Rozdział 23

134 10 1
                                    

A te ci się podobają? - spytała moja żona wskazując na porcelanową zastawę z ręcznie malowanymi słonecznikami.

- Są okropne - odparłem, prawie nie zwracając na nie uwagi.

Patrzyłem w telefon, oczekując na odpowiedź klienta co do dokumentów, które sporządziłem do sprawy, nad którą aktualnie pracowaliśmy, a że gonił nas czas, zależało mi, aby zrobił to dość szybko. Najlepiej na wczoraj. Zamiast siedzieć i dopracowywać strategię na rozprawę, spacerowałem po galerii handlowej w czwartkowe popołudnie i oglądałem zastawy.

Nicole spojrzała na mnie spode łba dając mi do zrozumienia, że mam zmienić swoje nastawienie i zachowanie, a także bardziej zaangażować się w wybieranie. Po czym odwróciła się wracając do oglądania talerzy. Przewróciłem oczami mając nadzieję, że nie widziała. Chociaż to małe rozczochrane stworzenie ma oczy dookoła głowy i mimo tego, że stała tyłem do mnie to wiedziała.

- Nie przewracaj oczami - powiedziała nawet się nie odwracając i nie przerywając oglądania.

- Skąd wiesz, że przewróciłem oczami? - spytałem podnosząc do góry jakiś brzydki pstrokaty kubek, aby lepiej mu się przyjrzeć, po czym go odłożyłem.

- Bo wiem, po prostu - odparła nie zawracając sobie głowy popatrzeniem na mnie. Szedłem za nią posłusznie, podnosząc wszystko co ona odłożyła, gdy dostałem wiadomość.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni marynarki i zerknąłem w wiadomości. Klient miał kilka zastrzeżeń, musiałem się tym zająć.

- Kochanie, prosiłam cię o dosłownie godzinę, abyś pomógł mi wybrać tą zastawę - powiedziała oburzonym tonem Nicole.

- Skarbie mój najdroższy, a ja nadal nie rozumiem po co, to tylko talerze, ubrudzimy je jedzeniem, wstawimy do zmywarki i tyle, po temacie, nie wiem dlaczego ci tak na tym zależy - odparłem nadal patrząc w telefon i szukając odpowiedniego podpunktu, aby odnieść się do jednego z zastrzeżeń.

- Pierwszy raz przylatuje do nas twój tato z całą swoją rodziną, wybacz, że zależy mi na tym, aby wszystko było idealne - obruszyła się - dobrze, w takim razie wychodzimy. Będą jedli z tych starych czarnych talerzy, które mamy, na których są te straszne rysy od noża - odwróciła się i skierowała do wyjścia.

Westchnąłem po czym odparłem - dobra!

- Dziękuję - powiedziała zawracając w moim kierunku.

- Weźmy tą - powiedziałem wskazując na zestaw talerzy, misek, talerzyków i innych pierdół w granatowym kolorze. Z tych wszystkich porcelanowych zestawów, ten był, o dziwo, najnormalniejszy. Bez żadnych pszczółek, świetlików, biedronek i innych kasztanów - jest piękna - dodałem.

- Jesteś pewny? Ale ten zestaw jest strasznie drogi - zauważyła.

- Weźmy ją i chodźmy stąd, bo mam dużo pracy - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - gwarantuję ci, że nikt nie zwróci na to żadnej uwagi.

- Jestem pewna, że to nieprawda. Nie chcesz wiedzieć ile za to zapłacisz? - zapytała, a ja zaśmiałem się widząc błysk w jej oczach.

- Dowiem się przy kasie.

- A mogę dobrać filiżanki do espresso? - zapytała jeszcze bardziej rozpromieniona.

- Możesz - zgodziłem się po czym mój wzrok uciekł do pisma procesowego w wersji elektronicznej.

Nicole po uzgodnieniach z pracownikiem sklepu dobrała sobie jeszcze talerzyki na ciasto, szklanki, dzbanek na lemoniadę i kilka dekoracji na stół. Zawołała mnie, gdy już wszystko było zapakowane i czekało na opłacenie. Podszedłem do kasy, a z portfela wyciągnąłem kartę kredytową.

InhaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz