XV

474 19 20
                                    

- Maya, co ja zrobiłam?!- jęknęłam i zasłoniłam twarz dłońmi opierając się i drzwi.

- Co się stało? Kto to był?- zapytała Maya wychodząc z łazienki.

- Był to nikt inny jak Dylan Wilson- opuściłam dłonie i sztucznie się uśmiechnęłam.

- Co zrobiłaś?- spytała i wywaliła oczy.

- Zgodziłam się pójść z nim na spacer. Do cholery jasnej co jest ze mną nie tak?!- wykrzyczałam uderzając się kilka razy dłonią w czoło.

- Ej ej ej, uspokój się. Wymyślimy coś- moja przyjaciółka do mnie podeszła i złapała za nadgarstek dłoni, którą się uderzałam.

- Ale co? Już za późno, zaprosił mnie, a ja się zgodziłam- wymamrotałam.

- Hmm- zastanowiła się puszczając mój nadgarstek.- Mam pomysł- powiedziała uśmiechając się szeroko.

***

- Jesteś pewna, że to wypali?- zapytałam zerkając na Mayę w lustrze, która właśnie kręciła mi włosy.

- Oczywiście, że tak. Zobaczy jak to jest być tak potraktowanym- powiedziała z uśmiechem brunetka nie odrywając wzroku od moich włosów.

Przytaknęłam cicho i wróciłam do obserwowania procesu kręcenia moich włosów.

W skrócie: Maya wpadła na pomysł pogrążenia Dylana. Kiedy zapuka do naszych drzwi, otworzę je już wyszykowana i odpicowana. Znając życie Wilson będzie chciał się ze mną przywitać, ale wtedy do akcji wkroczy moja wspaniała przyjaciółka.

Również będzie wyszykowana i odpicowana. Zapyta mnie czy idziemy w końcu na tą imprezę. Tak naprawdę nigdzie nie pójdziemy, a od razu po akcji wrócimy do pokoju, ale przecież trzeba jakoś dać nauczkę takim idiotom jak Dylan.

Odpowiem twierdząco po czym we dwie wyjdziemy z pokoju, zamkniemy drzwi, coś tam pogadam chwilę do Dylana i razem z Mayą wyjdziemy z internatu.

Brzmi jak plan perfekcyjny, co nie?

- Dobra, gotowe- powiedziała Maya ucieszona z efektu swojej pracy.

- Jest pięknie, dziękuję- uśmiechnęłam się patrząc na moje włosy.

- To teraz tylko trzeba się ubrać i czekamy na naszą ofiarę- powiedziała dziewczyna śmiejąc się pod nosem.

***

Otworzyłam drzwi, a za nimi zobaczyłam, jak to Maya powiedziała, naszą ofiarę. Naszego kochanego Dylana Wilson'a.

Zeskanował mnie wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się szeroko.

Ubrana byłam w czarną, obcisłą i krótką spódniczkę oraz czarny top na ramiączka. Włosy, jak już wspomniałam wcześniej, podkręciła mi Maya.

Dylan zaczął do mnie podchodzić, pewnie w zamiarze przytulenia mnie, ale coś go zatrzymało. Dokładniej, moja przyjaciółka Maya.

Wybiegła z naszej sypialni i podbiegła do mnie po czym spytała radośnie:

- To co? Idziemy już na tą imprezę?

- Jasne, chodźmy- odpowiedziałam jej uśmiechnięta i wyszłyśmy z pokoju.

- Przecież byliśmy umówieni, Kruszyno. Co to ma znaczyć?- zapytał Dylan marszcząc brwi i gromiąc mnie wściekłym spojrzeniem.

~ My Star ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz