Samotny podróżnik wyrusza do Krainy Smoków, aby poznać znaczenie tajemniczego znamienia, które pojawiło się na jego skórze...
Spotyka na swojej drodze smoki, które niekoniecznie są przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy zdoła dotrzeć do smoczego przywó...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Felix w milczeniu szedł z Czerwonym Smokiem i Błękitnym Smokiem. Powiedział im, że Kruczy Smok zganił go i nie chce, żeby tam wracał. Wspomniał też o klątwie, jak również o fakcie, że tylko Słoneczny Smok może ją zdjąć.
- To jeszcze raz. - powiedział Błękitny Smok do Czerwonego Smoka. - Chcesz wprosić się do niego, wyprosić go o pomoc i wrzucić Felixa w sam środek jego domu?
- Mniej więcej. - odparł Czerwony Smok.
- Dlaczego? To głupie.
Czerwony Smok spojrzał się na niego wymownie.
- No dobrze, rozumiem, nie mamy czasu. - jęknął Błękitny Smok.
- A ja niekoniecznie chcę doczekać klątwy. - Felix westchnął.
- Ja... Obawiam się, że Słoneczny Smok nie będzie dla ciebie przyjazny. - Błękitny Smok wyjawił swoje obawy. - Jest najstarszym smokiem w krainie. Jeśli Kruczy Smok jest tak zły na ludzi, boję się, że on będzie wściekły widząc cię w krainie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Nie mamy innego wyjścia. - stwierdził Czerwony Smok. - Nie przejmuj się Felixie, jakoś go przekonamy.
- Mam nadzieję. - odparł niepocieszony podróżnik. - Jeśli się nie uda...
- Musisz wierzyć, że się uda. Nadzieja jest o wiele potężniejsza niż ci się wydaje. - Błękitny Smok musnął jego ramię. Mimo to w jego spojrzeniu nie było ani odrobiny nadziei.
Czerwony Smok spojrzał w bok, a następnie poleciał w stronę wysokiej, rozłożystej wierzby płaczącej. Błękitny Smok i Felix podążyli za nim, aż znaleźli się niedaleko. Wśród liści zauważyli młodego mężczyznę z parasolem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Cześć Smoku Wierzby! - przywitał się Czerwony Smok, jednak Smok Wierzby spojrzał niepewnie na niego i jego dwóch towarzyszy. Jednak milczał, zdawało się, że obecność nieznajomego Felixa go peszyła.
- Cześć. - odparł Smok Wierzby głosem tak cichym, że graniczył on z szeptem.
- Wszystko w porządku? - Błękitny Smok spytał. - Wydajesz się być jakiś osowiały.
- Tak, ja... Chyba mam gorszy dzień.
- Aha. - mruknął Czerwony Smok, zbliżając się do Smoka Wierzby. Ten zaś cofnął się o dwa kroki. - Co?
- Dlaczego tak bardzo zbliżasz się? - jęknął cicho Smok Wierzby. Czerwony Smok wzruszył ramionami.
- Chciałem cię połaskotać.
- To raczej nie pomoże. - odparł Błękitny Smok. - Chciałbyś pójść z nami do Słonecznego Smoka?
Smok Wierzby przytulił do siebie rączkę parasolki.
- Nie czuję się bezpiecznie przy człowieku.
Felix przewrócił oczami.
- Nie zrobi ci krzywdy. Właściwie to on potrzebuje pomocy. - powiedział Błękitny Smok. - Potrafi mówić do nas.
- Ludzie umieją robić tylko krzywdę. - powiedział Smok Wierzby. - Idź stąd. - dodał, patrząc na Felixa niepewnie.
- Nie to nie. Twoja strata. - Czerwony Smok uśmiechnął się do Smoka Wierzby. Następnie odwrócił się do Felixa i Błękitnego Smoka. - Chodźmy dalej, skoro Smok Wierzby nie chce z nami iść.
- Chciałbym. - cicho powiedział.
- Idźcie, za chwilę was dogonię. - powiedział Błękitny Smok.
Felix wraz z Czerwonym Smokiem wrócił na główną ścieżkę, która prowadziła przez przełęcz. Gdzieś nad nimi przeleciało kilka smoków, rycząc do siebie i trzepocząc wielkimi skrzydłami. Chłopak patrzył na nie, zadzierając głowę ku lecącym stworom. Poruszały się w tą samą stronę co oni, jednak drogą powietrzną. Niżej, kilka metrów nad ich głowami przeleciał Błękitny Smok, a wraz z nim jasnozielony, niedługi Smok Wierzby.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czerwony Smok widząc oba smoki, radośnie lecące i porykujące do siebie, sam wzbił się w powietrze wraz z nimi. Felix z fascynacją patrzył na trzy bestie, które wzajemnie goniły się po niebie, czasem wyżej, czasem niżej. Po chwili dołączyły do nich też inne smoki, których Felix nie znał.
Szedł przed siebie, wciąż patrząc w górę. Zaczął się zastanawiać skąd ludzie wymyślili, że to są potwory, gdy uskrzydlone jaszczury zajmowały się wszystkim poza niszczeniem świata, pożeraniem wszystkiego co żywe i zabieraniu czegokolwiek ludziom. Zdawało się, że były beztroskie, nawet jeśli każdy ze smoków miał swoje obowiązki. Były wolne, każdy z nich miał swoje miejsce w krainie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chłopak spojrzał na swoje ręce. Runy lśniły w świetle słońca. Zaczął się zastanawiać czy rzeczywiście tak skończy się jego czas, jeśli Słoneczny Smok nie zdejmie jego klątwy. Odejdzie patrząc na smoczy taniec wśród błękitnego nieba i białych chmur, a może gdzieś w spokojnym domu, wśród rodziny i znajomych. Może obok będzie też czarodziejka, która wysłała go w świat, żeby znalazł ratunek wśród smoków... a może nie będzie nikogo. W końcu to klątwa, kto wie czy nie może przejść na kogoś innego...
Smoki radośnie ryczały na niebie, a Felix nieprzerwanie szedł naprzód, starając się zapomnieć, że jego czas kończy się z godziny na godzinę.