Noc była ciepła, idealna żeby nie spać, a podziwiać piękno krainy. Przechadzałam się po gęstym lesie. Było jasno, księżyc oświetlał wszystko tak, że dało się pomylić noc z dniem. Coś ciągnęło mnie w nieznanym dla mnie kierunku. Czułam się jak pod wpływem jakiejś substancji odurzającej.
Szłam już jakiś czas, a las zdawał się robić coraz bardziej rzadki. Nagle ujrzałam w oddali coś połyskującego od czego zapewne odbijało się światło rzucane przez księżyc. Po chwili ujrzałam małe jeziorko w środku lasu. Ukryte w środku lasu, nieodwiedzane, zapewne okryte tylko przez tych, którzy zabłądzili. Ciszę tutaj zagłuszał mały wodospad, który wydawał przyjemne odgłosy szumienia. Wokół jeziora znajdowały się kamienie, po których z łatwością dało się wejść do wody.
Na środku jeziora ujrzałam postać. Stała odwrócona plecami do mnie, a przodem do wodospadu. Miał niezbyt długie brązowe włosy pokręcone prawdopodobnie pod wpływem wody. Nie miał na sobie koszuli a kiedy spojrzałam w bok na jednym z kamieni dostrzegłam kupkę ubrań na których znajdował się również potężny miecz. Rozpoznałam ten miecz. Już nie jeden raz widziałam go przed sobą. To miecz Edmunda, co oznaczało że przede mną w wodzie stał właśnie on. Wyglądało jednak na to, że nadal nie zarejestrował mojej obecności.
Jak zahipnotyzowana zaczęłam zdejmować buty. Coś kazało mi wejść do wody. Przyciągało mnie. Nie spuszczając wzroku z chłopaka zaczęłam się rozbierać zostawiając na sobie jedynie przewiewną halkę, która sięgała mi do połowy ud. Zaczęłam wchodzić powoli do wody, a chłopak nadal się nie odwracał. Zimna ciecz sięgała mi już do piersi, gdy byłam jakieś dwa metry od Edmunda. Wcześniej stał niczym posąg, dopiero gdy byłam już blisko zaczął okazywać oznaki życia. Poruszył lekko głową, ale nie odwracał się ani nic nie mówił. Nie wiedziałam co zrobić. Definitywnie wiedział że byłam tuż obok. W końcu odważyłam się zrobić pierwszy krok i się odezwać.
-Dlaczego jesteś tu sam w środku nocy?-zapytałam nie ruszając się z miejsca
-Prawdopodobnie z tego samego powodu co ty, dręczy cię samotność -odezwał się głosem głębszym i bardziej mrocznym niż zapamiętałam.
Zaczął powoli odwracać się w moją stronę poruszają przy tym wodą, która zaczęła falować wokół nas. Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. Jego oczy miały głęboki ciemny kolor. Ciemniejszy niż zapamiętałam i o smutniejszym wyrazie.
-Wiesz jesteśmy jak ziemski księżyc, jeden, samotny. Tymczasem inne planety mogą mieć tych księżycy wiele. Ale ziemia nie potrzebuje ich wiele, ona potrzebuje tylko tego jednego, reszta jest dla niej nieważna. Ziemia i księżyc potrzebują się, bez jednego nie ma drugiego.-kontynuował- Tak samo jest z ludźmi Winter.- moje imię w jego ustach zabrzmiało przyjemnie dla uszu- Ludzie potrzebują siebie nawzajem, ale tylko tej jednej jedynej osoby z którą będą do końca.
Nie zauważyłam nawet kiedy podczas swojej przemowy znalazł się pół metra ode mnie i wciąż nie przestawał przeć na przód. Ocknęłam się i lekko wystraszyłam. Chciałam zrobić krok do tyłu, ale poślizgnęłam się na mokrym kamieniu i wpadłam pod wodę.
Po chwili przyzwyczajenia się do zimna zdecydowałam się otworzyć oczy pod wodą. Była bardzo czysta przez co widziałam wszystko co było blisko mnie. Zauważyłam, że Edmund zanurzył się wraz ze mną. Był blisko, tak że z łatwością mogłam go dotknąć. Zdecydowałam się cofnąć. Edmund był inny niż zawsze, przerażał mnie.
On jednak zrobił coś co mnie zaskoczyło. Złapał za moje ramiona delikatnie przyciągając do siebie po czym przytulił. Chociaż miałam wystarczającą ilość powietrza w płucach czułam jakby zabrakło mi tchu. Czułam bijące od niego ciepło mimo że byliśmy w chłodnej wodzie. Jedną ręką objął mnie w talii, drugą natomiast umieścił na mojej głowie, którą mocniej przyciągnął do siebie. Było mi przyjemnie ale czułam że zaczyna mi brakować tlenu i chcę się wynurzyć. On jednak trzymał mnie na dnie niczym kotwica.
Kiedy delikatnie poluzował uścisk pomyślałam że to moja szansa na wydostanie się z pułapki. Jednak w tym momencie zrobił coś co odebrało mi resztki tlenu. Jego miękkie wargi znalazły się w sekundę na moich. Całował mnie tak jakbym była tlenem potrzebnym mu do przeżycia pod wodą. I chociaż nie powinno, to podobało mi się to. Nadal trzymał mnie blisko siebie a ja mimo że mózg kazał mi przestać zaczęłam oddawać pocałunek. Nie wiem jak długo to trwało, ale zaczęłam czuć zmęczenie i zrozumiałam, że nie mam już czym oddychać. Oderwałam się od chłopaka, ale ten nadal nie chciał mnie puścić. Patrzyłam w jego oczy, wciąż próbując wydostać się na powierzchnię. On jednak ciągnął mnie na samo dno. Obraz zaczął się zamazywać. Spojrzałam w górę, gdzie gdzieś wysoko nad nami ujrzałam księżyc którego blask przebijał się przez taflę wody docierając aż do mnie. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Wiedziałam że to koniec, zginę tu.
Wstałam jak oparzona, a na moim czole poczułam warstwę potu. To był tylko sen. Ale dlaczego do cholery śnił mi się Edmund i to w takiej sytuacji.
-Kurwa- przeklęłam czym zwróciłam uwagę strażnika który stał na warcie
-Czy coś się stało?- odezwał się centaur
-Nie...Znaczy tak ale już wszystko dobrze. Czy mógłbyś mi powiedzieć jaką porę mamy.
-Słońce wzeszło kilka minut temu, ale prawie wszyscy jeszcze śpią.- odpowiedział grzecznie
-Dobrze dziękuję ci- podziękowałam po czym strażnik odszedł
Byłam cała spocona. Czemu do cholery nie mogły mi się przyśnić driady albo kwitowa łąka. Znałam go jeden dzień, nasza relacja była napięta, a on już przejął moje sny i to w tak arogancki sposób.
Nie chciałam zaczynać dnia tak brudna więc postanowiłam zrobić coś czego nie powinnam robić, po moim śnie. Wybrałam się nad pobliskie jezioro. Słońce już dosyć mocno świeciło gdy dotarłam na miejsce. Jezioro było podobne do tego z mojego snu, ale wydawało się dużo większe i bardziej przyjazne. Rozebrałam się do naga i weszłam do wody. Była zimna i orzeźwiająca. Cudowny początek dnia. Wchodziłam coraz głębiej, a gdy już nie czułam dna pod stopami zaczęłam płynąć. Umyłam włosy i opłukałam twarz zimną wodą aby się pobudzić. Byłam już gotowa do wyjścia, gdy coś przykuło moją uwagę. Ktoś wychodził zza wodospadu, który tak samo jak w śnie przyozdabiał jezioro.
Był to Edmund. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały rozszerzyliśmy oczy.
-EDMUND do jasnej cholery co ty tu robisz jebany zboczeńcu!!!- wydarłam się tak głośno że pewnie było mnie słychać za oceanem.
-Że co proszę, to ja tu byłem pierwszy, to chyba ty przylazłaś podglądać mnie- powiedział z irytacją
Na moje policzki wstąpił rumieniec. Wspomnienia z mojego snu wróciły momentalnie. Praktycznie to samo miejsce taka sama sytuacja. Nie chciałam żeby Edmund zauważył moje zmieszanie, więc postanowiłam jak najszybciej oddalić się od tego miejsca.
-Odwróć się chcę się ubrać. I masz nie podglądać bo wydłubię ci oczy- zagroziłam
-Czy ty przypadkiem nie jesteś astronautką, bo chyba ego to masz wyjebane w kosmos-odgryzł się
-Dupek – syknęłam
Kiedy zobaczyłam, że chłopak odwrócił się zaczęłam wychodzić z wody. Ubrałam się w ekspresowym tempie i odwróciłam się do Edmunda.
-Już – dałam mu sygnał, że może się już odwrócić
Miałam już odejść kiedy przypomniało mi się coś ważnego.
-Edmundzie, czy uważasz że Ziemia i Księżyc bez siebie nawzajem nie mogłyby istnieć? -zapytałam odwrócona tyłem do chłopaka
-Co to za głupie pytanie, oczywiście że nie, czemu mi je zadałaś- zapytał dociekliwie
-Ja... Ja tylko chciałam coś sprawdzić, to nieważne, miłej kąpieli
Po tych słowach odeszłam w stronę kamiennego stołu, pozostawiając nagiego króla ze swoimi myślami samego w jeziorze.
CZYTASZ
CZARNA CZAROWNICA//Edmund Pevensie
RomancePewnej nocy ciszę w puszczy zakłóciły odgłosy końskich kopyt. To nie zapowiada niczego dobrego, a przybycie księcia Kaspiana do puszczy zapoczątkuje wojnę która zdecyduje o losie Narnijczyków. Jednak w tej opowieści pojawia się nowa potężna postać o...