Obudziło mnie delikatne głaskanie po włosach.
Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie.
Mój mąż, leżący w samych bokserkach, w rozwalonych włosach, które idealnie pasowały do jego pięknej, uśmiechniętej twarzy.
Podpierał się na ramieniu i patrzył na mnie z miłością, głaskając moją burzę loków.
Od naszej kłótni minęły już dwa tygodnie i cieszę się, że wszystko układało się dobrze.
- Zaadoptujmy dziecko - powiedział na przywitanie.
- Co? - dopytałam nie wierząc własnym uszom, gdyż Paul do tej pory nie wspomniał o dziecku ani razu.
Wiedziałam, że robi to dla mnie, ze względu na moje problemy zdrowotne. Nie mogłam dać mu dziecka, ponieważ mój organizm nie dałby rady donosić ciąży. Prawdopodobnie nawet bym w nią nie zaszła. W trakcie zbliżeń mój mąż bardzo uważał, aby nie doszło do sytuacji, że uda się zajść w ciążę, a za chwilę musiałabym jeździć do szpitala na wyczyszczenie, bo dzieciątko nie mogłoby się porządnie rozwinąć i od razu by doszło do poronienia. Chciał mi oszczędzić bólu i cierpienia. Mimo wszystko, uwielbiałam moment gdy kończył we mnie. Dawało mi to nadzieję na posiadanie prawdziwej rodziny. Nigdy, natomiast, Paul nie wspominał o adopcji.
Oczy automatycznie otworzyłam szerzej w niedowierzaniu.
- Mówisz poważnie? - spytałam szczerze zdziwiona.
- Oczywiście. Jesteś moją żoną, wiem doskonale ile to dla ciebie znaczy i wiesz, że zrobiłbym wszystko, aby móc mieć z tobą dziecko. Wiem jaka jest sytuacja i akceptuję ją, natomiast nikt nie zabronił nam złożyć wniosek o adopcję. Być może będzie to najlepsza decyzja jaką możemy podjąć i dla nas i dla tego malucha.
- Chciałbyś mieć ze mną dziecko? - spytałam ze łzami w oczach.
Dłużej ich nie powstrzymywałam i rozpłakałam się. Zakryłam oczy dłońmi.
- Skarbie, oczywiście, że tak. Marzę o tym.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Ale ze mną nie możesz mieć prawdziwego potomka - zawyłam.
Przysunął się do mnie i objął ramieniem.
- Chcę mieć ciebie - wyszeptał przy moich uchu.
Odsunęłam się i spojrzałam na niego przez załzawione oczy.
- Jeśli miałbyś taki wybór... - zaczęłam.
- Wiem do czego dążysz. I nie. - Przerwał mi.
- Wybrałbyś życie ze mną bez dzieci, czy z kobietą, która to dziecko może ci dać?
- Definitywnie. Choćby nie wiem co. Z tobą, bez dzieci. Dlatego istnieje takie coś jak adopcja, skarbie. Nie chcesz zaadoptować i dać kochający dom innemu dziecku? Które nie było winne, że się urodziło, a rodzice go nie chcieli?
- Oczywiście, że chcę. Nie chciałabym tylko, żebyś ty robił coś wbrew sobie. Tak się potoczyło twoje życie, że najpierw pierwsza żona urodziła dziecko, które nie było twoje, a teraz twoja druga żona nie może ci go dać w ogóle.
- Z tym pierwszym to owszem, tak wyszło. Nie dostałem opcji, aby zdecydować czy tego chcę czy nie, ale ciebie wybrałem z premedytacją i doskonale wiedziałem z czym to się wiąże. Nie mam żadnych pretensji.
- Ale gdyby Taylor nie przyznała ci się do tej zdrady to teraz byłbyś ojcem. A nas by nie było. - Zaznaczyłam.
- Okej, teraz już nie rozumiem do czego zmierzasz.
CZYTASZ
Inhale
Storie d'amoreDrugi tom powieści Breathe ukazujący dalsze losy Nicole Scott i Paula Williamsa. Inhale pokazuje więcej, bardziej i dokładniej miłość, radość, namiętność i uczucie ale także ból, stratę i cierpienie. Były mąż Nicole w dalszym ciągu ją nachodzi, a...