Rozdział 4

361 18 1
                                    

Po pracy od razu pojechałam do domu. Przez tą sytuację z Thomasem nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby ponownie wybierać się na zakupy. Postanowiłam, że ugotuję coś sama, wypijemy winko i wskoczymy do wanny z hydromasażem. A co wydarzy się później to już się okaże.
Zaparkowałam na moim stałym miejscu. Parking był podziemny, a mój mąż wykupił nam dwa miejsca, żebyśmy bezpiecznie parkowali nasze samochody. Nigdzie nie widziałam samochodu Paula, wiec uznałam, że jeszcze nie ma go w domu.

Dobrze - pomyślałam. Będę mieć więcej czasu na przeszukanie lodówki i wyczarowanie czegoś pysznego.

Wsiadłam do windy, które w końcu po kilku miediach mieszkania tu znalazłam. I wjechałam na górę.

Wyciągnęłam klucze z torebki i powoli wsunęłam je w zamek. Przekręciłam klucz, a zamek z delikatnym kliknięciem zasygnalizował, że otworzyłam drzwi.

W środku panował półmrok.

Odłożyłam torebkę, klucze i ściągnęłam szpilki, aby wsunąć zmęczone stopy w miękkie kapcie.

Zerknęłam w okno i dostrzegłam postać siedzącą na kanapie, wpatrującą się w widok za oknem.

- Cześć kochanie, nie widziałam twojego auta, myślałam, że cię nie ma - zaczęłam i ruszyłam w jego kierunku.

Nic nie odpowiedział, co zbiło mnie z tropu. W ręce trzymał skrawek kartki.

- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - warknął.

Na twarz wlało mi się zdziwienie.

- O czym? - spytałam bez żadnego pojęcia co się działo.

Paul wstał i podszedł do mnie wręczając mi karteczkę, którą wcześniej trzymał w ręce.

Spojrzałam na nią, a widząc znajome pismo od razu zrozumiałam.

Dziękuję za cudowne spotkanie.

- Paul... to nie tak ... - zaczęłam, rozumiejąc jego zdenerwowanie.

- Kwiaty masz w kuchni na blacie. - wysyczał.

- Wiesz, na początku myślałem, że to twój klient, co byłoby bardzo miłe, ale później skojarzyłem pismo z tym, którym podpisano zdjęcia jak się rzekomo całowałaś z Landonem i kurwa aż mną zatrzęsło, to ja kurwa robię wszystko, żebyś była bezpieczna, a ty tak po prostu się z nim na kawkę umawiasz? Jeszcze podałaś mu adres? Oszalałaś kurwa do reszty. Zajebiscie - obserwowałam jak podchodzi do drzwi, otwiera je, wychodzi i z hukiem zatrzaskuje je za sobą.

- Zajebiscie - skwitowałam.

Ścisnęło mnie w klatce piersiowej z wściekłości, bo nawet nie dał mi nic powiedzieć. Jak mam się wytłumaczyć, skoro obrażony trzasnął drzwiami, bo sobie ubzdurał coś w tej głowie.

Podeszłam do miejsca, gdzie zostawiłam swoją torebkę, w poszukiwaniu telefonu. Może jak napiszę mu SMS z wyjaśnieniami, to wróci do domu i porozmawiamy jak ludzie.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam ikonę jego imienia w wiadomościach.

Do: Mój Pan Williams
Nie denerwuj się, zanim ci wszystkiego nie wytłumaczę. To w ogóle nie było tak. Podszedł do mnie i usiadł obok, chciał pogadać. Nie pogadaliśmy, bo nie chciałam tego słuchać i uciekłam. To kolejna jakaś chora zagrywka, a ty nawet nie dałeś mi szansy na wyjaśnienie. Wróć do domu i pogadajmy jak dorośli ludzie.

Wysłałam i odczekałam chwile, aby mieć pewność że wiadomość iMessage została dostarczona, jednak cały czas się wysyłała, co oznaczało, że albo wyłączył internet, albo telefon. Spróbowałam wysłać jako zwykły SMS i również spotkało mnie rozczarowanie, ponieważ dostałam informację o błędzie wysyłania wiadomości.

InhaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz