16.Aż Do Końca...

374 26 26
                                    

Minął miesiąc od dnia w którym Bill mi się oświadczył i nikt jeszcze o tym nie wiedział ale nie spieszyliśmy się z tym aby to ogłosić, cieszyliśmy się z tego jak jest i nie czuliśmy potrzeby powiedzenia tego innym.

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego do mnie telefonu.
Niechętnie otworzyłam oczy i wystawiłam rękę za kołdrę szukając dłonią telefonu na półce a gdy już go wymacałam odebrałam nie patrząc nawet kto do mnie zadzwonił.

- Hmm. - mruknęłam do słuchawki.

- Obudziłam cię? - usłyszałam znajomy głos kobiety i odrywając telefon od ucha spojrzałam na wyświetlacz. "Ciocia Alice". Zdziwiłam się bo ostatni raz rozmawiałam z nią może rok temu.

- Nie przejmuj się tym i tak pewnie zaraz bym wstała. Dlaczego do mnie dzwonisz? - zapytałam dalej lekko zdziwiona.

- Wiesz Inka nigdy nie spędzałyśmy ze sobą zbyt wiele czasu a wiem, że uciekałaś od rodziców... Pomyślałam, że może jeśli oczywiście będziesz chciała wpadniesz do mnie na kilka dni, wiesz przyda ci się do wsparcia ktoś z rodziny. - powiedziała spokojnie a ja nie wiedziałam co powiedzieć.

- Yy wiesz ciociu zastanowię się, dam ci znać wieczorem. - powiedziałam i spojrzałam na budzącego się Billa.

- Jasne będę czekać. - powiedziała i się rozłączyła.

- Z kim rozmawiałaś? - zapytał zaspanym głosem Bill.

- Z ciotką. - powiedziałam gapiąc się w białą ścianę.

- Co chciała? -

- Chce żebym przyjechała do niej na kilka dni i wie, że uciekłam od rodziców... -

- Masz zamiar do niej pojechać? - zapytał podnosząc się.

- Sama nie wiem nigdy nie miałyśmy super kontaktu. - powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.

- Może to czas żeby to zmienić. -

- Wiesz może masz rację przyda mi się ktoś z rodziny. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie.

- No to dzwoń do niej a ja pójdę zrobić śniadanie. - powiedział i przed wyjściem z łóżka zostawił całusa na moim czole.

Wzięłam telefon w dłoń i bez zastanowienia zadzwoniłam do cioci.

- Szybko się zdecydowałaś. - zaśmiała się ciocia.

- Um no tak. - powiedziałam niepewnie.

- I co zadecydowałaś? - zapytała.

- Chętnie wpadnę do ciebie na kilka dni. - powiedziałam.

- To super, bardzo się cieszę kiedy mogłabyś przyjechać? -

- Właściwie to nawet dzisiaj wieczorem jeśli nie masz nic przeciwko. -

- Jasne, że nie jesteś mile widziana będę na ciebie czekać. - powiedziała miłym głosem.

- To do zobaczenia ciociu. - powiedziałam i się rozłączyłam.

Po tym poszłam do Billa aby zjeść z nim śniadanie.
Ogarnęłam się, spakowałam i nim się obejrzałam był już wieczór.

- Gotowa? - zapytał Bill przekraczając próg pokoju.

- Mhm. - mruknęłam i wzięłam torbę z rzeczami.

Bill zawiózł mnie pod dom cioci a ja siedziałam w aucie jeszcze chwilę.

- Powodzenia. - powiedział z uśmiechem.

Our beautiful story. // Bill Kaulitz. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz