Rozdział 20

96 10 14
                                    

 Po tym jak prawie umarłam ze wstydu i powstrzymałam się przed aktem umyślnego zabójstwa z premedytacją mojego najlepszego przyjaciela na świecie, Blaine zlitował się nade mną i zostawił mnie i niedoszłego trupa samych w łazience.

 Gdy drzwi się zamknęły, spiorunowałam Mateo wzrokiem, a on od razu uniósł ręce w obronnym geście.

 -Przepraszam, okej? -zaczął, a ja wzięłam głębszy wdech i wydech, żebym mogła ostudzić emocje i swoje zaróżowione od zażenowania policzki.

 -Okej? Postawiłeś mnie chyba w najbardziej żenującej sytuacji jaką przeżyłam. Boże... przebiłeś nawet historię o złotej rybce. -stwierdziłam, jeszcze bardziej się dobijając myślami, które krążyły po mojej głowie. -Musiałeś tak głośno o tym mówić?

 -Serio przepraszam hermanita. Podekscytowałem się za bardzo. -przyznał, zsuwając ze swojego tymczasowego siedzenia, jakim był sedes i usiadł obok mnie, szturchając delikatnie stopą moją stopę w zaczepnym geście. -Wiesz, że zawsze się cieszę z twoich seksualnych podbojów, a ten był jak do tej pory najlepszy. Jak będzie ci po tym lepiej mogę się zacząć drzeć co ja robiłem Evanowi w Hiszpanii.

 Parsknęłam stłumionym śmiechem, nie mogąc się dłużej na niego boczyć. Nie umiałam tego robić, gdy nazywał mnie swoją siostrzyczką w ojczystym języku swojej matki.

 -Lepiej nie, oszczędź mi tego Mateo. -poprosiłam, przytulając się do niego i wspominając to jak pierwszy raz tak mnie nazwał.

-Nie dam rady... nie dam rady Mateo. -zaczęłam panikować w jego samochodzie, kiedy mieliśmy wysiąść z niego i iść na lekcje. To miał być mój pierwszy dzień w szkole od jej pogrzebu. Sądziłam, że już jestem gotowa, ale gdy złapałam za klamkę, wszystkie czarne scenariusze zaczęły we mnie uderzać.

 -Dasz radę, jestem cały czas obok ciebie Ella. Co się dzieje? -zapytał Mateo, zamykając z powrotem drzwi, które zdążył otworzyć. Zignorował dzwonek na lekcje i został ze mną.

-Nie mogę. Nie mogę tam wejść, nie zniosę tych wszystkich spojrzeń. Nie mogę tam wejść z myślą, że nie mam już siostry i wszyscy będą widzieć we mnie jej brak. -wydusiłam przez łzy, które zaczęły zamieniać się w szloch. -Tęsknie za nią Mateo. Tęsknie nawet za tym jak nazywała mnie swoją siostrzyczką, mimo że czułam się wtedy jak dziecko. Nie zniosę powrotu do domu i braku nazywania mnie małą siostrzyczką...

 -Więc bądź moją siostrzyczką. -powiedział.

-C...co...?

 -Czy uczynisz mi ten zaszczyt Ella i zostaniesz moją siostrą do końca świata? -zapytał, patrząc na mnie swoimi ciepłymi, czekoladowymi oczami, w których było tyle dobra, że tym razem miałam ochotę płakać ze wzruszenia.

-Pytasz serio? -zapytałam, wycierając rękawem bluzy zapłakaną twarz.

-Oczywiście hermanita.

Wspomnienie się skończyło, a ja wróciłam do tego co było tu i teraz, kiedy Mitchell pogłaskał mnie po włosach.

 -Skoro tak... ale uwierz, że tracisz historię wartą oscara. -powiedział, emanując swoją komfortową energią, która działała kojąco na moje zszargane nerwy.

 Zaśmiałam się cicho pod nosem i spojrzałam na niego.

 -Z czego? Z porno?

 -Nie kuś, bo ci powiem. Wiesz, że w tej kwestii mój język się szybko rozwiązuje. Uwielbiam rozmawiać o moich podbojach.

 -W przeciwieństwie do mnie. -zauważyłam, kładąc głowę na jego kolanach i układając się wygodnie na jego nogach.

 -Bo jak do tej pory były słabe, wybacz słońce, ale Nicholasa uważam za oficjalnie skreślonego z tej listy. To dla ciebie obraza, że w ogóle widział twoje zajebiste cycki. Co ja gadam...? To obraza, że należy z nami do tego samego gatunku.

Station: the past (Przystanek: przeszłość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz