Rozdział 12

198 6 0
                                    

Przyszedł czas spotkania. Lekki stres, krył się we mnie. Usiadł naprzeciw mnie Michael, przy stoliku.
– Dzień dobry, June.
– Cześć. – odpowiedziałam szybko.
– Zapewne, nie wiesz po co chciałem się spotkać. – zaczął. – Jesteś mi do czegoś potrzebna, skarbie.
– Co masz na myśli? Przecież nasza umowa została przerwana.
– Chciałbym, abyś towarzyszyła mi na balu.
– No chyba ci się w głowie poprzewracało. – powiedziałam.
– Kochanie, nie pomożesz mi?
– Pomogę, ale chcę coś w zamian.
– Słucham cię. – uniósł jedną brew do góry.
– Powiesz mi w tej chwili, dlaczego to zrobiłeś.
Jego mięśnie się napięły. Czy ten temat był drażliwy dla niego?
– A więc, powiesz mi?
– Zrobiłem to, ponieważ nie chciałem cię zmuszać do mojej obecności. Dałaś mi jasno do zrozumienia, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. – oznajmił.
– Niech ci będzie. – wstałam. – Pójdę z tobą na ten bal.
– Do zobaczenia, panno Bailey. – uśmiechnął się.
***
Siedziałam w samochodzie razem z Michael’em, wybieraliśmy się na ten cały bal. Mógł sobie wziąć jakąś pracownicę, ze swojej firmy. To było dla mnie bez sensu, skoro musiał być na tym balu, to mógł wziąć swoją asystentkę.
– June, jesteśmy już. – powiedział.
Obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Szłam z nim pod ramię, po czerwonym dywanie.  Paparazzi robili nam zdjęcia. Czy on był aż tak ważny w tym świecie, że byli nawet tu paparazzi? Przez chwilę naszła mnie, że pojawią się nagłówki i wyjdę na jego narzeczoną. A jak się rodzice dowiedzą?
Staliśmy przy stołach, z jedzeniem i różnymi alkoholami. Popijałam szampana, a Michael pił whisky. Trzymał rękę na mojej talii, czasami sunąc ją do góry i do dołu. Zmierzał do nas jakiś mężczyzna.
– No, no stary. – szturchnął Michael’a. – Skąd żeś taką wyrwał?
– Chodzi ci o moją narzeczoną? Więcej takich przepięknych kobiet, nie znajdziesz. – spojrzał się na niego.
– Michael, mogę ci coś powiedzieć? W cztery oczy.
– Jasne, skarbie.
Odeszliśmy na bok, i wtedy zaczęłam mówić.
– Jaka znowu narzeczona?! Pamiętaj, że ja jestem już tylko jedyny raz z tobą i nie chcę żadnych nagłówków, ze mną związanych.
– Chyba wiedziałaś na co się piszesz, przychodząc tu ze mną. – powiedział spokojnie.
– Wiesz jednak jestem głupia, mogłam się zastanowić dwa razy za nim przyszłam tu z... Tobą. – zmierzyłam go wzrokiem.
Był cholernie przystojny. Jednak to co mi wtrącali, że niby się w nim zakochałam... Było prawdą. Nie mogłam dłużej tego kryć, nie mogłam dalej się oszukiwać, ale też nie mogę tego mu powiedzieć. Wątpię, aby on mnie kochał.
– Dobrze, możesz już iść.
– Słucham?
– Możesz już odejść. – powiedział.
– Michael, ja nie...
– Ja cię rozumiem, nie chcesz mnie. – uśmiechnął się smutno.
– Nie ja właśnie...
– Idź już, panno Bailey. Dziękuję ci za dzisiaj.
– Nie pójdę, ponieważ ja...
– Nie chcę cię już słyszeć. – powiedział i zaczął odchodzić.
– PONIEWAŻ CIĘ KOCHAM! – wykrzyczałam, a on przystanął w miejscu.
Nie wiedziałam co zrobi, mógł mnie zostawić, a jednocześnie mógł mi to samo wyznać. Wybrał to pierwsze.
Wyszłam z budynku, z oczami pełnymi łez. Zaczęłam szlochać, łzy ciekły mi jakby nie miało to końca. Odrzucił mnie. Wezwałam taksówkę, aby zawiozła mnie do domu. Miałam dość tego wszystkiego. Gdy byłam już w domu, zaczęłam używać telefon. To co zobaczyłam mnie kompletnie oszołomiło, tak jak myślałam. W wielu nagłówkach było napisane, że jestem jego narzeczoną.
Czy potężny Pan Keller znalazł sobie wybrankę?”
„Pan Keller przyszedł z piękną kobietą na bal, czy to jego narzeczona?”
„Michael Keller ze swoją narzeczoną! Kim ona jest?”
„June Bailey z zamożnej rodziny, z Michael’em Keller’em! Czy coś ich łączy?”
I tak dalej. Naprawdę w mediach już huczy! Tylko, żeby moja rodzina się nie dowiedziała. Byłam wykończona, więc postanowiłam pójść spać.
***
Po obudzeniu, poszłam do kuchni aby coś zjeść. Moja mama nie zaszczyciła mnie spojrzeniem, razem z tatą.
– Wychodzę, Elizabeth. – dał jej całusa na pożegnanie.
Oni mnie ignorują? Są źli na mnie?
– Mamo, możesz mi powiedzieć o co chodzi? – odezwałam się.
– Byłaś z nim. – odpowiedziała.
– Mamo, po prostu... Tylko poszłam z nim na ten bal, nic więcej.
– Media myślą, że jesteś z nim zaręczona! Ty wiesz dobrze, że trudno jest się pozbyć takich plotek... Jednak postąpiłaś tak, a nie inaczej.
– Mamo, ja go kocham.
– Słucham? – odkręciła się w moją stronę.
– Tak, mamo ja kocham Michael’a Keller’a. – po chwili ciszy dodałam. – Mamo, coś nie tak?
– Pamiętaj, zawsze będę cię wspierać... Nie ważne kogo będziesz kochała i z kim będziesz chciała wiązać przyszłość, zaakceptuję wszystkie, ale to wszystkie decyzje jakie wybierzesz. Może czasami przyjdzie mi to z trudem, lecz oswoję się z nimi. – przytuliła mnie. – Kocham cię.
– Ja ciebie też. – wzmocniłam uścisk.
***
Stałam przed wielką firmą, a w dodatku Michael’a. Chciałam z nim porozmawiać, choć raczej on nie chce mnie widzieć. Stanęłam na wielkim korytarzu, obok stała kobieta za ladą.
– Dzień dobry, ja do Michael’a.
– Jest Pani umówiona? – zapytała.
– Nie, lecz muszę się widzieć z nim teraz.
– Jest to niemożliwe, jeżeli Pani nie była umówiona na spotkanie z Panem prezesem. – powiedziała.
– Przekaż mu, że przyszła Pani Bailey, wtedy się okaże czy mnie przyjmie.
– Zobaczymy... – przekazała mu tą wiadomość i zaczęła odpowiadać mi ze skwaszoną miną. – Niech pani jedzie windą na trzydzieste piętro.
– Dziękuję. – spojrzałam się na nią wymownie.
Weszłam do biura Michael’a.
– Co cię do mnie sprowadza? – zapytał.
– Widziałeś jak huczy w mediach? Na temat naszego rzekomego związku.
– Widziałem.
– Dobrze, więc... Pójdę już. – nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
– Przyszłaś mnie odwiedzić? – zatrzymałam się.
– Słucham? Skąd ten pomysł?
– Raczej nigdy mnie nie odwiedzałaś po naszym rozejściu.
– Tak, to prawda... Dlatego idę już.
Szłam w stronę drzwi, aż w końcu usłyszałam to z jego ust. Stanęłam w miejscu.
Kocham cię.

UmowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz