały dzień, jeśli tylko tego zapragniesz - przyciągnął mnie bliżej siebie, po czym oparł brodę o moją głowę.

- Wychodzę dzisiaj z przyjaciółmi i muszę wrócić do domu co po pierwsze. A po drugie pamiętaj, co ci wczoraj powiedziałam - mruknęłam pod nosem tak by usłyszał.

- Tak, wiem. Znów jesteś na etapie "Całym sercem, nienawidzę tego dupka, z którym właśnie leżę w łóżku" - zaśmiał się.

- Spierdalaj, okej? - uderzyłam go pięścią w tors. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale przytrzymał mnie mocniej - Puść mnie - powiedziałam stanowczo.

- Nie - odsunął się odrobinę, wciąż mnie trzymając, aby pokazać ten wredny uśmiech - Z kim wychodzisz i gdzie? - zapytał.

- Z Lucasem i z dziewczynami. Na rolki. Poza tym to nie twój interes - burknęłam udając obrażoną.

- Dlaczego akurat z Lucasem? - dalej dopytywał, próbując ukryć, że nie podoba mu się to co przed chwilą powiedziałam.

- Bo to mój przyjaciel, w porównaniu do ciebie. Zresztą ty też się z nim chyba dogadujesz - ponowiłam próbę wyrwania się z jego objęć.

- To że z nim czasem rozmawiam, nie znaczy że od razu się przyjaźnimy - przewrócił oczami.

- Puść mnie, chcę iść do Sophii po parę ciuchów. Nie mam się w co ubrać - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, żeby w końcu mnie puścił.

- Dla mnie, możesz chodzić nawet nago po domu - puścił do mnie oczko i pokazał szereg białych zębów.

- Kretyn - pacnęłam go w głowę i wyszłam z łóżka, kiedy tylko zabrał swoją rękę łapiąc się za głowę. Zanim wyszłam z pokoju, zwróciłam się w jego stronę - Wyjdź stąd bo będę chciała się przebrać, a nie będę tego robić przy tobie - chciałam już wyjść, ale przypomniałam sobie jeszcze o jednej rzeczy - Zawieziesz mnie dzisiaj do Olivii i Lucasa - powiedziałam i szybko wyszłam, nim chłopak zdążył odmówić.

Skierowałam się w stronę pokoju przyjaciółki. Modliłam się żeby była u siebie. Kiedy otworzyłam drzwi do jej pokoju, jak na moje szczęście, szatynka leżała na łóżku i przeglądała coś na laptopie. Spytałam się jej o pożyczenie paru ubrań, przy okazji zapewniając, że oddam jak najszybciej.

Spotkanie z przeszłością [NIE BĘDZIE KONTYNUOWANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz