Przebieg misji został ustalony i wszyscy otrzymali swoje role. Ja miałam robić za pewnego rodzaju ochroniarza dla Edmunda, on zaś za osobę dającą znak do rozpoczęcia ataku. Dość odpowiedzialna rola jak na takiego półgłówka.
Wszyscy byli zwarci i gotowi. Zbliżał się wieczór, a w nocy mieliśmy zaatakować fortece. Postanowiłam, że dobrym pomysłem będzie mała rozgrzewka z jednym z naszych ludzi. Udałam się w miejsce, gdzie szkolono nowszych żołnierzy. Rozejrzałam się wkoło, lecz nigdzie nie widziałam odpowiedniego dla mnie przeciwnika. Już miałam wyjść gdy ktoś zwrócił się w moją stronę.
-Już wychodzisz, myślałem że chciałaś się rozgrzać przed dzisiejszą nocą- powiedział Edmund stojąc pod jednym z filarów i ostrzący swój miecz. Zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego jak to zabrzmiało
-Chciałam, ale nie widzę tu przeciwników na moim poziomie, a nie chcę psuć im ich samooceny przed atakiem.
-Ktoś tu nadal ma wysokie ego, tak się składa że mam dla ciebie dobrego przeciwnika-powiedział pewny siebie
-Dobrze w takim razie gdzie on jest?- zapytałam poirytowana
-Stoi przed tobą- mówił kończąc ostrzyć miecz
-O cudownie tylko się przesuń w bok bo mi go zasłaniasz- ogryzłam się
-To nie są żarty Winter, zmierz się ze mną- powiedział już bardziej wkurzony
-Czy twój brat nie będzie zły kiedy znajdzie cię pociętego na kawałki? W końcu jesteś częścią misji i to niestety dość ważną.
-Skończ z tym i wyciągaj miecz
-Och wasza wysokość nie wiecie na co się piszecie- powiedziałam z chytrym uśmiechem
-Doskonale wiem, dość długo cię obserwuje i sporo o tobie wiem.- mówił robiąc krok w moją stronę
-Hmm, ciekawe uczucie mieć stalkera i to jeszcze króla- mój uśmiech był już bardzo szeroki- schlebiasz mi wasza wysokość
-Przestań, ja jako jedyny pozostałem tutaj czujny- zbliżył tak blisko, że musiałam unieść głowę żeby spojrzeć mu w oczy- Nie ufam ci
- Co takiego zrobiłam, że masz podstawę mi nie ufać- zezłościłam się
-Jesteś czarownicą, twoja siostra też mnie odurzyła swoim pięknem i dobrem, a później wiesz co się stało- syknął
-Widzę, że dzisiaj mamy dzień komplementów, rozkręcasz się wasza wysokość, to miłe że uważasz że jestem piękna- popatrzyłam w jego oczy w których pojawiła się panika, jakby dopiero zrozumiał co powiedział
-To nie tak...- zaczął rozkojarzony
-Wydaje mi się że nie odpuścisz, więc proponuję układ. Zmierzymy się jeśli ja wygram, to przestaniesz mnie nachodzić i zaczniesz mnie postrzegać jako sojusznika, a nie rywala. Jeśli ty wygrasz zrobię co zachcesz. Czy ten układ ci pasuje?
-Jak najbardziej, za piętnaście minut na polanie pod dębem, jeden miecz, zero magii. Zrozumiano?-ustalił zasady Edmund
-Jak najbardziej wasza wysokość- uśmiechnęłam się , ukłoniłam teatralnie i odeszłam.
Przebrałam się w coś wygodniejszego, spięłam włosy i przygotowałam broń. Skoro miało to być wyzwanie trzeba się chociaż powierzchownie przygotować. Udałam się w umówione miejsce, gdzie pod wielkim dębem stał już Edmund. W jego oczach widziałam determinację. Wcześniej wydawało mi się, że ta potyczka będzie nudna, ale teraz była jej bardzo ciekawa. Jeszcze nie widziałam pełnych umiejętności Edmunda, miałam nadzieję, że teraz pokarze na co go stać.
Bez zbędnego gadania wyciągnęłam swój miecz i skierowałam w jego stronę. On po chwili zrobił to samo. Nie potrzebowaliśmy słów. Oboje wiedzieliśmy po co tu jesteśmy. Chcieliśmy coś sobie udowodnić nawzajem.
Zaczęliśmy chodzić w koło polany. Żadne z nas nie chciało wykonać ruchu jako pierwsze. Jego wzrok był przenikliwy, skupiony. Jakby analizował każdy mój oddech i próbował przewidzieć następny ruch.
Skoro mnie obserwował, to z pewnością znał moje ruchy ja jego nie. Nie miałam dużo do stracenia, więc pierwsza rozpoczęłam atak. Zwinnie ominął moje ostrze i sam spróbował zaatakować. Nasze poziomy władania mieczem były o dziwo wyrównane. Musiał dużo trenować, ale z pewnością nie tyle co ja o czym przekonałam się już w kolejnej sekundzie, kiedy lekko zahaczyłam o jego ramie, przez co na koszuli pojawiła się plamka krwi. Powinnam uważać, przecież nie chcemy się tutaj pozabijać. To ma być zwykły pojedynek. Opuściłam na chwilę swój miecz, a on to wykorzystał. Szybkim ruchem znalazł się przy mnie i zaczął zadawać masę ciosów. Na początku nadążałam za jego atakiem, jednak po chwili musiałam się cofnąć. Niestety los chciał że nie zauważyłam spadku i przeturlałam się na samo podnóże górki na której staliśmy. Zanim zdążyłam się podnieść, Edmund już stał nademną z mieczem kilka centymetrów od mojego oka.
-Wygrałem- wydyszał
-Grasz nieczysto wasza wysokość-również wydyszałam spoglądając to na miecz to na niego
-Wiesz że mógłbym cię teraz zabić, jesteś bezbronna- powiedział przesuwając miecz pod moją brodę
-Myślę, że nie chcesz tego zrobić.
-Nie wiesz tego, nie powinnaś mi ufać-wyszeptał
-Ale ufam ci i myślę że ty powinieneś zaufać mi-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
Edmund opuścił miecz jakby coś do niego dotarło. Do mnie natomiast dotarło to że chwilę temu zaufałam Edmundowi Pevensie na tyle że oddałam mu decyzję o swoim życiu.
-Myślę że możemy pójść na kompromis. Ty przestajesz mnie traktować jak zagrożenie, a ja za to jestem twoim dżinem i spełniam jedno twoje życzenie
Edmund chwile się zastanawiał, ale i tak wiedziałam że się zgodzi. Był to dla niego bardzo korzystny układ.
-Zgoda- odpowiedział po czym zabrał miecz i podał mi rękę i pomógł wstać
Kiedy zrównałam się z nim spojrzałam w jego oczy koloru kawy. Chwilę staliśmy tak przed sobą, jakbyśmy oboje chcieli coś powiedzieć, ale nie wiedzieli jak się mówi. Edmund na chwilę otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale po chwili tylko odetchnął
-Chyba powinniśmy wracać- powiedział patrząc na zachodzące słońce
Skinęłam tylko głową na co chłopak odwrócił się i zaczął iść.
-Edmundzie- powiedziałam nagle, ale słowa uwięzły mi w gardle, a chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie przez ramię- opatrz ramię, chyba nie chcemy żeby wdało się zakażenie
Edmund przez chwilę się zastanawiał i spojrzał na swoje ramie, po czym odpowiedział
-Tak zrobię.
Następnie zniknął za drzewami.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za 1 tyś wyświetleń kochani ♥️
CZYTASZ
CZARNA CZAROWNICA//Edmund Pevensie
RomancePewnej nocy ciszę w puszczy zakłóciły odgłosy końskich kopyt. To nie zapowiada niczego dobrego, a przybycie księcia Kaspiana do puszczy zapoczątkuje wojnę która zdecyduje o losie Narnijczyków. Jednak w tej opowieści pojawia się nowa potężna postać o...