VIII

505 22 7
                                    

Po jakimś czasie wyszliśmy na korytarz. Od razu poczułam zmianę powietrza. Było czyste i świeże- nie to co w tym dusznym i zatłoczonym pokoju.

- Jak dobrze pamiętam, twój numerek pokoju to 28?- zerknął na mnie blondyn.

- Tak- odpowiedziałam mu cicho po czym zaczęłam iść w stronę swojego pokoju.

Czułam, że za mną idzie. Co mu się stało, że tak się o mnie troszczy? W końcu zebrałam w sobie siły, by zadać mu to pytanie. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę już marszcząc brwi:

- Dlaczego się tak o mnie troszczysz?- zapytałam na co on westchnął i włożył ręce do kieszeni.

- Słuchaj, kobieto, wcale się o ciebie nie troszczę tylko dbam o bezpieczeństwo kobiet. To moja domówka, więc jeśli coś by się na niej stało i wtedy jeśli ktoś podpierdolił by to jakiemuś nauczycielowi miał bym przewalone- wzruszył ramionami.

- Czyli gdyby na moim miejscu znalazła się inna dziewczyna, też stanął byś w jej obronie?- założyłam rękę na rękę.

- Tak. Dokładnie tak, Gwiazdeczko- uśmiechnął się nie zapominając o dodaniu złośliwości do swojego uśmiechu.

- Przestań tak do mnie mówić- wycedziłam przez zaciśnięte zęby i przymrużyłam oczy.

- Dobra, wyjazd, do pokoju- wskazał brodą na mój pokój znajdujący się dosłownie kilka metrów od nas.

- Bardzo chętnie- odwróciłam się i skierowałam się w jego stronę.

- Tylko się tam nie zabij, Gwiazdeczko- usłyszałam rozbawiony głos Daniela po czym rzuciłam mu zirytowane spojrzenie i jak najszybciej weszłam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

Odetchnęłam z ulgą i ściągnęłam buty. Poszłam do łazienki po czym związałam włosy i umyłam ręce. Gdy z niej wyszłam skierowałam się w stronę kuchni by coś zjeść. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam smażyć sobie naleśniki.

Nasmażyłam ich trochę więcej, bo znając życie Maya wróci głodna i wymęczona po domówce. Będzie chociaz miała pocieszenie w wersji naleśników.

***

Ustałam przed lustrem w łazience już umyta w swojej piżamie oraz bez makijażu. Była jakaś 23:00, a domówka dalej trwała. Mai też jeszcze nie widziałam, nadal nie wróciła. Pewnie bawi się razem z tym jej Ethan'em.

Związałam włosy w wysokiego i zrobionego na odwal koka. Dopiero w tym momencie dostrzegłam na swojej szyji ślady po całowaniu przez nieznajomego. Ten idiota zrobił mi kilka malinek.

- Cholera..- szepnęłam do siebie łapiąc się za niedawno całowaną szyję przy czym się skrzywiłam.

Malinki znajdowały się po prawej stronie mojej szyji. Było ich dokładnie pięć. Westchnęłam po czym złapałam za szczotkę do zębów i pastę. Nałożyłam jej niewielką ilość na szczoteczkę po czym zaczęłam szczotkować zęby.

Po trzech minutach wyplułam pastę z ust i przepłukałam usta oraz twarz wodą. Wytarłam się ręcznikiem po czym znów westchnęłam. Wyszłam z łazienki zgaszając za sobą światło i skierowałam się w stronę mojego łóżka.

Gdy do niego dotarłam, położyłam się na nie i już chyba trzeci raz w ciągu kilku minut westchnęłam. Wgapiałam się tępo w sufit myśląc o wszystkim i jednocześnie o niczym.

Nagle moje myśli zatrzymały się na pewnej wkurzającej osobie- Danielu Evans'ie. Naprawdę nie rozumiem jego zachowania. Albo tego jak mnie nazywa.

- Gwiazdeczko- szepnęłam sama do siebie po czym się skrzywiłam.- Przecież to takie..- przerwałam na chwilę by usiąść i dodałam już głośniej z słyszalnym obrzydzeniem- dziecinne! Nie jestem żadną Gwiazdeczką!- i znów się skrzywiłam.

Położyłam się na łóżko, wzięłam poduszkę i się w nią wydarłam. Jak ja nienawidzę tego typa. Myśli, że może robić i mówić wszystko co mu się podoba. Strasznie mnie irytował. Jeszcze ten jego uśmiech- chyba jeszcze nigdy nie widziałam na jego twarzy szczerego uśmiechu bez widocznej kpiny i złośliwości.

- Dobra, Stacy, stop. Zapomnij o nim i zrób coś pożytecznego, no dalej- szeptałam do siebie.

W końcu podniosłam się z łóżka i skierowałam się w stronę biurka. Wzięłam z niego książkę z biologii, z której miał być w poniedziałek jakiś sprawdzian. Już się tego nauczyłam, kilka dni temu, ale stwierdziłam, że jeszcze to sobie przećwiczę i powtórzę.
Wróciłam na łóżko i otworzyłam podręcznik na odpowiednich stronach.

***

- Idziemy na jakieś zakupy? Proszę, zaraz umrę z nudów- jęknęła Maya leżąc na swoim łóżku.

- Poczekaj, tylko skończę się malować...- powiedziałam skupiona nie odrywając wzroku od mojej powieki, na której malowałam kreskę eyelinerem.

Słyszałam tylko, że brunetka westchnęła, ale już więcej się nie odezwała. Gdy skończyłam w końcu swój makijaż odłożyłam wszystkie kosmetyki do mojej kosmetyczki i wstałam. Poszłam do łazienki, rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju.

- Dobra, możemy iść, ale powiedz mi jedno: Po co?- podeszłam do łóżka mojej przyjaciółki i usiadłam na jego krawędzi.

- No nudzę się. Jest niedziela i nie ma co robić. Wczoraj leżałam cały dzień na łóżku po domówce, więc należy mi się trochę luzu, nie sądzisz?- spojrzała na mnie po czym uniosła brwi i lekko się uśmiechnęła.

- A odpowiedz mi jeszcze tylko na pytanie: Czy nauczyłaś się na biologię?- uniosłam brew.

- No oczywiście, że nie, aaaleee- uniosła palec do góry- nauczę się jak wrócimy.

- Mhm, naucz się teraz i będziesz mieć już to z głowy- wstałam dalej na nią patrząc.

- Ale po co?- jęknęła i zakryła twarz dłońmi.- Przecież jak wrócę to równie dobrze wtedy mogę się tego nauczyć- opuściła ręce i na mnie spojrzała.

- Dobra no, niech ci będzie. Zbieraj się- westchnęłam i podeszłam do swojego łóżka po telefon.

Maya podniosła się z łóżka już uśmiechnięta i wybiegła na przedpokój. Założyła buty i wyszła na korytarz.

Zaśmiałam się cicho i również założyłam buty. Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Schowałam go do kieszeni i ruszyłyśmy w stronę wyjścia z internatu.

~ My Star ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz