Rozdział 5- Edmund

1.4K 43 0
                                    


Wokół nas zaczęły zbierać się tłumnie nasi sprzymierzeńcy, którzy byli gotowi rzucić się nam na pomoc. Kaspian pokonał swojego przeciwnika i teraz trzymał w dłoni jego miecz. Ja natomiast nie spuszczałam wzroku ze stojącego naprzeciwko mnie chłopaka, który nie zamierzał opuścić miecza. Jego wzrok ani razu nie odwrócił się ode mnie. Był skupiony na celu, na mnie. Nie powiem zrobiło to na mnie wrażenie. Niejeden w sytuacji gdy jego towarzysz przegrał walkę a wokół zaczęli pojawiać się nieprzyjaciele zrezygnowałby z walki i się poddał. To oznaczało jedno, albo był pewny swoich umiejętności, albo był głupi.

Nagle z pobliskich krzaków wybiegły dwie dziewczyny jedna wyższa druga niższa, obie ubrane w suknie. Chłopak przede mną stracił uwagę i spojrzał na dziewczyny, a ja w tym czasie wykorzystałam swoją okazję. Zwinnym ruchem podkosiłam go a ten gruchnął plecami o ściółkę leśną. Zawisnęłam nad nim przykładając miecz blisko jego głowy. Widziałam zdziwienie w jego oczach, ale też zawziętość.

-Edmund! – krzyknęła niższa z dziewczyn

Zerknęłam na nią a następnie z powrotem przeniosłam wzrok na leżącego pode mną chłopaka.

-Edmund? – wyszeptałam, to imię coś mi mówiło

Gdy przypomniałam sobie do kogo należało to imię wstałam jak poparzona. Edmund natomiast podniósł się do siadu.

-Kaspianie to oni- zwróciłam się do przyjaciela- Władcy sprzed wieków

Kaspian spojrzał na miecz swojego przeciwnika a następni na niego samego.

-Król Piotr?

-Książe Kaspian jak mniemam- odezwał się już trochę spokojniejszy Piotr- wezwałeś nas.

-Tak, tylko trochę inaczej sobie was wyobrażałem-powiedział Kaspian przyglądając się rodzeństwu, odrobinę dłużej zatrzymał wzrok na starszej siostrze. Wywróciłam oczami, faceci są tacy przewidywalni.

-My też myśleliśmy że wyglądasz inaczej- odezwał się chłopak, ten sam z którym przed chwilą toczyłam walkę na miecze i na spojrzenia. Teraz już stał wyprostowany obok sióstr.

Miał całkiem ładny głos. Był po mutacji, więc mogę stwierdzić, że miał przynajmniej 17 lat.

Na chwilę zerknął na mnie przez co niekontrolowanie odwróciłam wzrok

-Od dawna czekaliśmy na wasze przybycie, nasze serca i klingi są na wasze rozkazy, została zebrana dla waszych królewskich mości pokaźna armia- zaczął Ryczypisk

-Doskonale, tu przyda się każde ostrze- odezwał się król Piotr i przeniósł wzrok na Kaspiana.

-W takim razie może zwrócę ci ten twój miecz-odezwał się wyraźnie poirytowany i podburzony książe

Najwyraźniej nie przypadli sobie do gustu. W sumie co się dziwić. Armia którą zebraliśmy miała być do dyspozycji Kaspiana. Ale nie oszukując się, było wiadomo, że jeżeli pojawili by się pradawni władcy, narnijczycy wybraliby ich. I tak też się stało. Jednak Kaspian nie chciał tego zaakceptować.

Czwórka władców na pierwszy rzut oka nie przypadła mi do gustu. Możliwe że zyskaliby przy bliższym poznaniu. Być może spróbuje się czegoś o nich dowiedzieć. Jednakże co by się nie wydarzyło obiecałam swoją pomoc Kaspianowi i pragnę dotrzymać tej obietnicy.

Ruszyliśmy w dalszą drogę do naszej prowizorycznej bazy. Po drodze usłyszałam jak karzeł z którymi podróżowali władcy, narzeka na nich. Uśmiech sam cisnął się na usta. Postanowiłam rozpocząć zdobywanie informacji o czwórce rodzeństwa. Zaczęłam od Łucji ponieważ wydawała się najbardziej skora do rozmowy.

Dowiedziałam się od niej głównie tego jak trafili dwukrotnie do Narni oraz jak przebiegła ich podróż do aktualnego momentu. Czasami patrzyła na mnie nieufnie, ale to pewnie dlatego, że widziała jak pokonuje jej brata. Czy się mnie bała? Możliwe. Ale nie robiło to już na mnie wrażenia po takim czasie.

Niestety starsza siostra Łucji nie była chętna do wymiany zdań. Prawdopodobnie z podobnych powodów co jej siostra. Wyciągnęłam z niej praktycznie tylko imię oraz krótką historię o rogu.

Zdążyłam pogadać z połową rodzeństwa, kiedy dotarliśmy do naszego schronienia. Władcy zostali powitani iście królewsko. Weszli pierwsi do pieczary, a za nimi podążaliśmy ja z Kaspianem i reszta.

W środku było dość ciemno, a powietrze było przesiąknięte zapachem skał z domieszką potu przez prace jakie tu wykonywano. Dzięki nocnemu najazdowi na telmarskich żołnierzy zdobyliśmy trochę niezbędnej broni i zdroii.

-Wiem że nie tego oczekiwaliście, ale można się tu bronić- zaczął Kaspian

Władcy ponownie się rozejrzeli. Bacznie ich obserwowałam. Teraz kiedy widziałam ich na żywo, chciałam jak najwięcej wyciągnąć z tego spotkania.

-Piotrek, musisz to zobaczyć- odezwała się starsza siostra Pevensie

Cała gromada ruszyła w kierunku wskazanym przez Zuzannę. Znaleźliśmy się w korytarzu wypełnionym malowidłami na ścianach, przedstawiających wydarzenia sprzed setek lat. Rodzeństwo rozejrzało się rozkojarzone.

-Co to za miejsce?-odezwała się Łucja

-Nie poznajecie?-zapytałam i zerknęłam na Kaspiana a on na mnie

Chwyciłam pochodnię umocowaną do ściany groty i ruszyłam w głąb korytarza. W końcu znaleźliśmy się w wielkiej grocie, gdzie umiejscowiłam ogień w odpowiednim miejscu, aby oświetlić całe pomieszczenie.

Oczom rodzeństwa ukazał się wykuty w kamieniu obraz Aslana, a przed nim kamienny stół.




CZARNA CZAROWNICA//Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz