XVI

486 17 28
                                    

***

- Już jestem!- krzyknęła Maya wchodząc do naszego pokoju i zamykając za sobą drzwi.

Zerknęłam w stronę przedpokoju i przełknęłam ślinę. Odłożyłam książkę, wstałam i wybiegłam z pokoju. Ustałam na przeciwko Mai, która ściągała buty. Uśmiechnęłam się próbując nie wyglądać na podejrzaną.

- Już ci lepiej?- zapytała przechodząc do kuchni.

- Tak. W sensie, nie najlepiej, ale jest dobrze- rzuciłam stając w drzwiach kuchni.

- Mhm- Maya rzuciła mi podejrzane spojrzenie po czym zaczęła wyjmować leki z reklamówki.

Stałam w progu kuchni i obgryzałam usta błądząc wzorkiem po podłodze. Maya chyba zauważyła moje zakłopotanie bo po chwili zapytała:

- Co znów zrobiłaś?- westchnęła odwracając się w moją stronę, przymykając powieki i zakładając ręce na biodra.

- Ja?- zapytałam udając zaskoczoną i przenosząc na nią wzrok.- No tak jakby pocałowałam Dylana- lekko wywaliłam oczy wpatrując się w zmieniający się wyraz twarzy mojej przyjaciółki.

- Pocałowałaś kogo?- spytała unosząc brwi, jakby nie dowierzając, że to dzieje się naprawdę.

- No Dyla..

- Cicho, przecież słyszałam- fuknęła łapiąc się za czoło.

- Ale Maya, on nawet przyniósł mi bukiet kwiatów. Taki piękny..- westchnęłam z zachwytem.

- Przyniósł ci bukiet kwiatów i tak nagle mu wybaczyłaś i go pocałowałaś?- spytała unosząc brew do góry.

- Ej nie czekaj, to on mnie pocałował!- krzyknęłam zmieszana.- Tak, to on mnie pocałował, nie ja jego- dodałam uśmiechnięta.

- Rany, Stacy!- jęknęła Maya łapiąc się dłońmi za głowę.- Ale co, mówił ci coś czy tylko przyniósł ci ten bukiet kwiatów?

- No mówił, że zrozumiał swój błąd i coś tam, coś tam.

- Nie, Stacy. Nie ma "coś tam, coś tam". Co dokładnie mówił?- zapytała opuszczając ręce.

- No, że mu na mnie zależy, że nie chce mnie stracić, że dzięki mnie uświadomił sobie, że zachował się jak fiut, że się poprawi czy coś tam, już nie pamiętam- powiedziałam marszcząc brwi.

- Dobra, w takim razie nie jest tak źle. Myślałam, że powiedział ci coś w stylu: Witaj, piękna, mam dla ciebie bukiet kwiatów i cię przepraszam. Wybaczysz mi?- wykrzyczała Maya zniżając głos by brzmieć jak chłopak.

- Maya, aż tak bardzo głupia to ja nie jestem- przewróciłam oczami i zaśmiałam się pod nosem.

- No wiem, wiem- rzuciła uśmiechając się lekko i wyciągając listek tabletek z opakowania.- To w takim razie, gratulacje!- krzyknęła nagle obracając się w moją stronę.

- Dziękuję- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.

Brunetka podeszła do mnie po czym mnie przytuliła. Objęłam ją dalej się uśmiechając.

***

Dzisiejszego poranka czułam się już o niebo lepiej niż wczoraj. Leki sporo mi pomogły, ale myślę, że zgoda z Dylan'em też zrobiła swoje.

Zebrałam się razem z Mayą do szkoły w wyśmienitym humorze: Ja przez to, że pogodziłam się z Dylan'em, a Maya przez to, że Ethan wczoraj zaprosił ją na imprezę Halloweenową.

~ My Star ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz