Rozdział 9- Misja pod tytułem „Nie pozabijać się nawzajem,,

1.1K 38 8
                                    

Kurwa, ze wszystkich możliwych osób na tym świecie śni mi się akurat jebany król Edmund. Czuję się jakbym była na niego skazana. Jak nie w śnie to w prawdziwym życiu. Cóż, co sobie pooglądał to jego. Moje oczy też na chwilę zawisły na jego nagiej skórze ale trwało to z pół sekundy. On natomiast gapił się jakby nie widział kobiety ze 100 lat. W sumie z jego charakterem jest to możliwe że żadna go nie zechciała.

Nie lubię go, on mnie z resztą też. Najlepszą opcją byłoby trzymanie się od siebie z daleko. Jednak nawet to okazało się zbyt dużym wymaganiem po spotkaniu, na którym mieliśmy ustalić naszą strategię wojenną.

Wszystkie najbardziej znaczące osoby w naszej armii zostały zebrane przy stole Aslana. Rozpoczęliśmy obrady. Ja stanęłam gdzieś na uboczu przy jednym z filarów. Po środku zgromadzenia stanął Piotr, a tuż obok niego Kaspian. Zuzanna i Łucja również postanowiły pozostać na uboczu, a Edmund jakby robił mi na złość oparł się o filar naprzeciwko mnie. Czułam że patrzy ale nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji i starałam się nie zerkać w jego kierunku.

-Zaatakujemy ich, zanim oni zaatakują nas.- taki plan przedstawił Piotr

-To szaleństwo nikt jeszcze nie zdobył twierdzy- zanegował Kaspian

To prawda, twierdza jeszcze nigdy nie została zdobyta, ale dzięki wiedzy Kaspiana mieliśmy szansę się prześlizgnąć zanim by nas wykryli.

Reszta również wyraziła swoje zdanie. Większość zgodziła się na atak. O dziwo Edmund poparł pomysł. Chyba pierwszy raz jego poglądy zgadzały się z moimi.

Łucja nie była zadowolona z pomysłu. Nie podobała jej się wizja ataku i związanej z nim śmierci naszych ludzi. Była najmłodsza z nas wszystkich. Zdecydowanie nie powinna brać w tym udziału.

-Dlaczego jedyną opcją dla was jest zginąć tam lub tu, gdyby Aslan...-zaczęła młodsza siostra, lecz przerwał jej Piotr

-Już zbyt długo czekaliśmy na Aslana, musimy sobie radzić sami.- zdecydował twardo

Zebranie zakończyło się, a Piotr zaczął powierzać poszczególnym grupom zadania. Pomieszczenie zaczęło się wyludniać.

-Winter, pozwól tutaj- zawołał władca

-Czy mogę cię o coś prosić- zapytał pewny siebie

-Zrobię co karzesz.

-Chciałbym żebyś towarzyszyła Edmundowi, jego zadanie jest bardzo niebezpieczne i nie chce go tak narażać, a wiem że twoje umiejętności są naprawdę dobre-wytłumaczył

Cholera, czy to jest jakaś klątwa? Miałam go unikać, a tu takie coś.

-Czy mogę jeszcze zmienić zdanie?- zapytałam niepewnie

-Nie, już za późno, wiem że niezbyt się dogadujecie i nie mam wpływu na jego zachowanie ale myślę że spędzenie trochę czasu wspólnie pomoże.

-Czy tak bardzo chcesz się go pozbyć, że aż karzesz mu ze mną współpracować? Z całym szacunkiem wasza wysokość, ale to nie może się skończyć dobrze- Piotr uśmiechną się i pokręcił głową

-Nawet nie wiesz jak podobni do siebie jesteście- po tych słowach opuścił grotę

Pomieszczenie stało się już całkiem puste. Zostałam tylko ja i Łucja siedząca na stole Aslana. Spojrzałam w kierunku dziewczynki. Wyglądała na smutną. Pewnie z powodu zignorowania jej dezaprobaty przez innych. Miałam już wychodzić ale się zatrzymałam. Może to czas żebym nie była już samotna. Może powinnam pozwalać innym zawitać w moim życiu. Zdobyć przyjaciół.

Odwróciłam się do dziewczynki i podeszłam do stołu, a następnie na nim usiadłam. Wpatrywałam się w to samo co dziewczynka- rycinę wykutą w ścianie przedstawiającą wielkiego lwa.

-Wiesz, Aslan wie co robi- odezwałam się nie odrywając wzroku od lwa- nie robi nic bez powodu

-Ale dlaczego nie przyjdzie do nas, widziałam go Winter we śnie, myślę że nie bez powodu.

-Szuka odpowiedniego momentu, nic nie dzieje się bez powodu najdroższa

-Mówisz całkiem jak on- zaśmiała się wesoło, na co ja uśmiechnęłam się ponieważ udało mi się ją rozśmieszyć

-Spędzałam z nim tyle czasu, że cud że nie wyrosła mi grzywa

-Spędzałaś z nim czas, ale jak?- zapytała zaskoczona odwracając głowę w moją stronę

-Wychowywał mnie, ale myślę że to historia na inny moment, na przykład po wygranej bitwie- ominęłam temat

-Myślisz, że wygramy?-zapytała ponownie się smucąc

-A czy centaury mają kopyta?-zapytałam ironicznie na co dziewczynka ponownie się roześmiała

-Winter, dlaczego masz imię jak zima, czy to twoja siostra ci je nadała?-zapytała ciekawa

-Nie, moje imię po prostu już istniało po prostu się pojawiło, możliwe że miało to związek z moim wyglądem

-Jak to z twoim wyglądem, przecież twoje włosy są ciemne jak noc, oczy zresztą też, nie widzę podobieństwa- skomentowała

-Tak, zgadza się ale nie zawsze tak było najdroższa

-Jak to?

-To też nie jest opowieść na teraz- uśmiechnęłam się z myślą że będziemy miały jeszcze okazje porozmawiać jeśli nie udzielę odpowiedzi na jej pytania

-Wiesz, jesteś dobra, pomimo tego co mówią inni to jesteś- odezwała się nagle na co rozszerzyłam oczy a moje serce zmiękło

-Mogłabyś powtórzyć to swojemu bratu, może jeśli ta informacja wyjdzie z twoim ust to zrozumie.

-Edmund tak naprawdę cię nie nienawidzi-odezwała się z cwanym uśmieszkiem

-Skąd możesz to wiedzieć, przecież nie siedzisz w jego głowie-prychnęłam

-Ale najwyraźniej ty siedzisz w jego, skoro mówi twoje imię przez sen- odezwała się z jeszcze większym uśmiechem

-CO KURWA?!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że rozdział z opóźnienie, ale przez pracę nie mam tyle czasu ile bym chciała na pisanie. Rozdział tym razem bez udziału naszego Edka, natomiast nawiązujemy relację z resztą rodzeństwa. Mam nadzieję że wam się spodoba.

Do zobaczenia najdrożsi :)

CZARNA CZAROWNICA//Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz