Powolnie zaczęłam szukać ręką telefonu, który leżał na szafce nocnej. Ktoś do mnie zadzwonił, a później napisał wiadomość. Zerknęłam oczami na wyświetlającą się wiadomość.
Cześć June! Dziękuję za miło spędzone chwile, oraz za to, że spotkaliśmy się. Dzisiaj wyjeżdżam, przyjechałem by się przywitać z moją rodziną, ale nie sądziłem, że się zobaczymy... Tak czy siak, do zobaczenia.
Wyjeżdża? Tak szybko? Opadłam z westchnieniem na łóżko.
– No trudno. – odezwałam się sama do siebie.
Przymknęłam powieki i natychmiast pojawiły mi się wspomnienia ze wczorajszego wieczoru.
Wczorajszy wieczór...
Zaczął przybliżać swą twarz do mojej. Wszystkie mięśnie mi się napięły. Co on chce zrobić? Przybliżył się na niebezpieczną odległość, lecz nie zrobił tego, o czym myślałam. Czy on naprawdę przybliżył się dlatego, żeby przyjrzeć mi się dokładnie po pijaku?
– Co robisz w moim gabinecie? – zapytał.
– Zobaczyłam, że światło się świeci, więc zajrzałam. – wstałam z jego kolan.
– Czy tylko po to? – uniósł jedną brew.
– Tak, tylko. A ty o co pomyślałeś? – uniosłam brwi w zdziwieniu.
– O niczym istotnym. – nagle spoważniał.
Wyszłam jak najszybciej z jego gabinetu. Może jednak nie powinnam tam wchodzić? Co on sobie musiał pomyśleć. Weszłam do mego pokoju i położyłam się spać.
***
– Nie wierzę, że takie coś zrobiłam.
Założyłam na siebie czarny komplet dresu. Nie miałam dziś kompletnie humoru. Bardzo chciałam wrócić do mojej rodziny, lecz wiedziałam, że nie będę w stanie, dopóki nie spłacę długu.
***
Został miesiąc do spłaty mojego długu. Bałam się, że nie spłacę go. Wtedy... zostanę żoną, Michael’a. Szykowałam się właśnie na imprezę, moja przyjaciółka odprawiała wieczór panieński. Tak, ona miała wyjść za mąż, za mężczyznę, którego pokochała i kocha, oraz planuje z nim przyszłość. Postawiłam na włosy rozpuszczone, trochę mocniejszy makijaż. Założyłam długą, czerwona suknię, aż do ziemi. Z biżuterii, miałam tylko złoty naszyjnik, złote kolczyki i... pierścionek. Spojrzałam się na niego i wydarzenie, sprzed pięciu miesięcy wróciło. Pamiętam jak go dostałam. Nie chciałam się użalać nad moją decyzją, którą podjęłam w tamtym czasie. Założyłam szpilki, tego samego koloru co suknia, wzięłam szybki czarną małą torebkę i wyszłam. Chciałam zamówić ubera, lecz Michael się uparł, że mnie zawiezie. Wyszłam z domu. Zauważyłam Michael’a opierającego się o samochód, gdy tylko usłyszał stukot moich szpilek, spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam błysk, który utrzymał się dość długo. Otworzył mi drzwi, od strony pasażera, nie czekając długo, wsiadłam.
***
Bawiłyśmy się świetnie! Wypiłam dość dużo szampana, więc alkohol już działał. Była już trzecia w nocy, a my nie przerywałyśmy zabawy. Większość koleżanek już się upiło, upiło do tego stopnia, że poszły spać.
– Trzeba je ogarnąć. – powiedziała z trudem Sophie’a.
– Są tu gdzieś sypialnie? – zapytałam.
– Mhm, trzeba iść prosto i w...– przerwała, przykładając dłoń do ust. – Zaraz wrócę... – pobiegła w stronę łazienki, o mało nie potykając się o własne nogi.
Świetnie!
Wzięłam jedną z trzech dziewczyn pod rękę i próbowałam ją zaprowadzić, lecz alkohol wcześniej wypity, dawał mi marną szansę.
Wiem! Wpadłam na dość głupi pomysł, ale takie pomysły podczas imprezy, gdzie się wypiło alkohol, przychodzą najbardziej. Poszłam do jednego z pokoi i wzięłam znaleziony koc. Przyszłam do leżących dziewczyn i rozłożyłam koc na podłodze. Wturlałam jedną z nich i zaczęłam ciągnąć w stronę pokoju. Czy było to głupie? Być może. Czy zadziałało? Tak, lecz jest ciężko. Gdy znaleźliśmy się w pokoju, przeturlałam ją na podłogę. Z podłogi jakoś wsadziłam ją na łóżko. Przymknęłam oczy, byłam uradowana, że mi się udało. Tylko...trzeba było jeszcze dwa razy tak zrobić. Moje ramiona opadły, tak samo jak uśmiech.
***
Opadłam ciężko na krzesło. Po odetchnięciu wstałam, wzięłam szpilki i poszłam szukać przyjaciółki, która gdzieś zniknęła i to ze swojego panieńskiego. Gdy wyszłam na dwór, przed restaurację. Restauracja była dość duża. Na parterze była restauracja, bar i sala na przykład: na wesele, przyjęcia, a na pierwszym piętrze były pokoje gościnne, był też przedsionek, gdzie był mały stolik z krzesłami. Weszłam na kostkę, którą był włożony podjazd. Usłyszałam dwa znajome mi głosy, które zaprowadziły mnie za jedną ścianę tego budynku.
– No ja naprawdę nie wiem. – wybełkotała to moja przyjaciółka, która ledwo stała na nogach.
– Gdzie. – skończył, po czym znów zaczął. – Ona. – był całkowicie poważny. – Jest.
– Na sali. – zawróciła na pięcie i zaczęła iść w moją stronę, postanowiłam się ujawnić.
– Tutaj jestem, Michael. – powiedziałam całkiem poważnie, a Sophie’a spojrzała na mnie.
Zbliżyła się do mnie i ledwo słyszalnie szepnęła, w moją stronę.
– To on? – zapytała, po czym jej mięśnie się bardziej napięły.
Spojrzałam się na nią, moje spojrzenie było znaczące. Sophie otworzyła szerzej oczy. Pokiwałam lekko głową na znak „tak”.
– June. – przeniosłam wzrok na niego.
– Tak, Michael?
– Wracamy do domu. – podszedł do mnie.
Spojrzał na mnie, lecz to nie trwało długo. Odwróciłam wzrok, spoglądając na Sophie.
– Zaraz będzie po ciebie Connor. – uśmiechnęłam się.
Przytuliłam ją, od razu się pożegnałyśmy, a ja z Michael’em poszliśmy do samochodu. Wsiadłam do niego, tak samo jak Michael. Cała droga minęła nam w ciszy. Weszłam do domu, nie czekając na niego. Szybko zdjęłam szpilki i biorąc je w ręce, pobiegłam do pokoju. Byłam wykończona, a jeszcze za chwilę miał się odbyć ślub. Nadal mam to zaproszenie, pamiętam jeden napis bardzo dokładnie, „Zapraszamy z osobą towarzyszącą.” Nie mam takiej. Nie myśląc dalej, przebrałam się w jakąś za dużą koszulkę i poszłam spać.
CZYTASZ
Umowa
RomanceNieznajomy mężczyzna dał umowę. Warunek, miałam z nim zamieszkać i stać się jego żoną. Drżącą dłonią złożyłam podpis. Podpis, który miał odmienić moje życie. Czy moje życie w końcu się ułoży?