Rozdział 3

165 16 5
                                    

3.

Chciałabym być taka jak mówili ludzie.

,,Tak dzielnie się trzymasz Ella."

,,Jesteś bardzo silna"

,, Jak ty tak dobrze znosisz żałobę?"

 Wiele razy to usłyszałam. Na początku nawet czułam satysfakcję, inni nie zorientowali się, że w środku byłam rozbita. Kupili moją wersję z maską, którą przybierałam. Tylko, że teraz byłam wyczerpana byciem silną, a raczej udawaniem takiej. Czekałam aż to się skończy, cały czas sobie powtarzałam, że jeszcze tylko trochę. ,, Za miesiąc sobie odpocznij Ella, stracą zainteresowanie", to sobie powtarzałam po pogrzebie. Zainteresowanie faktycznie minęło, ale ja się zmieniłam. Wpadłam w to pieprzone, błędne koło. Nie mogłam już patrzeć na fotografię, dlatego położyłam ją na stoliku nocnym i sięgnęłam po swój telefon.

00:58

Mateo już na pewno spał, ten chłopak kochał spać. Był jak kot. Miał też ciekawą zdolność odwracania mojej uwagi od smutku. Ale teraz musiałam zasięgnąć innej metody. Właściwie to dzięki niej skłoniłam się w Nowy Rok, żeby coś ze sobą zrobić. Kliknęłam w ikonkę nutki i odpaliłam aplikację, na której odbywał się teraz live jak każdej nocy. Znany mi dobrze kadr, pojawił się na wyświetlaczu, a z głośnika poleciała muzyka. Nie były to jakieś słodkie tkliwe piosenki z radia (choć te również lubiłam), ale cała playlista piosenek zespołu The Score. W wieku 15 lat byłam ich ogromną fanką, może właśnie z sentymentu do tamtych czasów, kiedy usłyszałam ich utwór na jednym z live'ów, który robił za tło dźwiękowe do tego jak jedna osoba rysowała, zatrzymałam się na nim i zaczęłam oglądać. Wcześniej sądziłam, że kilkugodzinne transmisję na żywo jak ktoś rysuje, maluje, rzeźbi czy tworzy coś co wymaga co najmniej kliku godzin pracy, jest czymś nudnym. Jednak to właśnie dzięki oglądaniu jak anonimowa osoba, która kryła się pod nickiem Withouthome, tworzy co wieczór rysunki, pozwoliło mi nie bać się nocy i snu. Poprawiłam się na łóżku Callie i skupiłam się na tym co widziałam na ekranie. Męska dłoń trzymała ołówek, przy którego pomocy na kartce papieru powstawało nowe dzieło. Najbardziej lubiłam na samym początku obstawiać co to będzie, a później patrzyłam czy miałam rację. Tym razem weszłam jednak w trakcie transmisji i widziałam już, że klucz odgrywał główną rolę w rysunku, a teraz dopracowywane były pozostałe detale. Zostałam do końca.

 Gdy widziałam ostatnie kreski, zegar pokazywał, że jest już prawie trzecia. Nagle coś przykuło moją uwagę bardziej niż zazwyczaj. Withouthome podpisał w rogu dedykację, zaraz pod jego charakterystycznym podpisem patrzyłam, jak zapisuje ,,dla Lily_in_garden". 

Co tu się...? 

 Przez chwilę czułam, jak palę się ze wstydu, że to mój nick pojawił się w dedykacji. Dopiero po chwili się uspokoiłam, orientując się, że przecież jestem schowana za ekranem telefonu i pseudonimem. Weszłam w profil twórcy i napisałam:

,,Fajna dedykacja. Czym sobie na nią zasłużyłam?"

Kliknęłam wyślij i nie minęła minuta, a już miałam odpowiedź. 

 ,,Zawsze zostajesz ze mną do końca. Pomyślałem, że Ci się spodoba."

,,Podoba, moje rysunki zatrzymały się na poziomie podstawówki."

,,Nocny marek?" po chwili przyszła też druga wiadomość. ,,Czyli nie jesteś fanką słodkich, cukierkowych prac?"

,,Raczej niespokojna dusza. A co do prac to nie możesz być hipokrytą, sam ostatnio naszkicowałeś sklep ze słodyczami z Harry'ego Pottera"

Station: the past (Przystanek: przeszłość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz