Rozdział 13

122 4 0
                                    

On naprawdę to powiedział. Ten dzień był jak sen, którego w tamtej chwili potrzebowałam. Nigdy nie sądziłam, że taki dzień kiedykolwiek nastąpi.
– Ty mnie naprawdę kochasz... – wyszeptałam.
– Tak, kocham cię całym swym sercem. Od samego początku, gdy tylko się zjawiłaś w moim życiu. Czekałem na ten moment, gdy mnie pokochasz... Aby moja miłość do ciebie nie była jednostronna, skarbie.
– Czy to jest sen? – zapytałam z niedowierzaniem.
– Nie, jest to świat rzeczywisty jak to, co teraz mam zamiar zrobić.
Wstał od masywnego biurka i podszedł do mnie. Uklęknął. Michael Keller klęczał przede mną.
June Bailey, czy zostaniesz moją żoną? – otworzył pudełeczko, ukazał się w nim pierścionek wysadzany diamentami. Jeszcze droższy od tego co dostałam w czasie umowy.
– Tak...
Włożył pierścionek na mojego palca. Łzy samoczynnie się lały. Zostanę żoną Michael’a Keller’a.
***
Dzisiaj po domu chodziłam bardzo szczęśliwa, może nawet za szczęśliwa, ponieważ moi rodzice rzucali mi spojrzenia. Był już wieczór, i powoli nadchodziła kolacja... Na którą zaprosiłam Michael’a. Moi rodzice nie wiedzą o tym. Mam głęboką nadzieję, że się ucieszą.
– Możesz, dziecko, w końcu powiedzieć co się tak uśmiechasz od samego początku dnia? – zapytał tata.
– Niespodzianka.
Dzisiaj moja przyjaciółka też miała przyjść z Connor’em. Chciałam ją powiadomić w tym samym czasie co rodziców. Kiedy dzwonek rozbrzmiał, szybko ruszyłam w stronę drzwi.
– Ja otworzę! – krzyknęłam.
W drzwiach stał nie kto inny niż Michael Keller. Miał w rękach dwa bukiety kwiatów – jeden bukiet był z czerwonych róż, a drugi był z goździków. Bukiet z róż wręczył mi i się przywitał.
– Cześć, skarbie. – ucałował mnie w czoło.
Gdy przeszliśmy do jadalni, jeszcze nikt nie skierował wzroku na mnie i na gościa. Prawdopodobnie nie usłyszeli, że już tu staliśmy.
– O to nasz gość.
Wszystkich zgromadzonych tu ludzi, oczy powędrowały od razu na Michael’a. Podeszliśmy do nich i Keller wręczył mojej mamie kwiaty, a mojemu tacie alkohol.
– Przepraszam cię, ale nie spodziewałem się, że będziesz na kolacji. – powiedział do Sophie.
– Rozumiem. – uśmiechnęła się.
Usiedliśmy do stołu. Po zjedzeniu, postanowiłam wstać i ogłosić, to co mi ciążyło.
– Muszę wam coś powiedzieć.
– Co takiego? – zapytała moja mama.
– Ja i Michael oficjalnie jesteśmy zaręczeni.
Wszystkich oczy zrobiły się większe. Moja przyjaciółka wstała i przytuliła mnie.
– Cieszę się, że znalazłaś kogoś godnego, aby być przy twoim boku. – powiedziała szepcząc. – Już go znam, więc nie musisz się martwić, że mu krzywdę zrobię i oczywiście przesłuchanie. – dodała.
– Mam taką nadzieję.
***
Atmosfera podczas dalszej kolacji, była trochę napięta. Moi rodzice nadal się nie mogli przyzwyczaić, zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ nie wiem jak ja bym się zachowała na ich miejscu. Dam im się oswoić z tą informacją. Za to moja przyjaciółka się cały czas szczerzyła, Connor też mi pogratulował.
– My już będziemy się zbierać. – oznajmił Connor.
– Do zobaczenia, June.
Pożegnaliśmy się z moją przyjaciółką i jej mężem. Wyszłam na zewnątrz, aby pożegnać się z Michael’em.
– Do zobaczenia, skarbie. – powiedział.
– Do zobaczenia. – uśmiechnęłam się.
Zaczął odchodzić, lecz przystanął w miejscu i zawrócił.
– June? – zapytał.
– Tak?
– Chciałabyś zamieszkać u mnie? Ze mną?
– Jak mnie nie wyrzucisz, jak wtedy... To chętnie. – zażartowałam.

UmowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz